Bądźmy solidarni: Wysyłajmy kredki!

Rządy zachodnie nie boją się muzułmańskich zamachów dopóki odpowiedzią wytresowanych i zdegenerowanych społeczeństw jest pisanie kredkami na trotuarach i tatuowanie pszczółek. Do zamachów wymóżdżeni Europejczycy mają się przyzwyczaić, gdyż wtedy nie dojdzie do rozruchów w miastach i sytuacji quasi wojny domowej, co z punktu widzenia rządów stanowi prawdziwe zagrożenie. Po prostu co kilka dni zginie kilka osób, ale spokój społeczny dzięki medialnym kampaniom kłamstw zostanie zachowany, więc zdeprawowanym rządom nic nie zagrozi. Co najwyżej zabraknie kredek. Ta strusia polityka dotychczas jest niezwykle skuteczna

Największe niebezpieczeństwo z punktu widzenia rządzących stanowiłoby utworzenie obywatelskiej samoobrony i akty odwetu. Doprowadziłyby one do eskalacji i wojny domowej w zachodnich miastach, a w konsekwencji do obalenia rządów i wymiany elit politycznych. Dlatego rządzący upatrują największe zagrożenie dla siebie w oporze Europejczyków. Spodziewać się więc możemy prewencyjnych akcji represyjnych szybciej wobec tubylców. Tym bardziej, że przecież poskramianie „rasistów, faszystów i ksenofobów” będzie usprawiedliwione. Rewizje, kontrole i deportacje w dzielnicach muzułmańskich byłyby dowodem rasizmu, a poza tym byłyby niebezpieczne, gdyż spotkałyby się ze zbrojnym oporem. Na to odważne siły bezpieczeństwa i rządzący nie mogą sobie pozwolić.

W nieuchronnie nadchodzącej konfrontacji policja i wojsko będą więc zmuszone ochraniać muzułmanów i traktować wyrozumiale zamachowców. Już teraz udają, że ich nie znają, by nie mieć problemów. Siły bezpieczeństwa koncentrować się za to będą na represjach wobec Europejczyków gdyby stawili opór.

Autor publikacji