WIELKI STRACH W MEDIACH

Znów larum w mediach. Wszyscy dziennikarze są przerażeni rozkwitem faszystowskiej dyktatury w Polsce. Cóż tak przestraszyło niezależnych komentatorów i redaktorów naczelnych naszych mediów?

To niesłychany pomysł utworzenia Narodowego Instytutu Badania Mediów, który miałby, o zgrozo, np. zająć się życiorysikami naszych gwiazd. Dlaczego przeszłość dziennikarzy ma być tajemnicą? Tomasz Wróblewski zaraz krzyczy, że przecież nawet jeśli ktoś współpracował z bezpieką, to w jego redakcji wszyscy przed 1989 rokiem mieli po lat 15.

No to odpowiemy Panu Wróblewskiemu, że gdy porównamy życiorysy i udział w kampaniach medialnych przeciw lustracji, dekomunizacji, korupcji, ale także za lub przeciw danej partii itp. itd. To nam wiele wyjaśni. A życiorys to nie tylko kwestia współpracy z bezpieką ale także mechanizmy i dźwignie kariery. Gdy zobaczymy kto wypromował pana Wróblewskiego, może będziemy wiedzieli dlaczego „Newsweek” prowadzi wojnę z PiSem. Gdy się dowiemy, że Tomasz Wróblewski wyjechał do USA dzięki niejakiemu Rakowskiemu, może wszystko się nam łatwiej w głowach ułoży, a świat wyda się logiczniejszy i Paradowska zrozumie politykę polską, zwłaszcza gdy staną się jasne powiązania zespołu „Polityki”.

Ciekawe, że czołowi komentatorzy polityczni i redaktorzy naczelni bardziej boją się ujawnienia powiązań niż lustracji. I mają rację. Współpraca z bezpieką była nagminna i zawsze można iść z zaparte. Lud tego i tak nie pojmie i nie skojarzy, ale gdy się dowie czyj tatuś był np. ubekiem, kto kogo wysyłał zagranicę kto komu umożliwił robienie kariery, zaraz zrozumie wszystko.

Jest wielu ludzi zdolnych w Polsce, wielu dziennikarzy znających angielski, dlaczego więc akurat pan Kraśko został korespondentem TV w Kaliforni, czyżby był zdolniejszy od innych zdolnych, wiedział więcej niż inni wiedzą, posiała więcej talentów niż inni utalentowani, czy może dlatego, że jest synem Niny Terentiew, szefowej TVP2, którą swoją pozycję w telewizji zawdzięcza mężowi – synowi członka Sekretariatu KC (od związków zawodowych) za Gomułki.

Jeśli dziennikarze i komentatorzy polityczni mają do ukrycia więcej niż politycy, a nie chodzi tu tylko o bezpiekę, to znaczy, że doskonale wiedzą komu i dlaczego zawdzięczają kariery i komu spłacają długi ogłupiając propagandą polskie społeczeństwo. Może się też okazać, iż pluralizm mediów w Polsce polega na tym, że jedni są kuzynami ciotki Ziuty, a inni wuja Henia, młodego, dobrze zapowiadającego się małżeństwa w latach rozkwitu wolności mediów czyli za późnego Stalina i wczesnego Gomułki.

Autor publikacji