Kto chce zniszczyć sojusz RP z USA
Ataki Izraela i amerykańskich Żydów na Polskę wywołują słuszne oburzenie i zapotrzebowanie społeczne na obronę przed tą agresją i kampanią dyfamacyjną. Wielu czytelnikom wystarczy, że ktoś opisuje knowania przeciwko Polsce (roszczenia, nasz rzekomy udział w Holocauście) oraz amerykańskie wsparcie dla próby wyłudzenia od nas haraczu (uchwała 447), i nie zauważa różnicy we wnioskach wysuwanych przez autorów. Po prostu ma być o Żydach, gdyż takie jest zapotrzebowanie patriotów.
Tymczasem głównym celem większości wystąpień dających popularność nie jest uświadomienie Amerykanom, że swoimi deklaracjami w sprawie roszczeń budują partię rosyjską i sami tworzą obóz swoich wrogów, ani powiedzenie Izraelowi, że kasy nie będzie, a agresja spotka się z kontrakcją, a nie dotychczasową uległością, nawet gdyby rząd wymiękał. Najzagorzalsi obrońcy przed żydowskimi roszczeniami i kalumniami niezmiennie dochodzą do wniosku, że największym zagrożeniem dla Polski jest sojusz z USA, a więc pozostaje nam podporządkować się Niemcom i Rosji. Teoretyczne uzasadnienie dał Stanisław Michalkiewicz. Najpierw radził szantażować USA zaproszeniem wojsk rosyjskich, a następnie dostrzegł, że strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie gwarantuje, iż „Polska leży w niemieckiej strefie wpływów a nie w rosyjskiej”, więc zagrożenia z Moskwy nie ma, tym bardziej że wtrąca się ona w nasze sprawy „mniej niż Ukraińcy”. A skoro „największe zagrożenie dla Polski od 1939 roku” stwarzają żydowskie roszczenia cieszące się poparciem USA, to logiczne, że sojusz z Ameryką jest dla nas zagrożeniem. A skoro Polska „spod kurateli niemieckiej przeszła pod amerykańską”, to powinna powrócić do Berlina i pilnować, by jego sojusz z Moskwą trwał.