Elity głupie czy spodlone i sprzedajne?
Rafał Ziemkiewicz na swoim wideoblogu rozwinął tezę o niezdolności obecnych elit do przeciwstawienia się kolonizacji unijnej z powodu zafascynowania Zachodem i przekonaniu o jego wyższości, które wyniosły z komunizmu.
Teza ta zakłada dobrą wolę elit, zaś ich antynarodowe i antypaństwowe zachowanie miałoby wynikać z głębokiego przekonania, że wszystko, co przychodzi z Zachodu do Polski, jest lepsze od rodzimej tradycji i zachowania. Mielibyśmy więc do czynienia jedynie z głupotą. Sądzę, że przyczyna jest bardziej prozaiczna, wyjąwszy idiotów gotowych wierzyć we wszystko. Elity wyhodowane przez Kiszczaka po obu stronach dawnej barykady doskonale zdają sobie sprawę z degrengolady Zachodu i właśnie w tym widzą swoją szansę na to, by dobrze sprzedać siebie i Polskę. Jest to bowiem warstwa społeczna, która nie czuje żadnego związku ani z narodem, ani z państwem polskim. Jej jedynym celem jest ustawienie się, najlepiej w roli administratorów i wykonawców planów wrogów Polski. Jest to dla nich perspektywa najkorzystniejsza i niewymagająca wysiłku. Zwłaszcza życie na koszt NGO finansowanych przez dewiantów jest najłatwiejsze. Obecna elita stanowi zagrożenie dla Polski. Jej wymiana, zwłaszcza hodowanej na wycieraczkach klasy politycznej, jest nierealistyczna, gdyż nie można w tym systemie zastopować selekcji negatywnej. Dopiero wstrząs, który uruchomiłby oddolne wyłanianie się nowych liderów, jak było to w czasach Solidarności, tej autentycznej, a nie Kiszczakowej, doprowadziłby do procesu zmian społecznych. Taki proces był jednak możliwy, gdy wszystkich jednoczył wspólny przeciwnik – komunistyczne państwo. Obecnie sytuacja jest inna, więc trudno sobie wyobrazić kryzys, który mógłby przynieść podobne rezultaty.