CHÓR DZIEWIC

W pewnej bajce zostało to opisane tak. Pan premier, z panem przewodniczącym i panem ministrem spotkali się z panem prezesem i z panem ambasadorem. Przedmiotem rozmowy była sprzedaż wielkiej firmy państwowej prywatnemu inwestorowi. Uczestnicy rozmowy wymienili grzeczności. Ustalili też, że będą się co pewien czas spotykać w tym samym gronie.

Niestety, jakiś krasnoludek ujawnił, że rozmowy biznesowe i polityczne mogą przebiegać nieco inaczej. Padają tam nieraz twarde słowa, nieprzyjemne argumenty, warunki i żądania. Ta wiadomość zbulwersowała mass media. Sympatyczny świat się zawalił. Przecież dziennikarze tkwili do tej pory w przekonaniu, że to tylko w ich branży używa się łokci i bezpardonowo walczy. Wszędzie indziej jest sielsko, anielsko.

Fala oburzenia mass mediów jest dziś zatem wysoka. Może zalać istotę problemu. A istota jest jednak ważna. Ważniejsza nawet od śpiewu massmedialnych dziewic. Pierwsze, co trzeba wyjaśnić, to czy transakcja była korzystna dla skarbu państwa? I w czyim interesie zapadały decyzje państwowe? W sprawie PZU wygląda na to, iż sprzedaż części udziałów tej firmy grupie Eureko było skrajnie niekorzystna dla III RP, gdyż dokonano jej za psi pieniądz. Dlatego też każdy przytomny minister skarbu musiał próbować jakoś się z tego wygramolić. Co mówił, jak działał, to sprawa drugorzędna. Ważne czy jego decyzje były zgodne z interesem państwa.

Przy okazji, można też zbadać czy nie było w tej sprawie jakichś łapówek czy innego rodzaju przestępczych wymuszeń. Interes życia, jaki najwyraźniej zrobiło Eureko, kupując udziały państwowego PZU, sugeruje, iż nie są to podejrzenia absurdalne. Jednak warto mieć w tyle głowy, że to Eureko stało się beneficjentem tej transakcji, więc jego przeciwnicy niekoniecznie muszą być naszymi przeciwnikami. A jego przyjaciele niekoniecznie naszymi przyjaciółmi.

Archiwum ABCNET 2002-2010