Unia – czas na pieriestrojkę
Nieustanne gadanie, że Unia Europejska nie przetrwa kryzysu, jeśli nie przeprowadzi głębokich reform, nic nie da. Trzeba podjąć działania, które doprowadziłyby poprzez konflikt do przesilenia i zdefiniowania nowych stosunków między krajami członkowskimi, czyli droga do naprawy wiedzie poprzez kryzys, a nie poprzez jego unikanie.
Takie działanie powinno być najlepszą odpowiedzią na agresywne kroki Komisji Europejskiej. Oczywiście jest to teoria, gdyż wiadomo, że nikt na nic się nie odważy, wszyscy będą czekali w nadziei, że powolne gnicie tego tworu samo rozwiąże problem. Punktem kluczowym jest stosunek prawa krajowego do unijnego. W federacji prawo federalne ma charakter nadrzędny nad prawem republikańskim, a w konfederacji na odwrót, czyli prawo centralne, żeby być stosowane w danym kraju członkowskim, nie może być z nim sprzeczne, inaczej wymaga akceptacji parlamentu krajowego. Pod tym względem Unia coraz bardziej upodabnia się do federacji. Chociaż początkowo centrali przekazano prawo do narzucania ustaw unijnych tylko w części dziedzin, obecnie Komisja Europejska dąży do przyjęcia zasady bezwzględnej wyższości prawa unijnego nad krajowym, czyli republikańskim. Jedynie Niemcy uchwaliły zasadę nadrzędności prawa niemieckiego nad unijnym, co jest dowodem, iż jest to jedyny suweren w tym tworze. Dlatego parlamenty krajowe powinny uchwalić – jak w czasach sowieckiej pieriestrojki – Deklarację Suwerenności, której istotą była formuła wyższości prawa republikańskiego nad federalnym. Nawet w komunistycznej Jugosławii władze centralne nie mogły narzucić żadnego prawa nomenklaturze republikańskiej, gdyż ustawy federalne obowiązywały po zaakceptowaniu przez parlament republikański, czyli tam było więcej suwerenności.