Kolejny sukces

Według wersji radosnej właśnie wchodzi w życie reforma wymiaru bezprawia, a konkretnie wymiana składu Sądu Najwyższego. W rzeczywistości, jak przewidywałem przed rokiem, widzimy jedynie zmianę dekoracji uwierzytelnianą przez ostry spór dotyczący zmian, których nie ma.

Prezydencka ustawa przewidywała już nie wymianę okrągłostołowego Sądu Najwyższego, lecz jedynie możliwość zastąpienia 27 z 73 sędziów. Skoro jedynie 11 sędziów nie złożyło wymaganego oświadczenia o chęci orzekania nadal, oznacza to, że wymiana będzie dotyczyć jedynie 15 proc. starego składu. Dziewięciu sędziów złożyło oświadczenia zgodne z prawem. Wątpliwe jednak, by po wydaniu opinii przez KRS prezydent nie przedłużył im kadencji. Przecież byłby to dowód na brak dialogu i otwartości na centrum. Siedmiu sędziów chytrzyło i w oświadczeniach powołało się na konstytucję, a nie ustawę, oraz nie załączyło świadectwa lekarskiego o stanie zdrowia umożliwiającym dalszą pracę, ale nie sądzę, żeby to prezydentowi przeszkodziło w uczynieniu zadość ich prośbom. Wszak prezydent buduje jedność narodu, do którego targowiczanie też należą. Gersdorf też zostałaby na stanowisku, gdyby napisała oświadczenie. Na szczęście mogliśmy liczyć na jej inteligencję. Zastępujący ją na czas urlopu sędzia Iwulski niczym się od Gersdorf nie różni i uznaje ją za legalnego I Prezesa SN. Dziwi mnie, że prezydent wyznaczył kogoś związanego rodzinnie z bezpieką cywilną, a nie II Zarządem. Nowy Sąd Najwyższy ma liczyć 110 sędziów, czyli 62 starych i 48 nowo wybranych, i to w najlepszym wypadku. W tej sytuacji kontynuacja jest pewna. O co w takim razie ten konflikt pod SN? Przecież nie chodzi o dobre samopoczucie Gersdorf. Jest to konflikt symboliczny, by wymóc świadomą akceptację III RP.

Autor publikacji