TRZY RZĄDY, DWIE GAZETY I SPOŁECZEŃSTWO

Rządy Polski, Holandii i Szwecji postanowiły wesprzeć akcję Kampanii Przeciw Homofobii, której prezesem jest polityk SLD. KPH chciała uwrażliwić polskie społeczeństwo na niezwykle obecnie ważny problem nietolerancji wobec mniejszości seksualnych. Niestety, po raz kolejny okazało się, że polskie społeczeństwo nie dorosło do demokracji i ma zacofane poglądy.

Kampania Przeciw Homofobii planowała rozmieszczenie na tablicach świetlnych w czterech miastach (Warszawa, Sosnowiec, Gdańsk, Kraków) 500 plakatów ze zdjęciami „normalnych” homoseksualistów. Oprócz tego, zdjęcia te miały się znaleźć w „prestiżowych galeriach”. Nakłady były więc spore, a poza tym osobistą pieczę nad akcją objęła Izabela Jaruga-Nowacka, która jest tolerancyjna i każe się tytułować „ministrą”. Pomoc finansowa ambasad Szwecji i Holandii dodawała inicjatywie europejskiego posmaku. Wymyślono też agresywne hasło przewodnie: „Niech nas zobaczą”. Akcja miała odpowiednią oprawę medialną – duży artykuł w „Polityce”, kilka zdjęć w „Wyborczej”. Nie mogło się nie udać.

A jednak pojawiły się problemy. „Ktoś odebrał ludziom PRAWO [podkreśl. „GW”] do obejrzenia tych plakatów” – mówią w kolorowym dodatku do „GW” organizatorzy kampanii. Okazało się, że nawet trzy rządy i dwie gazety nie są w stanie dać rady społeczeństwu, które, pomimo nieustannego ogłupiania, zachowało jeszcze na tyle siły, by przeciwstawić się tej akcji.

Organizatorzy kampanii byli tak pewni powodzenia, że działali wyjątkowo arogancko. Najpierw wykupili miejsca reklamowe na przystankach autobusowych. Nietrudno przewidzieć, co stałoby się z przystankami, na których zawisłyby zdjęcia homoseksualistów – to samo, co obecnie dzieje się z pomnikami Saddama. Dlatego też firma reklamowa, jak tylko zorientowała się, o co chodzi, natychmiast wycofała się z kontraktu. Kolejna firma zgodziła się, ale plakaty umieszczono na wysokości co najmniej 3,5 metra nad ziemią. W Krakowie plakaty te zostały w nocy oblane farbą, a w Warszawie zostały zaklejone na skutek protestów zarządów budynków mieszkalnych.

Akcja została wstrzymana, choć nie zatrzymana. Pierwszą rundę wygrało społeczeństwo, co będzie dalej – zobaczymy. Niepokojący jest jednak fakt, że polski rząd angażuje się finansowo i kadrowo w akcje tak wrogo przyjmowane przez społeczeństwo. Skoro rządowe plakaty trzeba wieszać wysoko nad ziemią, by nie zostały zdemolowane, to co można pomyśleć o rządzie? Przypomina się głowa Marcelego Nowotki na ulicy Marcelego Nowotki, która w latach 80. była co noc oblewana czerwoną farbą, a w dzień funkcjonariusze ją od nowa czyścili.

Niestety, mam przeczucie, że w najbliższym czasie czeka nas wiele takich akcji. Kolejny rząd SLD będzie jeszcze gorszy niż obecny, więc aby skanalizować niezadowolenie, może zorganizować igrzyska politycznej poprawności na niespotykaną dotąd skalę. Rząd ten i tak upadnie, lecz w przypadku odpowiedniego nasilenia „uświadamiania” społeczeństwa, może upaść na sztucznie rozdmuchanym tle katolicko–narodowym, a nie prawdziwym, czyli gospodarczym. Będzie to świetny materiał propagandowy dla Zachodu: dzielni reformatorzy, którzy rzucili wyzwanie „kołtunowi”, walczyli o tolerancję i pragnęli cywilizować Polskę – pokonani przez reakcyjne społeczeństwo podżegane przez kler. Świetna rekomendacja na eurostołki.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010