Sędziowie sabotażyści śpią spokojnie

Stale słyszymy o decyzjach sądów o zwolnieniu złodziei, by mogli odpowiadać z wolnej stopy i skazywania za wystąpienia przeciw tradycji komunistycznej. Nie jest to ani przypadek, ani wynik tchórzostwa sędziów, lecz konsekwentna akcja pokazywania bezsilności władzy.

Właśnie usłyszeliśmy, że prace nad rządowym projektem reformy sądownictwa w sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka zostały przerwane. Opozycja zarzucała mu przecież łamanie trójpodziału władzy.

Słyszeliśmy nieustannie, że sędziowie żadnego złodzieja nie skażą i dlatego nie ma sensu teraz wytaczać procesów. Argument tłumaczący bierność pozornie wydawał się słuszny. Pozornie, gdyż zakładał, że wszyscy sędziowie są sabotażystami, a nacisk opinii publicznej się nie liczy. Teraz wybrano jednak wszczynanie procesów złodziejom, ale wstrzymano (zrezygnowano) z reformy sądownictwa. Albo zatem sędziowie są już dobrzy, albo procesy mają być tylko teatrem, który zakończy się odszkodowaniami dla oskarżonych. No chyba, że nas oszukiwano z tym poprzednim uzasadnieniem dla naiwnych.

Sama strategia pokazywania złodziejstw PO ma sens, ale musi pociągać konsekwencje. Podobnie też skrócenie frontu zmian ma sens pod warunkiem, że koncentrujemy się na kolejnych zadaniach konsekwentnie realizowanych. Tymczasem o Aneksie zapomniano, zbioru zastrzeżonego nie ujawniono, a jedynie odchudzono, dwukadencyjność padła. Czekam na przerwę w reformie szkolnictwa do 6 kadencji PiSu. No to już teraz ataków w TVN nie będzie, ubectwo opublikuje pozytywne sondaże, a 40 proc. Polaków, uważających TVN za stację obiektywną, poprze PiS. Druga kadencja w kieszeni. Po co im Platforma? My też możemy być Platformą.

Autor publikacji