OBRAZA MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ PRZEZ CZASOPISMO “MACHINA”

Niestety większość ludzi i to nie tylko w Polsce uznaje wolność słowa w myśl zasady: “Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie”. W zależności od okoliczności, “smrodowi”, czyli przeciętnemu człowiekowi, wolno krytykować albo chwalić tylko tematy dozwolone przez Prokuraturę. Kiedyś, za tej „strasznej” komuny, wsadzano do ciupy ludzi za “szeptaną propagandę” a dzisiaj będziemy wsadzać za obrazę Matki Boskiej Częstochowskiej. Nasuwa mi się pytanie, czy winniśmy także pisać donosy o popełnieniu przestępstwa na tych, co wykraczają przeciwko drugiemu z dziesięciorga przykazań, wznosząc okrzyki:

„ O Jezu! Ale heca!”.

Oczywiście, w zależności od kraju to co wolno w jednym kraju jest karalne w drugim. I tak np. W USA wolno szkalować Kościół katolicki ale nie wolno np. obrażać homoseksualistów.

Ludziom trudno jest zaakceptować pojecie, że wolność słowa winna być uniwersalna. W gruncie rzeczy, wbrew temu co ludzie sadzą o sobie, większość z nas nienawidzi wolności słowa. Jest z nią podobnie jak z wolnością zarabiania pieniędzy, zróżnicowaniem dochodów i płaskim podatkiem. Ludzie w Polsce, ale także w USA, wolą być biedniejsi, aby tylko inni nie drażnili ich swym bogactwem.

W Polsce mamy podobno wolny rynek, gdzie 95% obywateli podaje się za wierzących katolików. Jak to się jednak dzieje, że Jerzy Urban i jego dość niesmaczna, antyklerykalna, gazeta “Nie” ma tylu czytelników a sam Urban jest dożo bogatszy dzisiaj, niż był, jako minister, za czasów Komuny? To nikt inny tylko ci polscy katolicy, te 95% narodu, napędzają mu ogromne pieniądze do kiesy. Jeśliby Polakom zależało na dobrym imieniu Marki Boskiej Częstochowskiej to winni, pewnego dnia, przestać kupować “Nie” i puścić zbankrutowanego Urbana “w skarpetkach”.

Znaczy to, że w sytuacji wolnego rynku istnieją metody demokratycznego wymuszenia swej woli i wypowiedzenia własnej opinii, otwierając albo zamykając portfel. Podobnie winno być z czasopismem “Machina”. Nie potrzeba do tego cyrku z Prokuraturą i donosami “o popełnieniu przestępstwa”. Drodzy Rodacy w Panu, zamiast kupować “Machinę” wyślijcie pieniądze na jakąś katolicką akcje pomocy głodnym dzieciom czy starcom. Proces przeciwko czasopismu “Machina” i jego redakcji odbędzie się Waszym, katolickim kosztem, z Waszych katolickich podatków. Może lepiej aby te Wasze pieniądze poszły np. na “becikowe”.

Jan Czekajewski, Częstochowianin, dzisiaj w Columbus, Ohio, USA, członek Polskiego Instytutu Naukowego Naukowego NY (PIASA).

Autor publikacji