Racjonalizacja zamiast zmiany

Transformacja przeprowadzona przez służby specjalne doprowadziła do zmiany struktury społecznej. Wszystkie kluczowe miejsca zajęły grupy wywodzące się z beneficjentów PRL i ich sojuszników. Można to było dostrzec w trwałości elity politycznej składającej się od 29 lat wyłącznie z ludzi Okrągłego Stołu i osób przez nich dobranych.

Kto był przeciwnikiem Okrągłego Stołu, przestawał istnieć. Kilku osobom wprawdzie udało się prześlizgnąć, co tylko potwierdza regułę. Inni, którzy nie zorientowali się, w którą stronę wieje wiatr z Łubianki, jeśli chcieli pozostać na scenie, szybko zmieniali poglądy. W tej sytuacji ruch kwestionujący system III RP zrodził się wśród rozczarowanych konsekwencjami porozumienia 1989 roku, a nie jego przeciwników. Mogli oni zająć jedynie marginalne pozycje. Trwałość nowych struktur jest tak silna, że bez masowego awansu nowych kadr nie można jej złamać. To zaś oznacza zaciętą walkę, w której beneficjenci PRL-owskiej hybrydy mają wsparcie zagranicy dominującej nad Polską i mogącej poprzez struktury ogólnoeuropejskie narzucić słabej i sparaliżowanej egzekutywie krajowej swoją wolę. W tej sytuacji, jak sądzę, zrodziła się koncepcja racjonalizacji systemu, co jest pewnym postępem, i przyciągnięcia części elit III RP drugiego szeregu oraz pełna osmoza. Warunkiem jest ogłoszenie jedności narodowej, czyli zasypanie podziałów, które takie masowe pozyskiwanie starych kadr uniemożliwiało. Pozostał tylko jeden warunek – nie kraść. Przeciwnicy III RP muszą więc pozostać na śmietniku historii albo nań wrócić, jeśli komuś udało się na chwilkę wyrwać. Są oni mniejszością, która i tak połknie wszystko. Dla ogromnej większości uwikłanej w system i jego propagandowe kłamstwa takie rozwiązanie jest do przyjęcia. Odpadną tylko najbardziej zajadli.

Autor publikacji