Czyja to volkslista?
Rzadko autor koncepcji tłumaczącej procesy polityczne zachodzące w Polsce ma okazję szybkiego zweryfikowania swoich twierdzeń. Złotousty Stanisław Michalkiewicz jest autorem tezy, że wszystkie stronnictwa polityczne w Polsce są na usługach sił zewnętrznych i dlatego rywalizują ze sobą trzy stronnictwa: niemieckie, czyli PO, rosyjskie, a więc PSL, i oczywiście żydowsko-amerykańskie, to znaczy PiS.
Co więcej, zdaniem felietonisty nie ma żadnych szans, by powstała jakakolwiek siła polska i niezależna, gdyż całością życia rządzą obce agentury, a więc jeśli ktoś chce wziąć udział w życiu politycznym, pozostaje mu jedynie wybranie volkslisty, na którą może się zapisać. Sam Michalkiewicz radził w tej sytuacji rozwijanie kultury narodowej, gdyż żadnych szans politycznych przed Polską nie widzi. Koncepcja ta pojawiła się po rosyjskiej okupacji Krymu. Mistrz tak twierdził w listopadzie 2014 roku, a temat rozwinął w 2018 roku na licznych spotkaniach. Pozostaje więc teraz zapytać Stanisława Michalkiewicza, na którą volkslistę zapisał konfederatów, których publicznie poparł i na których głosował. Trafne wskazanie volkslisty będzie potwierdzało koncepcję felietonisty. Sam obawiam się, podejrzewam i nie wykluczam, że mogłaby to być lista ruska, gdybym bowiem nie wymienił żadnej volkslisty, oznaczałoby to, że neguję trafność analiz Stanisława Michalkiewicza, co oczywiście byłoby, według konfederatów, dowodem na brak patriotyzmu, banderyzm, związki z „państwem położonym w Palestynie”, CIA i niedorozwój umysłowy. Oczywiście listy ruskiej jedynie obawiam się, podejrzewam i nie wykluczam, wzorem Mistrza Michalkiewicza, z ostrożności. Tym bardziej że trafność tej koncepcji potwierdza słuszność innych błyskotliwych analiz.