PRZEGLĄD ŚLĄSKI - luty 2003

20 stycznia

Kolejne miasto jest miejscem protestów pracowników likwidowanych zakładów pracy. Tym razem Bytom. Około 300 górników z likwidowanego Zakładu Górniczego Bytom I okupuje siedzibę Bytomskiej Spółki Węglowej. Domagają się wypłaty zaległych pensji. Prawie wszyscy mają wyroki sądowe, nakazujące pracodawcy wypłacenie pieniędzy. Ale pełniący obowiązki prezesa Jerzy Pilot rozbrajająco szczerze informuje, że wypłat nie będzie, gdyż majątek zakładu został już sprzedany i nie ma możliwości uzyskania dodatkowych funduszy. Strach pomyśleć, co by było, gdyby pan Pilot był „pełnym” prezesem.

Prokuratura Okręgowa w Gliwicach nakazuje wznowić śledztwo w sprawie ubiegłorocznej katastrofy na kopalni „JAS-MOS”. Przypomnijmy: 6 lutego, na skutek wybuchu pyłu węglowego zginęło 10 górników, była to jedna z największych tragedii w historii polskich kopalń. Sprawę badały Urzędy Górnicze oraz jastrzębska Prokuratura Rejonowa. Prokuratura w listopadzie postępowanie w sprawie umorzyła bez stawiania zarzutów komukolwiek. Wyższy Urząd Górniczy stwierdził, że owszem, miały miejsce naruszenia norm bezpieczeństwa pracy, ale nie miały one bezpośredniego wpływu na wybuch i śmierć górników. W związku z powyższym 11 pracownikom dozoru kopalni „JAS-MOS” wytoczono postępowania o wykroczenia, które toczą się przed Sadem rejonowym w Jastrzębiu – Zdroju. W tych sprawach Sąd może, co najwyżej, orzec kary grzywny lub ograniczenia wolności. I wydawałoby się, że sprawa zakończy się tak jak wszystkie poprzednie dotyczące wypadków w górnictwie: naprawdę winni byli ci, którzy zginęli, więc nie ma sprawy. Dozór dostanie niższe premie, wszyscy zapomną i wszystko wróci do normy. O dziwo, determinacja żon tragicznie zamarłych doprowadziła do wznowienia postępowania przez prokuraturę. Ale nie cieszmy się zbyt wcześnie. Pozostaje jeszcze sąd. A polskie sądy w sprawach śmierci górników zwykły orzekać, patrz „Wujek”, oględnie mówiąc, dosyć dziwnie.

21 stycznia

Około 200 górnikom, którzy dzień wcześniej rozpoczęli okupację Bytomskiej Spółki Węglowej, zaproponowano pracę w innych kopalniach Spółki. Czyli znowu tylko protest, a nie wyrok sądowy, dał skutek.

Równocześnie okazało się, że cała branża górnicza jest zadłużona o około 4 – 5 miliardów złotych więcej niż wynikało to z danych przekazanych rządowi w grudniu. W bilansach spółek węglowych nie ujawniano zaległych odsetek od wierzytelności. Firmy audytorskie sprawdziły bilansy i uznały, że wszystko jest zgodne z prawem. Może nie jest to afera na miarę Enronu, ale rząd jest zaskoczony i zszokowany, bo budżet znowu ucierpi. Ale minister Kołodko na pewno cos wymyśli.

Afera „gazowa” w śląskiej policji zatacza coraz szersze kręgi. Okazało się, że w innych komendach miejskich, miedzy innymi w Gliwicach, policja też jeździła na sponsorowanym gazie. Niepokojące jest właśnie owo sponsorowanie. Bo na „gazie” to jeździ dość powszechne.

22 stycznia

Mysłowice to chyba pechowe miasto dla komunistów. A bycie tamtejszym liderem SLD to niemal jak nazywać się Kennedy. W dwa miesiące po tragicznej, do dziś niewyjaśnionej, śmierci prezydenta Padlewskiego, pełniący jego obowiązki Grzegorz Osyra, kandydat Sojuszu w niedzielnych wyborach były szef Wojewódzkiego Uniwersytetu Robotniczego (tak, tak, mamy w Katowicach coś takiego!), padł ofiarą zamachu. P.o. prezydenta i kandydat Osyra spędzał wieczór w restauracji mieszczącej się w podziemiach mysłowickiego ratusz. W pewnym momencie, około 18:50, wyszedł na zewnątrz, gdzie po kilku minutach został znaleziony przez przechodniów. Został pchnięty nożem w klatkę piersiową. P.o. prezydenta napastnika nie widział, nic mu nie skradziono. Policja przyjęła wersję, że był to zwykły, bandycki napad. Ale działacze SLD uznali to za terrorystyczny, prawicowy zamach. Poszlak było wiele: p.o. prezydenta w trakcie internetowego chatu dostał maila z pogróżkami, tak jakby nikt inny nie dostawał tego typu maili; ktoś zdewastował wyborczego busa kandydata na parkingu, okazało się, że ktoś cofając wgniótł maskę busa; inni kandydaci rozsiewali nienawiść wobec kandydata lewicy. Czyli generalnie prawicowy terror i „czarna sotnia” opanowały Mysłowice. P.o. prezydenta został hospitalizowany i rozważa rezygnację z kandydowania. Ciężka rana to mierzące 1,5 cm (półtora) draśnięcie na plecach. Ech, gdzież się podziali prawdziwi bolszewicy, jak z „Opowieści o prawdziwym człowieku” czy choćby budowy Nowej Huty.

23 stycznia

W Siemianowicach Śląskich po raz kolejny hutnicy wyszli na ulice. Czy coś to da, nie wie nikt. Ale władze miasta są dumne z Centrum Zarządzania Kryzysowego, dzięki któremu kontrolowano sytuację na ulicach i zapewniono objazdy. Prawda jest taka, że przez 5 godzin nie można się było dostać, ani wydostać z Siemianowic. Zawracano wszystkich. W korkach tkwiło ponad 50 autobusów i tysiące aut. Za to Centrum jest i działa. Ale to i tak lepiej niż rok temu, gdy rozsyłało do firm faxy z prognozą pogody.

P.o. prezydenta i kandydat Osyra się waha.

Minister Spraw Zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz odwołał zapowiedzianą wizytę w Katowicach. Podobno bał się śląskiej zarazy, której ofiarą, po zaledwie kilku godzinach na Śląsku padł minister Łapiński. Jeśli to prawda, to może warto zorganizować w Katowicach wyjazdowe posiedzenie rządu? A może i sesję Zgromadzenia Narodowego?

24 stycznia

W Siemianowicach Śląskich jak dzień wcześniej. Tyle, że tym razem 6 godzin. A, że to piątek, to korki sięgały centrów sąsiednich miast: Katowic i Chorzowa. „Publiczna” telewizja i „publiczne” radio nawet nie zająknęły się o proteście.

P.o. prezydenta i kandydat Osyra wahać się przestał. Po rozmowie z wojewodą śląskim, Lechosławem Jarzębskim, podjął decyzję, że stawi czoła prawicowej zarazie w niedzielnych wyborach. Pojawiają się złośliwe komentarze, że był to świetny chwyt marketingowy. Idiotyzm! Kto by ryzykował skaleczenie trzy dni przed wyborami dla kilkudziesięciu „newsów” telewizyjnych, radiowych we wszystkich stacjach i tekstów we wszystkich gazetach w Polsce?

26 stycznia

Wybory prezydenckie w Mysłowicach. Dzięki doskonalej, ogólnopolskiej, kampanii medialnej, choć z zastosowaniem niekonwencjonalnych metod promocji własnej osoby, I turę wygrywa p.o. prezydenta Osyra. Zdobywa 49,5% głosów. Do ostatecznego zwycięstwa zabrakło tylko 121 głosów. W II turze będzie walczył z Edwardem Lasokiem, który zdobył 15,6% głosów. Gdyby nie podział w szeregach SLD i start Zdzisława Aksamita, zdobył 6,6% głosów, komuniści wygraliby zapewne od razu. Dzięki Bogu zaczęli się wreszcie uczyć od prawicy! Mysłowice nie są jeszcze stracone. Ale trzeba będzie postrzelić kandydata prawej strony, wtedy można być spokojnym o wynik.

27 stycznia

Pod Urzędem Wojewódzkim w Katowicach kolejny protest hutników, pracowników Huty „Jedność” w Siemianowicach. Po godzinie usilnych zaproszeń (petardy, gwizdy i głośno wyrażane opinie na temat Leszka Millera i jego ministrów) do demonstrantów wychodzą: wojewoda, wiceminister Szarawarski i Dagmar Długosz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej, który otrzymał misję specjalną – ugasić ten pożar. Dla rozładowania atmosfery wojewoda zaczął od żartu, że nadal będzie skutecznie pomagać hutnikom. Żart, jak to żart, przyjęto wybuchem śmiechu. Potem rozpoczęła się ciekawa dyskusja na tematy związane z geografią polityczną: Szarawarski mówi „Europa” i „Bruksela”, hutnicy odpowiadają „Argentyna”. Koniec końców obiecano w ciągu miesiąca definitywnie zamknąć temat. Pozostaje mieć nadzieję, że nie przez zamknięcie huty.

28 stycznia

Największa katastrofa w historii polskiego taternictwa. W lawinie pod Rysami ginie siedem osób, licealistów z Tychów. Cały Górny Śląsk pogrąża się w żałobie.

29 stycznia

Wyniki referendum strajkowego w śląskiej służbie zdrowia. Wzięło w nim udział 70% pracowników. Za strajkiem generalnym opowiedziało się 96% głosujących. Jeśli minister Balicki nie dotrzyma układu podpisanego przez swojego poprzednika, dojdzie do totalnego paraliżu służby zdrowia.

30 stycznia

Okazuje się, że na Śląsku tylko SLD nie rozliczyło się z kampanii wyborczej. Oprócz tego Sojusz ma dość spore długi wobec wielu firm z czasów kampanii wyborczej. Na przykład cieszyńskiemu drukarzowi winne jest 130 tysięcy złotych. Ale z zapłatą nie powinno być kłopotu, pieniądze w kasie zapewne są, bo skoro sekretarz rady wojewódzkiej SLD, Jan Czubak, otrzymał 3 tysiące złotych za przygotowanie planu politycznego działania partii, a skarbnik Dariusz Nejman 600 złotych za przygotowanie planu finansowego. A widać, że towarzysze Czubak i Nejman oszczędzają, bo aby nie mnożyć etatów umowy na wyżej wymienione zadania każdy z nich podpisał sam ze sobą.

W Pyskowicach CBŚ rozbiło zorganizowana grupę przestępczą, która wymuszała haracze i handlowali narkotykami. Bandyci, wśród których jest syn znanego gliwickiego adwokata, nie byli chyba aż tak źli. Można to wnosić choćby z tego, że nieposłusznym „płatnikom” kazali w ramach pokuty uczestniczyć, codziennie, w mszach świętych i notować treść kazań.

31 stycznia

Na całym Śląsku oficjalne uroczystości poświęcone pamięci ofiar tragedii na Rysach. Flagi opuszczone do połowy masztów. Odwołane wszystkie imprezy. W południe całe Tychy uczciły pamięć ofiar minutą ciszy.

1 lutego

Śląska policja nie ma najlepszej prasy. Okazało się, że dzięki pomocy policjantów, polegającej na „wlepieniu” kilku pał ciężko rannemu pasażerowi pociągu, a następnie wyrzuceniu go wagonu, ten zmarł. Policja nie widzi w tym swojej winy. Jak zwykle.

Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiego „Solidarności” obiecał sfinansować jednodniowe wycieczki dla dzieci hutników huty „Jedność”. Dla dzieci, które często nie mają nawet szkolnych książek, o drugim śniadaniu nie wspominając, to pierwsza od paru już lat okazja na wyjazd, choć na chwilę z Siemianowic.

3 lutego

Rzecznik prasowy śląskiego SLD Krzysztof Wieczorek zapewnił, że wszelkie zobowiązania finansowe zostaną spłacone do 10 lutego. W samych Katowicach to 90 tysięcy złotych. Szef katowickiego Sojuszu, Tomasz Czakon, stwierdził, że nie rozumie jak mogło do tego dojść, starli się przecież wydać tyle ile zebrali, a tu proszę, taka niespodzianka. Ciekawe, co nam powie za parę miesięcy minister Kołodko? Cieszyński drukarz, jeden z największych wierzycieli SLD, zauważył, całkiem słusznie, że największa w Polsce partia to największy burdel. A kto pracuje w burdelu?

5 lutego

Znowu coś o policji. 20 maja ubiegłego roku, w nocy, w internetowej kawiarence w Czechowicach – Dziedzicach zastrzelonych zostało dwóch policjantów z sekcji kryminalnej. To oczywiście wielka tragedia. Ale parę pytań trzeba było postawić. Co robili o 3 nad ranem w kawiarence internetowej, należącej do, jak się okazało, handlarza przemycanym alkoholem? Czy może chronili lokal „po godzinach” przed tymi, którzy ich zastrzelili? Tego nie wiadomo do dziś. Ale właśnie okazało się, że jeden z policjantów miał tak fatalne wyniki badań kontrolnych, że nie nadawał się nawet na dzielnicowego. Więc dano go do kryminalnej. To tak jakby kogoś, kto nie może prowadzić samochodu zrobić pilotem odrzutowca. Policja znów nie widzi w tym nic dziwnego. Jak zwykle.

W Siemianowicach Śląskich hutnicy okupują Urząd Miasta. Prezydent obiecał załatwienie pieniędzy na wypłatę zaliczki w wysokości 150-200zł. W mediach „publicznych” cisza.

6 lutego

Jedna ze sztandarowych budów kapitalizmu na Śląsku, centrum handlowe Plaza Ruda Śląska ma poważne kłopoty finansowe. Z resztą pozostałe centra należące do firmy Plaza Centers (Europa) BV też cienko przędą. Firma i jej kilkanaście spółek-córek zalega z wypłatami olbrzymich, idących w miliony złotych, należności wykonawcom i właścicielom gruntów. Okazało się, ze firma i spółki-córki mają jedną siedzibę, nie wykazują dochodu, o zysku nie wspomnę, nie zatrudniają nikogo oprócz kilku pełnomocników (nie są to jednak prokurenci), którzy zawierają umowy. Prezesem jest Shmuel Sammy Smucha. O jego narodowości i obywatelstwie, aby nie narazić się na zarzut antysemityzmu, nie wspomnę. No, ale jak w takich okolicznościach nie mają się utrwalać stereotypy?

7 lutego

Tak to musiało się skończyć. Nareszcie Siemianowice i Huta „Jedność” są we wszystkich serwisach informacyjnych, oczywiście poza „Wiadomościami” - tak samo jak „sprawa Rywina”. Niestety nie, dlatego, że skończyły się problemy pracowników. Tłum wzburzonych hutników szturmował magistrat domagając się spełnienia obietnicy, którą złożył trzy dni wcześniej prezydent miasta. Obietnicy wypłaty 200 zł. 200 złotych! Jak bardzo można upodlić ludzi, by zdecydowali się na tak desperackie kroki?

W chwili, gdy piszę te słowa, kilkaset metrów od mojego domu trwa regularna bijatyka protestujących z policjantami, płoną opony i kukła prezydenta miasta. Właściciele w pośpiechu zamykają sklepy, centrum jest nieprzejezdne. Może za dużo rozpisuje się o Siemianowicach, ale to moje rodzinne miasto. Od dłuższego czasu obserwuję jak umiera i widzę tragedie ludzi, którzy, mimo że pracują, nie mają czym zapłacić za mieszkanie, prąd czy gaz. A coraz częściej za jedzenie. To tragedie moich przyjaciół i znajomych oraz ich rodzin. Pozostaje tylko zapytać, za Kazikiem Staszewskim, nasz ukochany rząd i premiera Millera: coście, skurwysyny, uczynili z tą krainą?

10 lutego

II tura wyborów prezydenckich w Mysłowicach. P.o. prezydenta i kandydat Osyra nie jest już pełniącym obowiązki i kandydatem, ale z woli wyborców (vox populi – vox diaboli) stał się prezydentem – elektem. Otrzymał 10.975 głosów, jego kontrkandydat Edward Lasok –8.471. Frekwencja była niska, raptem 32,8% wobec 39,4% dwa tygodnie wcześniej. Komunistyczny prezydent nie będzie miał jednak zbyt łatwo, w Radzie nie ma większości, i aby odnieść sukces samorządowy nie wystarczy się skaleczyć w plecy.

Po ujawnieniu, że sekretarz i skarbnik wojewódzki SLD wypłacili sobie pieniądze za wykonanie zadań i tak leżących w zakresie ich obowiązków zebrała się komisja rewizyjna. W wyniku posiedzenia „odstrzelony” został szef komisji rewizyjnej Ryszard Siewniak. Pod bardzo poważnym zarzutem – brak rewolucyjnej czujności, dopuścił bowiem do przecieku informacji w tej sprawie. Sekretarz Czubak dostał upomnienie i ma zwiększyć nadzór nad finansami i wyciągnąć konsekwencje. Oj, on już na pewno przypilnuje. I pewnie coś z tego wyciągnie.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010