Okrakiem na dwu barykadach
Polityka ustępowania wszystkim we wszystkim, gdy mamy do czynienia z konfliktem interesów, prowadzi donikąd. Nie można czynić starań o budowę Międzymorza, które ma wzmocnić i uniezależnić gospodarczo region, i jednocześnie zapraszać do tego Niemcy, które chcą go przekształcić w Mitteleuropę.
Nie można z jednej strony wspierać USA w polityce antyirańskiej, której elementem jest osłabienie Niemiec wspierających Iran przeciw amerykańskim sankcjom wymierzonym w ten kraj, a z drugiej deklarować pełną uległość wobec niemieckiej Unii Europejskiej. Staranie się o Fort Trump i jednocześnie o inwestycje Chin, które umożliwią temu konkurentowi Stanów Zjednoczonych kontrolę nad cyberprzestrzenią, dowodzi chaosu w głowie decydentów. Podobnie jak wskazywanie na zagrożenie rosyjskie i pomysł zaproszenia Putina na 1 września do Polski. Kanclerz Niemiec najpierw żąda, byśmy wyrzekli się suwerenności, a następnie twierdzi, iż między Niemcami i Japonią leży tylko Rosja, a więc traktuje nas jak część własnego kraju. USA stręczą nam żydowskich bandytów z UB na bohaterów i „zapominają” o umowie z PRL zamykającej roszczenia obywateli USA za znacjonalizowane mienie. Izrael chce osłabić proirańskie Niemcy w Unii, wiążąc się z Wyszehradem, a jednocześnie prowadzi kampanię oszczerstw, głosząc, że Polacy są współodpowiedzialni za Holocaust. Jeśli większość Polaków zdecyduje się, że chce mieć własne suwerenne państwo, co na razie nie jest pewne, trzeba jasno określić warunki graniczne sojuszy i nasze interesy. Nie można wspierać oszczerców, nawet jeśli cel jest wspólny – osłabienie dyktatu Niemiec. Sojusz z USA musi mieć trwałe podstawy (stałe bazy na wschodzie) i jego kosztem nie może być stałe poniżanie i drenowanie Polski.