Stanisław Michalkiewicz wyczekuje
Jak wiadomo, kania wyczekuje dżdżu, a złotousty Redaktor amerykańsko-rosyjskiego resetu – rozbioru Ukrainy i stworzenia Judeopolonii z części Polski i Ukrainy. Dlatego wszystko, co dzieje się na świecie, jest dla niego oznaką owych hiobowych wydarzeń, które zapowiada co tydzień od czasu rosyjskiej okupacji Krymu.
Podobnie jak żołnierzowi wszystko kojarzyło się tylko z jednym, tak dla Redaktora każde wydarzenie jest zapowiedzią zdrady Ameryki. Ma ona potwierdzać katastrofalne skutki wyboru sojuszu z USA, bo skoro kiedyś, może za 10 lat, Ameryka sprzeda nas Rosji, by rozerwać sojusz rosyjsko-chiński, to już teraz należy zbliżyć się do Moskwy. Reset miał być uzgodniony w Helsinkach, dziś zapowiadają go oszczędności w wydatkach na infrastrukturę militarną, by rozpocząć budowę muru na granicy z Meksykiem, jutro będzie to jakiś tweet Trumpa. Mistrz ironii nigdy nie stawia pytania, co USA są gotowe dać Rosji w zamian za neutralność, tylko co Rosja by chciała, i puszcza wodze fantazji. W jego wyobraźni zawsze Rosja rozdaje karty. Tymczasem ważne jest, co USA są gotowe dać, a co się im nie opłaca. Jak na razie oferują współpracę i żadnych koncesji. Stany nie atakują Rosji, lecz się od niej oganiają. Wprawdzie Michalkiewicz zawsze tylko nie wyklucza i podejrzewa oraz obawia się, rzekomo z ostrożności, ale zdania typu: nie wykluczam, że Ziemia jest płaska, nie mają żadnej wartości informacyjnej dotyczącej Ziemi. Nieustanne podejrzewanie wspomnianych wydarzeń ma jedynie zasiać w słuchaczach strach i dezorientację, niczym hipotezy badawcze Brauna na temat Reptilian. W świadomości słuchacza nie pozostanie ślad po wątpliwościach, którymi zabezpiecza się Felietonista, lecz tylko przekaz: USA dadzą początek rozbiorom i Judeopolonii.