Dlaczego fajtłapy są górą?

Obserwując Polaków wyżywających się w gadaniu i wymyślaniu co powinni zrobić inni, zastanawiałem się ilu ludzi może być aktywnych, a ilu samodzielnych. Dlaczego nawet jak się dokładnie komuś powie co ma zrobić, trzeba go jeszcze pilnować non stop, żeby wszystkiego nie zepsuł, nie zawalił i nie spieprzył. Czy w społeczeństwie polskim ilość fajtłap i nieudaczników, jest wyższa niż w innych wspólnotach?

Amerykańskie badania wykazały, że przeciętnie w każdym społeczeństwie liczba ludzi aktywnych oscyluje maksimum między 2 a 3 procentami. Dawałoby to na 35 mln Polaków mieszkających w kraju od 700 tys. do ok. 1 mln osób. Aktywność,  najwyższa w momentach kryzysowych, nie oznacza jeszcze skuteczności czy niezależności. Czy w Polsce zatem we wszystkich formach działalności społecznej i politycznej aktywnie uczestniczy 700 tys. osób. Bardzo wątpię.

Osoby samodzielne stanowią około 10 proc. społeczeństwa. Na odsetek ludzi aktywnych i samodzielnych ma wpływ system w którym żyją. W USA ludzie nimi obdarzeni takimi cechami zyskiwali więcej, więc stanowili wzorce a swoje geny łatwiej przekazywali potomstwu. W Rosji na odwrót, tylko niewolnicze natury robiły karierę i szybciej się rozmnażały. W komunizmie ludzie samodzielni byli mordowani lub marginalizowani, nie mieli potomstwa i ich geny zanikały. Podobny efekt spowodowała masowa ucieczka z Polski przed postkomunizmem III RP. Dzieci emigrantów wzbogacą bazę genetyczną krajów osiedlenia.

Polska potrzebuje kilku pokoleń by odbudować swój zasób genetyczny, ale tylko pod warunkiem, że ludzie samodzielni i aktywni nie będą jak dotąd traktowani przez państwo jak wróg publiczny nr 1, największe zagrożenie dla aparatu rządzących nieudaczników.

Autor publikacji