Czy wspierać Łukaszenkę?
Skoro Łukaszenka nie daje się zjeść Putinowi, to nagle rozrósł się w Polsce obóz miłośników troglodyty ze Szkłowa, a Witold Jurasz uznał go nawet za geniusza polityki. Głównym argumentem jest twierdzenie, że jakikolwiek Łukaszenka by był, tylko on potrafi obronić niepodległość Białorusi wobec Rosji.
Jest to jednak obrona cmentarza, gdyż dalsze rządy wybitnego polityka oznaczają śmierć Białorusi. Już nie dotychczasowy powolny, lecz przyspieszony proces gnilny, kompletny rozkład i opuszczenie kraju przez każdego, kto będzie na to miał siłę. Czy wobec tego należy pogodzić się z rosyjską akcją przeciw Łukaszence? Na Białorusi opozycja w rzeczywistości nie istnieje i nie pojawi się żadna siła, dopóki będzie trwała stagnacja. Tylko ruch jest źródłem życia i szans na odmianę. Rzecz w tym, że tak jak w państwach komunistycznych bezpieka rękami ludu regulowała wymianę kierownictwa partyjnego, by nowe, zrodzone ze sprowokowanego i sterowanego buntu cieszyło się oddolnym poparciem, tak samo teraz Rosja próbuje przez swych kandydatów wyborczych ruszyć społeczeństwo przeciwko Łukaszence. Każda bezpieka, która na co dzień pracuje z agenturą, uważa na podstawie swoich doświadczeń, że raz uruchomiony proces społeczny można będzie kontrolować, czyli że lud się zbuntuje i będzie można doprowadzić do władzy swoje marionetki, które będą cieszyły się statusem wyzwolicieli i tym łatwiej ofiarują Białoruś Moskwie. Procesy społeczne mają jednak swą dynamikę, której całkowicie kontrolować się nie da. Chodzi więc o to, by wykorzystać akcję Rosji jako katalizator buntu i pójść dalej. By obalenie Łukaszenki nie zakończyło przemian, lecz było przejściem do następnego etapu, w którym ludzie Moskwy zostaną zmarginalizowani dzięki dynamice społecznej.