PRZEGLĄD ŁÓDZKI - luty 2003 r.

Tym razem zacznę od spraw najważniejszych. Bo reszta jest tylko tłem. Oraz milczeniem. A tu właśnie w Łodzi, w cieniu ogólnopolskiej fascynacji, że Polak potrafi – bo to i Małysz może, i Wisła też może, oczywiście kiedy chce, nawet Polański potrafi i może, chociaż do Ameryki nie może, nie mówiąc już o Rywiniadzie, w której wszyscy coś mogą, doszło (wracam tu do podstawowego tematu „że w Łodzi doszło..”.) do co najmniej trzech wydarzeń, których skutki mogą okazać się istotne dla przyszłości naszego kraju.

Wydarzenie pierwsze – Samoobrona atakuje

Korzystając z sytuacji politycznej (kolejne afery) oraz gospodarczej (ceny skupu żywca + sezonowe większe bezrobocie w I kwartale) Samoobrona ruszyła po władzę. 12 lutego w Łodzi radni Samoobrony zerwali sojusz z radnymi z SLD wyzywając ich od najgorszych. Stworzyło to w Radzie Miejskiej w Łodzi sytuację patową, gdyż na 43 radnych 21 należy do SLD zaś reszta to tzw. ”prawica” + Samoobrona. Inaczej mówiąc paraliż całkowity.

Jakby tego było mało Samoobrona rozpoczęła dość agresywne ataki na SLD i Millera, mobilizując do tego liczne rzesze bezrobotnych i stosując przy tym stare, wypróbowane chwyty (np. rozdawanie kiełbasy i chleba uczestniczącym w manifestacjach). Przez główną ulice Łodzi dzień po dniu maszerowali więc członkowie Samoobrony wspierani przez rzesze bezrobotnych i niezadowolonych wznosząc okrzyki: „Miller szkodzi Łodzi”, „Precz z Millerem”, przekręcając ten ostatni na „Precz z dealerem”. Aby było bardziej dramatycznie towarzyszyły im kości zwierząt, świńskie łby a nawet mały prosiaczek. Niestety podobne manifestacje Samoobrona organizowała w większości miast województwa łódzkiego blokując przy tym drogi.

Kto pierwszy straci cierpliwość? Czy skończy się to działaniami policji czy ustępstwami na rzecz Samoobrony? Problemem podstawowym jest tu odpowiedź na pytanie czy pies szczeka, bo Pan mu tak kazał, czy też pies zerwał się z łańcucha?

W pierwszym wypadku mielibyśmy do czynienia z dywersją we własnych szeregach w ramach utrzymania władzy, a to świadczyłoby, iż obecny obóz rządzący zdecydował się poświęcić obecnego premiera za cenę utrzymania władzy. W drugim wypadku mielibyśmy sytuacje bardziej skomplikowaną – oto służący, nagle czując chwilową słabość Pana, postanawia sam zostać Panem i przejąć jego elektorat.

Jednak jakby na to nie patrzeć oba warianty sygnalizują nam, iż kryzys obecnej ekipy rządzącej sięgnął już zenitu i przeniósł się z centrali (Warszawa, Sejm) na cały kraj.

Wydarzenie drugie – wizyta dwóch premierów (polskiego i rosyjskiego)

Najkrócej mówiąc podczas spotkania z kwiatem biznesu łódzkiego obaj premierzy rozwinęli obietnice powrotu do idei „ziemi obiecanej” pod warunkiem aktywności samych biznesmenów. Co więcej – jeśli Polacy będą dynamiczni to otworzą się dla nich ponownie bardzo chłonne rynki rosyjskie do których dostosowywana przez lata była cała polska infrastruktura (sieci komunikacyjne, przemysł itd.). Przemysł lekki może odżyć, Rosja jest otwarta na nasze produkty. Tak mało potrzeba aby właśnie Łódź stała się ponownie Ziemią Obiecaną. Fortuny będą rosły jak grzyby po deszczu.

Dlaczego przekonanie lokalnego biznesu jest w tym procesie tak ważne? Bo wybór dalszej drogi istnienia, np. Łodzi, zależy od ludzi ale ich poglądy kształtują media. Zaś media funkcjonują dzięki reklamom biznesmenów. Wystarczy, że pewna grupa przestanie reklamować się w wybranej gazecie a tak naprawdę dni tej gazety będą policzone. Czyli tak naprawdę w dużej mierze wynik referendum i wyborów uzależniony jest od lokalnych biznesmenów. A jak sami już wiecie nasi biznesmeni nie posiadają świadomości przynależności do narodu polskiego, to grupa swoistych internacjonalistów posiadających po kilka paszportów. Tam ich ojczyzna gdzie jest interes do zarobienia. Nie łudźmy się, że jest inaczej.

Następnie obaj premierzy udali się do Wojskowych Zakładów Lotniczych, w których remontuje się Mi-24. A od istnienia tych zakładów zależy dalszy los helikopterów Mi-24 używanych w Polsce nie tylko przez polska armię.

Jakie wynikną konsekwencje z tej wizyty i z tych działań przekonamy się już niedługo. Czy będzie ona miała wpływ na przebieg referendum, czas pokaże.

Wydarzenie trzecie – powstanie nowego Stowarzyszenia, być może przyszłej politycznej organizacji pokoleniowej

Oto podczas obchodów 22 rocznicy powstania NZS na bazie porozumienia 18 okręgów tego związku powołano na razie Grupę Inicjatywną Stowarzyszenia Niezależni. Oczywiście na bazie wszystkich członków NZS. Jeśli Stowarzyszenie to znajdzie poparcie wśród obecnych i dawnych członków tej organizacji to szykuje się nowa, potężna organizacja młodej inteligencji polskiej. Oby. Na razie zaczęli z rozmachem.

Ufff. A co zdarzyło się w Łodzi i okolicach poza tym?

Wydarzenia okołohisteryczne

Teatr Nowy – trwa dalsza przepychanka, aktorzy czynnie bojkotują nowego dyrektora nie wpuszczając go do teatru. Codziennie odbywają się spektakle. Władza czeka aż amok minie aktorom zaś okoliczni politykierzy starają się zbić popularność w roli mediatorów. Na razie pierwszy gest uczynił prezydent miasta cofając nominację dla nowego dyrektora teatru i utrzymując nominację dla G. Królikiewicza na jego dyrektora artystycznego. Aktorzy nie poczuli się jednak usatysfakcjonowani i strajkują dalej...

Jako wspominki z historii wyciągnięto na światło dzienne działania sprzed 15 lat kiedy to władze chciały aby jedna z ulic Łodzi nosiła imię Nikołaja Demko, agenta sowieckich służb specjalnych, bardziej znanego pod pseudonimem Mieczysław Moczar.

Wydarzenia okołogospodarcze

Łódzka „Fonica” znana z produkcji sprzętu muzycznego, obecnie własność Daewoo, ma być zlikwidowana gdyż właściciel koreański ma problemy finansowe. Bezrobotni przejdą na utrzymanie państwa. Tak najczęściej kończą się akcje prywatyzacyjne w regionie łódzkim.

Zaś zainteresowanym przypominam, że do 6 marca można zgłaszać oferty do przetargu Studia Dźwiękowego Łódzkiego Centrum Filmowego, w którym udźwiękowiono ponad 50% polskich filmów fabularnych. Po rozpatrzeniu ofert, chyba jeszcze w marcu nastąpi przetarg i w tym momencie będzie można powiedzieć, że tym akcentem umrze HoollyŁódź.

Gratulacje dla kolejnych ministrów kultury oraz dla kolejnych prezydentów miasta Łodzi. Niestety większość z nich nie weźmie udziału w stypie, bo albo już nie żyje albo już siedzi. Czekamy z utęsknieniem na pozostałych.

Wydarzenia okołoobyczajowe

Nawet w mass mediach mamy do czynienia z centralizacją – wiadomo większości redakcjom nie chce się wysyłać dziennikarzy po Polsce i dlatego niezasłużenie do rangi zaplecza mafijnego urósł Pruszków czy Wołomin. A tak naprawdę prawdziwym, wzorcowym miastem bezprawia jest Radomsko. Pomijam dane, z których wynika, że w mieście tym jest najwięcej zalegalizowanych kradzionych aut na głowę mieszkańca, że przemysł motoryzacyjny rodem z Francji zrezygnował z budowy tu fabryki samochodów po pierwszej próbie dojechania do miasta. Przytoczę tylko kilka zdarzeń z początku marca dotyczących tego niesłusznie zapomnianego miasta. Oto na początku miasta doszło tu do kolejnych aresztowań związanych z aferą korupcyjną, zatrzymano teraz dwóch policjantów; dalej - były starosta, skarbnik i naczelnik wydziału finansowego Radomska. Zostali oni oskarżeni o wypłacanie fikcyjnych nagród; dalej – wystosowano pismo o zwolnienie prokuratora w Radomsku za opieszałość w swych działaniach („enklawa bezprawia”); dalej – zatrzymano na przejściu granicznym jednego z wyższych działaczy SLD z Radomska, gdyż nie dość, że posługiwał się fałszywym paszportem to na dodatek dźwigał z sobą 3 kg marihuany... A wszystko to miało miejsce w ciągu 20 dni!

Radomsko Radomskiem, ale w Łodzi też jest wesoło. Były prezydent Łodzi K. Jagiełło (leader SLD) prawdopodobnie będzie musiał jeszcze raz zdawać egzamin magisterski, gdyż ten, który zdawał raczej nie będzie uznany. Jak na razie rektor wystosował list do K. Jagiełły aby ten wyjaśnił wszelkie niejasności z tym związane. Nieoficjalnie mówi się, że jest to podchwytliwa próba sprawdzenia poziomu wykształcenia pan J. a przede wszystkim ustalenie czy w ogóle jest biegły w czytaniu i pisaniu.

Z kolei inny prezydent, były prezydent Zgierza (SLD) zabrał ze sobą do domu, po skończonej kadencji, tajne dokumenty, a wśród nich oświadczenia podatkowe pracowników magistratu, które w większości nie zgadzały się ze stanem faktycznym.

Za to szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi zaproponował w swym wystąpieniu legalizację łapówek, bo skoro lekarze i tak biorą to niech biorą w majestacie prawa. A przy okazji i ministerstwo finansów zarobi. Wcześniej szef OIL jako zasłużony urolog obsikiwał publicznie korytarze w pabianickim szpitalu, lał (w znaczeniu „obijał rękoma”) przy tym swoją małżonkę (też lekarza), głośno deklarował, iż wszyscy pracujący w kierowanej przez niego klinice maja „wystosunkować się” z niej, miał zamiar obciąć genitalia swojemu koledze a także prowadził w stanie zamroczenia alkoholowego auto, co skończyło się odebraniem mu prawa. Ale tylko jazdy. Rozumiem, że posiadając takie doświadczenie wie co mówi. Mam też nadzieję, że lekarze wiedzieli co robią wybierając go na swego reprezentanta.

Przy tym wszystkim informacja, że kolejny łódzki adwokat złamał prawo wydaje się pryszczem. Fakt, że w sposób niezgodny z prawem starał się dostarczyć jednemu z szefów lokalnej mafii informacje o fałszywym alibi. Ale robił to ponoć z miłości bliźniego.

Oprócz głośnych wystąpień łódzkich członków Samoobrony do mieszkańców miasta dotarły wiadomości, że trwa walka w SLD. Oto były senator z ramienia SLD, Z. Antoszewski złożył doniesienie na posła SLD A. Pęczaka, że ten pobrał łapówkę, gdyż są dowody, iż spółka „Erabud” przelała na jego konto 500 tysięcy złotych. Dla zasady. Przepraszam – od firmy S. Zasady. Lecz jak twierdzą bliscy posła „Andrzej Pęczak jest jak perz. Zawsze odrasta.” Tu namawiam was abyście się zastanowili jak pomóc posłowi, który nie szczędząc swych sił i zdrowia pracuje dla nas, wyborców. Bo mało kto wie, iż poseł A. Pęczak po wypadku samochodowym, w wyniku którego musiał przez rok chodzić w gorsecie, gdyż miał uszkodzony kręgosłup, nadal piastuje swą funkcję. I nie oszczędza się. Mimo tego, że ZUS przyznał mu rentę inwalidzką w wysokości 2 260 zł miesięcznie on reprezentuje Łódź dalej. Pobierając także pensję poselską. I jakoś wiąże koniec z końcem.

To zaangażowanie posła dostrzegła współtowarzyszka z SLD, towarzyszka Alicja Murynowicz, posłanka SLD, zwana też „cyceronem w spódnicy”. Kiedy tylko dowiedziała się o złożeniu doniesienia na posła A. Pęczaka wypowiedziała się o uczynku byłego senatora SLD iż „to co zrobił to zwykłe skurwysyństwo, psu wierzę bardziej niż jemu.” Nie podano czy ujawniła te dane po wnikliwym studiowaniu teczki heraldycznej byłego senatora, czy w wyniku słusznego „robotniczego gniewu”.

Na zakończenie dla rozrywki przytoczę pewien nowatorski pomysł, a raczej propozycję. To coś poraża swoją prostotą i żelazną logiką. Oto jeden z radnych z Pabianic, oczywiście z SLD, zaproponował aby teraz (nowe czasy) głosować najpierw kto jest „przeciw” i jeśli ujawni się mniejszość statutowa to nie pytać się już kto „za” czy kto się „wstrzymał” gdyż logiczne jest chyba to iż skoro mniejszość jest przeciw to pozostała większość jest „za”. W wyniku tego zaoszczędzi się wiele czasu. I fatygi.

Czekam na kolejną propozycję ze strony SLD podająca pod wątpliwość sensowność samego procesu głosowania bo przecież wiadomo że wszyscy są za. Z wyjątkiem tych, którzy o tym jeszcze nie wiedzą, ale to przecież przedstawiciele ciemnogrodu, histerycznej prawicy, zbieranina oszołomów i fanatyków religijnych. Przepraszam, jeśli o kimś tu zapomniałem.

Z Łodzi, o Łodzi, dla cywilizowanego świata przygotował Piotr Włodarski

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010