ODKRYCIA STULECIA

Już po 14 latach wytężonej pracy umysłowej i szczegółowego „śledztwa dziennikarskiego” à la „Wybiórcza” redakcja „Rzeczpospolitej” dokonała dwu epokowych odkryć: III RP rządzą służby specjalne, a w szczególności WSI. Duch Święty spłynął na redaktorów i odsłonił przed nimi również drugą tajemnicę: WSI nie były reformowane i pozostały w takiej formie w jakiej sprawowały funkcję lokalnego przedłużenia sowieckiego GRU (Główny Zarząd Wywiadu - czyli wywiad wojskowy, ważniejszy od KGB). Teraz należy spodziewać się trzeciego wielkiego odkrycia, iż WSI były głównym wykonawcą (z ramienia sowieckiego) i beneficjentem transformacji ustrojowej.

Co więcej, nagle redaktorzy, którzy milczeli w roku 1990, 1993 czy w 1997, gdy była szansa wprowadzenia opcji zerowej w służbach, lub takąż opcję zwalczali, teraz niczym jakieś oszołomy domagają się opcji zerowej.

Powstaje pytanie: kto był Duchem Świętym, który oświecił redaktorów „Rzeczpospolitej”?

Czy obecny atak na WSI jest jedynie wynikiem walki klanów ubeckich i gangu Millera przeciwko mafii prezydenta, a dziennikarze po prostu wykonują zamówienia i instrukcje swoich oficerów prowadzących? Czy atak na WSI jest odpowiedzią na „rewelacje” Rutkowskiego na temat ABW?

Byłoby tak gdyby nie żądanie opcji zerowej w WSI. To już poważna sprawa. Przypomnijmy, że redaktorzy „rzeczpospolitej”, np. p. Gottesman jeszcze 2 lata temu odmawiali drukowani artykułów o roli GRU, teraz zaś doznali gwałtownego napadu odwagi. Skąd jego źródło?

By zamienić się w oszołomów à la Macierewicz redaktorzy „Rzeczpospolitej” muszą być pewni swego bezpieczeństwa. Kto więc im je zapewnia? A dlaczego w „Wybiórczej” nie czytamy o „szaleńcach, którzy chcą wystawić Polskę na zgubę rozwiązując służby w momencie gdy bin Laden szaleje?

Wiele tych pytań. Na szczęście dla agentury w Polsce nikt ich nie zada, a jeśli nawet je postawi, nikt ich nie opublikuje w mediach wielonakładowych. Nikt tez nie pamięta, kto jakie zajmował stanowisko gdy w 1997 roku dyskutowano opcje zerową i opluwano powszechnie jej zwolenników. A gdzie jest b. minister Bronek Komorowski, który swego czasu tak dzielnie bronił nietykalności WSI? Czemu zamilkł i jakoś nie jest pokazywany na ekranie? Czemu nie „przylatuje na drzwiach od stodoły” by ratować swoich oficerów z WSI i zapewniać o ich nieskazitelności?

Pytania te wskazują, iż w sprawę zaangażowane są większe siły niż rodzime gangi. Czyżby Amerykanie zorientowali się, że nie można polegać wyłącznie na przewerbowanych agentach sowieckich? Tym bardziej, że Putin zaczął wymagać i budzić agenturę: do roboty, wakacje się skończyły! Więc niezależnie od publicznie deklarowanej miłości do „najlepszego przyjaciela Busha”, nikt nie jest przecież samobójcą i musi dbać o własne interesy. Czyżby nadszedł wreszcie okres porządków, bez których NATO i UE za chwile zamienią się w ekspozytury GRU i KGB?

Na marginesie i już dla rozrywki zaznaczmy, iż promowany na nowego Michnika redaktor Stasiński też „przejrzał” na oczy po 14 latach uporczywego myślenia i odkrył, iż w Polsce politycy traktują władzę jako źródło dochodów. A gdzie był nowy Michnik, kiedy stary w 1990 roku przekonywał, iż komunistom trzeba pozwolić okraść Polskę (społeczeństwo) z majątku narodowego, żeby nie sabotowali reform, które staremu Michnikowi miały przynieść jedną z najważniejszych pozycji w państwie?

Czyżby red. Stasiński-Michnik nie widział związku między zezwoleniem danym przez Nieskazitelnego na kradzież, a nawet zachęcaniem do niej poprzez obietnice bezkarności a obyczajami elity politycznej: kradnij zanim ukradną inni?

Przypomina mi się opowieść o pewnym prymitywnym plemieniu, które nie widziało związku między aktem seksualnym a zachodzeniem w ciążę. Jego kobiety były przekonane, iż dzieci się biorą z wpływu wiatru wschodniego. Dlatego wieczorami wychodziły na wzgórza by wiatr je owiał, po czym wracały do mężów i rzeczywiście zachodziły w ciążę. Wierzyły zatem, że wszystko zawdzięczają wiatrowi wschodniemu.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010