Gdzie ta wojna?
Sowieckie i rosyjskie służby zawsze uwielbiały wpływać na opinię publiczną za pomocą przepowiedni i jasnowidzów, którzy zapowiadali straszne konsekwencje dla świata złowieszczych działań Stanów Zjednoczonych i ich bliski upadek. Ulubionym lejtmotywem jest zawsze wojna wywołana przez imperialistów i Żydów.
Wystarczy przypomnieć Babę Wangę. Mimo że zmarła ćwierć wieku temu, stale pojawiają się jej nowe przepowiednie. Z wizjami jasnowidzów jest ten problem, że trzeba je zinterpretować, a interpretacja jest już zależna od tego, kogo się jasnowidz nasłucha. Dobrym przykładem jest działalność Krzysztofa Jackowskiego, który – jak rozumiem – stał się dzięki Tomaszowi Sommerowi głównym autorem strategii politycznej Konfederacji. Przepowiednie jasnowidza dziwnie przypominają rojenia Brauna. W marcu, zgodne z ówczesną linią propagandy, jasnowidz widział jesienią starcia wojskowe między Turcją i USA. Mamy jesień i jakoś żadnej wojny turecko-amerykańskiej nie widać. Nie ma też wojny na Bliskim Wschodzie na większą skalę niż dotychczas. Raczej utrzymuje się status quo, a już na pewno nie wybuchła we wrześniu zapowiadana wojna z Kurdami. Jakoś nie chce też wybuchnąć w trzech miejscach trzyletnia wojna światowa zapowiadana przez jasnowidza od początku roku. A mieliśmy nie pozwolić dać się wysłać na wojnę, przed czym Braun ostrzega od szczytu NATO w Warszawie. W połowie sierpnia jasnowidz widział, że od września Polska wejdzie do działań wojennych. Czekała nas mobilizacja. Miało zostać użyte polskie lotnictwo. No i co, kogo bombardujemy? Pewnie Iran, jak zapowiadał Braun. Kolejną wojnę światową miał zapowiadać konflikt w Karabachu. Turcja i Rosja są jednak, choć z różnych powodów, po jednej stronie. Ja też mam wizję – wojny nie będzie.