KIM JEST „PIERWSZY” I CO SIĘ JESZCZE OKAŻE?

Tego by nawet Marks nie przewidział! Komisja śledcza do spraw Orlenu, która początkowo miała zająć się sprawą aresztowania prezesa Modrzejewskiego, odkrywa coraz to nowe, szokujące fakty. Skandale rozmnażają się przez pączkowanie. Wydaje się, że sama komisja jest tym nieco zaskoczona, bo pod każdym podniesionym kamieniem kryje się gniazdo żmij. III Rzeczpospolita po prostu rozpada się.

Okazuje się, że polskie elity polityczno-biznesowe to w znacznej części zwykli złodzieje i bandyci, gotowi do prostytuowania się byle gdzie, pod warunkiem, że dobrze zapłacą. Prawdę mówiąc, historia Orlenu nie jest dla mnie nazbyt szokująca. III RP została ufundowana przez służby specjalne PRL, a jej prawdziwymi panami są nadal sekretarze z komitetów wojewódzkich i byli funkcjonariusze ubecji. Główną różnicą jest to, że zamiast garniturków z PeDeTu noszą garnitury od Armaniego i nie muszą już ograniczać się tzw. moralnością socjalistyczną w procesie bogacenia się. Lody, które kręcili za komuny to pikuś w porównaniu z lodami kręconymi teraz. To jednak chyba już się kończy. Nie wykluczone, że za chwilę potwierdzi się, że obóz rządzący to gigantyczna rosyjska siatka szpiegowska pod wodzą niejakiego pierwszego. Ale kim jest ten „pierwszy”?

No, oczywiście nie jest nim p. prezydent Aleksander Kwaśniewski, bo przecież On sam, jak i jego żona Jolanta są tacy sympatyczni i ładni. A może p. premier Miler? Nie, on też chyba nie, bo z KGB już się dawno rozliczył, pożyczkę oddał jak należy i jest kwita, a poza tym wprowadził nas do Europy, więc to nie może być On. Panowie Kuna i Żagiel, jedni z bohaterów wiedeńskiego spotkania z Ałganowem, także tu nie pasują. Widać przecież, że lubią przede wszystkim zarobić, wypić i zakąsić, więc to równe chłopaki.

Został jeszcze dyżurny szpieg Józef Oleksy. Jego jednak posądzać go, że jest on pierwszym, byłoby to po prostu nieludzkie. Poza tym to dusza-człowiek, który w interesach spuścił się na żonę. Może być jednak i tak, że jakieś inne państwo chce pozbyć się ruskiej konkurencji i stąd ta cała heca. Po prostu podłożył im świnię. Ale to osobny temat. Wydaje się więc, że pierwszym może być tylko sam doktor Kulczyk, który może być także kluczykiem do rozwikłania całej tej zagadki. Doktor jednak nie jest frajer i tak prędko przed komisją się nie pokaże. Boli go bowiem serce i póki co postanowił cierpieć za miliony w Londynie. A do czasu pokazania się doktora Kulczyka komisja będzie cały czas frontalnie atakowana, co już ma miejsce.

Wydaje się, że zniszczenie komisji byłoby najgorszym rozwiązaniem dla Polski. Polacy bowiem mają słabą pamięć i szybko zapominają o najgorszych nikczemnościach. Komuniści dobrze o tym wiedzą, bo znają jak nikt nasze cechy narodowe i rozgrywają nimi do dziś. Przetrwanie komisji jeszcze przez jakiś czas (najlepiej do wyborów parlamentarnych) i wszczęcie stosownych postępowań prawnych przeciwko podejrzanym w aferze Orlenu, już po wygranych przez opozycje wyborach, jest pewną szansą na całkowite wyeliminowanie postkomunistów lub ich głównych prominentów z życia publicznego. Jeśli bój o komisję zostanie przegrany, to nawet gdy postkomuniści przegrają wybory, odrodzą się jak hydra, czyli nim p. prezydent dobrze schudnie, to znowu przytyje i będzie po staremu. Swoją drogą ciekawe co na to wszystko minister Jaruga-Nowacka ? Oby tylko w wyniku pracy komisji nie okazało się, że jest mężczyzną z gęsto owłosionym torsem.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010