Gdzie się zgubił seryjny samobójca?

Niepokoi mnie, iż dawno nikt nie popełnił samobójstwa. Czyżby zastój w polityce i nikt się niczego nie bał?

Marcin P. nie został ukąszony w celi przez jadowitego afrykańskiego skorpiona i gdy padało nazwisko Tusk natychmiast odzyskiwał pamięć. Również wyjątkowy brak amnezji wywoływało wspomnienie Bufetowej. Ta z racji swej legendarnej inteligencji doskonale nadaje się na kozła ofiarnego, tak jak poprzednio na słup zawdzięczający stanowisko mafii, którą kryła robiąc miny przedszkolaka. Męczennica dostarczy jeszcze wiele rozrywki także wielbicielom geszefciarzy, którzy na nią uporczywie głosowali.

Piotr Wielgucki twierdzi, iż chodzi o krycie prawdziwych bossów i dlatego Król Europy rzucany jest lwom na przekąskę. Czyżby Makrela pozwoliła poświęcić swego ulubionego czyścibuta, który jeszcze w grudniu miał obalić rząd? A kto będzie podawał marynarkę Junckerowi?

Poświęcenie Tuska w oczach opinii publicznej, włos mu przecież z głowy nie spadnie, miałoby sens gdyby Niemcy wymieniali go na nowszy model, zdolny do obalenia rządu. Konieczność nowej etykietki dla partii złodziei jest przecież konieczna by lud przywrócił normalność.

Zastanawia kontrast w jakim do Tuska znalazł się Komorowski. Przeciwko byłemu prezydentowi z nadania WSI i Rosji nikt nie zeznaje. Nikt się niczego od niego nie domaga. O Aneksie i udziale w prowokacji ABW wszyscy zapomnieli. Pełna bezkarność i bezpieczeństwo. Możne nawet wygadywać niestworzone androny i co najwyżej da zarobić dziennikarzom wierszówkę za głęboką analizę swoich bzdur.

Czyżby więc Niemcom prztyczka w nos dawali Rosjanie? A może nasi sojusznicy posługując się czerwoną bezpieką pokazują Berlinowi gdzie jego miejsce.

Autor publikacji