Rozczarowanie

Przykład ukraiński pokazuje, jak reagują wyborcy rozczarowani władzą. Petro Poroszenko wygrał wybory w 2014 roku, uzyskując prawie 55 proc. głosów. Pomajdanowy prezydent uosabiał nadzieje większości Ukraińców na reformę systemu, likwidację korupcji, chociaż ograniczenie oligarchii. W ciągu swojej kadencji, oprócz uzyskania autokefalii, Poroszenko nie dokonał żadnych reform systemu. Jak zareagowali wyborcy? Nie obawiali się większego zła i nie głosowali na Poroszenkę, bo przyjdą gorsi.

Można powiedzieć, że zareagowali nieracjonalnie, gdyż poparli produkt wylansowany przez oligarchów, których chcieli pokonać. Siła zawodu jest jednak większa niż kalkulacja, gdy wyborcy kierują się w swej masie wyłącznie emocjami. Będą popełniać samobójstwo, wybierając Żełeńskiego, ale na człowieka i partie, które ich zawiodły, głosu nie oddadzą. To pokazuje, jak błędna jest teza: i tak musicie na nas głosować, bo nie macie wyboru. Obawiam się, że w polskich warunkach oznacza to, że systematycznie niszczony twardy elektorat przejdzie do konfederacji, błędnie lokując tam swoje nadzieje na reformy ustrojowe i nawet nie zauważy, że ich obietnica jest wymieszana z miłością do Putina. Obudzimy się w sytuacji, gdy PiS (Zjednoczona Prawica) nie będzie miał ani większości, ani koalicjanta. Nadzieje na martwego Kukiza’15 zawiodą tak samo jak wcześniej na SLD i PSL. I żaden elektorat socjalny nie pomoże. Również niemiecka targowica nie uzyska samodzielnej większości i nie będzie miała koalicjanta. Kupione sondaże nie pomogą. Powstaną rządy mniejszościowe, szarpane ze wszystkich stron i nieustannie upadające. Oznacza to niezdolność do rządzenia państwem i stały kryzys, o co chodzi Rosji i co da jej możliwość interwencji.

Autor publikacji