O WYŻSZOŚCI I DEPARTAMENTU NAD ....

Ostatnie wiadomości dowodzą jak zwykle wyższości I Departamentu nad Departamentem III. „Rzeczpospolita” właśnie doniosła, że Andrzej Byrt, dwukrotny ambasador w Niemczech, wiceminister spraw zagranicznych i - tego już „Rzepa” nie pisała - kontakt operacyjny Departamentu I, a to tyle samo co tajny współpracownik w Departamentach III-VI, zostanie ambasadorem w USA. Jak pamiętamy na to stanowisko typowany był Henryk Szlajfer, ale jego kandydatura upadła, gdy zaczęto go podejrzewać, iż w 1968 roku poszedł na współpracę z Departamentem III.

Henryka Szlajfera, obecnie dyrektora Departamentu Ameryki w MSZ, oskarżono o współpracę z III Departament w 1968 roku, ale wtedy prawie wszyscy donosili na wszystkich, cóż zresztą mógł powiedzieć Szlajfer o Michniku czego bezpieka by nie wiedziała, natomiast Byrt infiltrował instytucje zachodnie mieszczące się w Brukseli, gdy został tam w 1987 roku szefem biura radcy handlowego.

Jak widzimy, Szlajfer zajmował w hierarchii agentury niższe stanowisko niż Byrt jako KO I Departamentu, jest więc zrozumiałe, że ten ostatni jako ważniejszy ma pojechać do USA; stanowisko ambasadora III RP w Waszyngtonie może zajmować tylko agent lub funkcjonariusz służb komunistycznych. Przy okazji zauważmy, że na 5 podsekretarzy stanu w MSZ, trzech było agentami bezpieki. Nasuwa się pytanie, co tu robi pozostałych dwu i jakim prawem pracują w MSZ skoro nie byli tajnymi współpracownikami komunistycznych służb bezpieczeństwa.

Nominacja na stanowisko ambasadora III RP w USA musi być w jakiejś mierze uzgodniona z Amerykanami. Ich zgoda potwierdza jeszcze raz hipotezę, iż USA stawia w Polsce na ludzi I Departamentu – przewertowanych rzecz jasna jak im się wydaje. Nawet w USA wolą agentów jedynki od agentów trójki. Czy teraz ma jeszcze ktoś wątpliwości dlaczego w starciu z preziem Miller musiał przegrać. WSI z posiłkami I Departamentu to jeszcze większa siła niż sam wywiad.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010