Ator – łowca rusofobów

Dziwi mnie, skąd taka popularność dewiantów wśród młodzieży, ale tłumaczę to sobie zasługami systemu zidiocania zwanego szkolnictwem oraz traktowaniem przez młodych każdej imprezy jako okazji do ubawu; im większy wygłup, tym większy odlot. Triumfująca bezmyślność ludzi na utrzymaniu rodziców do 30. roku życia albo dłużej. Życie ma być zabawą i wygłupem na luzie.

Wątpię, by towarzyszyła temu jakakolwiek refleksja. Inna kwestia to osoby łykające ruską truciznę po tzw. stronie patriotycznej. Nie neguję dobrej woli, ale analfabetyzm intelektualny wyniesiony ze szkoły święci swe triumfy, od kiedy młodych formują popularni vlogerzy. Jak wiadomo, książki są za grube, a litery za małe, więc wygodniej i ciekawiej jest posłuchać półgłówków opowiadających bzdury w internecie, które sami wcześniej zasłyszeli od równie wyedukowanych jak oni. Vloger Ator powtarza po Macieju Maciaku, jak to PiS straszy Polaków Rosją, by móc marnować pieniądze na zbędne zakupy u Amerykanów. Kretyństwo jest też metodą biznesową; im większe, tym bardziej przyciąga słuchaczy, a więc dochody rosną. Ator, czyli Krzysztof Woźniak, nie wie, że termin rusofob został wymyślony przez Rosjan, by deprecjonować każdego, kto ośmieli się ich krytykować, przyjmuje więc terminologię moskiewską i pisze: „Są w Polsce media, które są tak skrajnie rusofobiczne, tak wręcz nienawistne względem Rosji, że za samo udzielenie wywiadu powiązanemu z Rosją portalowi potrafią obsobaczyć człowieka od bycia ruskim agentem”. Czy udzielenie wywiadu Der Stürmerowi uważałby też za normalne? Czy Ator nie wie, że Sputnik jest instrumentem rosyjskiego wywiadu i służy imperialnej polityce Kremla, czy udaje idiotę? Dawni Polacy wiedzieli, że są rzeczy, których się nie robi.

Autor publikacji