Teoretycznie w internecie nie ma cenzury. Ale tylko teoretycznie. O ile usuwanie czy nie dopuszczanie treści obscenicznych czy kryminalnych, np. związanych z pedofilią, jest uzasadnione, to jednak nie można zasłaniać się takim tłumaczeniem przy cenzurowaniu wypowiedzi politycznych.
Jeden z naszych Czytelników, podpisujący się „Marco Polac”, przysłał nam wybór komentarzy, które spowodowały przerażenie cenzora „Wirtualnej Polski” i zostały zakwalifikowane przez niego jako „niecenzuralne”. WP powiadomiła naszego Czytelnika:
„Niestety z powodu niecenzuralnych treści Twoich poprzednich wypowiedzi dodawanie opinii zostało zablokowane”.
Jakich to „zbrodni myśli” dopuścił się nasz Czytelnik? Ano zacytujmy:
1) Opinia na temat marszu gejów itp. w Krakowie w obronie tolerancji : to prowokacja na bazie starych praktyk z okresu PRL-u.
2) Opinia na temat działalności policji w Łodzi itp.: stare praktyki UB, odrodzone dzięki grubej kresce Mazowieckiego.
3) Opinia na temat działania służb specjalnych : pobudka niecnych praktyk z okresu PRL-u dzięki grubej kresce Mazowieckiego!
4) Opinia na temat osądu Jaskierni jako kłamcy lustracyjnego: pierwsza iskierka nadziei na sprawiedliwość w naszej Ojczyźnie!
Teraz już wiemy czego boi się „Wirtualna Polska” i czego nie wolno myśleć! Nadal obowiązuje ścisła ochrona w mediach: pedałów, agentów, grubej kreski Mazowieckiego i generalnie bezpieki. Chcą nam wmówić, że PRL to było państwo polskie, Bierut przywódcą narodu, bezpieka jego obrońcą, a tolerancja to po prostu lansowanie zboczeń jako pożądanego wzorca zachowań. Gdy wszędzie zwycięży relatywizm, wszystko będzie do zaakceptowania, usprawiedliwienia i promowania.