Skandal Lub Drwina

Właśnie zakończył się kolejny zjazd najliczniejszej, co wcale nie znaczy, że cieszącej się największą estymą, partii. „Przedziwnym” zrządzeniem losu podczas jego obrad na sali pojawili się dawni znani działacze Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Inne „nadzwyczajne” zrządzenie losu sprawiło, że zebrani powitali ich z ogromnym entuzjazmem, owacją „na stojąco” i ogromnym aplauzem, połączonym z huraganem oklasków. „Nowe” wróciło jak widać do polskiej polityki i ma się całkiem dobrze.

Obrady trwały w najlepsze i choć z góry znany był ich wynik, wszyscy delegaci na zjazd SLD zachowywali się tak, jak przystało: zabierali głos, uczestniczyli w głosowaniach, a część z nich „ośmieliła się” nie głosować na jedynego kandydata na partyjnego przywódcę. Patrzący z boku obserwator mógłby odnieść wrażenie, że SLD, choć utworzona przez byłych członków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w rzeczywistości jest partią nowoczesna, w pełni demokratyczną, wolną od kultu jednostki. Ten sielankowy obraz postkomunistycznego ugrupowania został jednak mocno zagrożony „niespodziewanym” pojawieniem się na sali obrad kilku znanych i mocno skompromitowanych działaczy PZPR, z Jaruzelskim i Urbanem na czele.

Pierwszy z nich, przebrany w mundur polskiego generała, z pełną premedytacją wystąpił w grudniu 1981 roku zbrojnie przeciw polskiemu narodowi proklamując wbrew obowiązującemu wówczas prawu tzw. stan wojenny – który był w rzeczywistości stanem wyjątkowym. Drugi – pełniący wówczas funkcję tuby pierwszego, wsławił się podczas cotygodniowych obowiązkowych spędów dziennikarzy poniżaniem działaczy ruchów niepodległościowych i wspierających ich polityków z Zachodu. Obaj - przez wiele lat byli kojarzeni z najbardziej obrzydliwym okresem w dziejach poststalinowskiej Rzeczypospolitej, w którym dobro nazwano złem a patriotyzm – działaniem na szkodę Polski. Obaj za swoje „zasługi” w niszczeniu Polski i polskich patriotów jak dotąd nie ponieśli żadnych konsekwencji. Jaruzelski jest wojskowym emerytem, któremu wszyscy podatnicy płacą dożywotnią, całkiem niemałą emeryturę. Urban – jeden z najbogatszych mieszkańców Polski, wydaje „NIE”, najbardziej skandaliczne pismo jakie pojawiło się w dziejach Polski, czerpiąc z tego niemałe profity.

Wydawałoby się, że ludzie, którzy tak negatywnie zapisali się w historii tzw. ruchu robotniczego, czyli w historii socjalizmu i komunizmu, powinni zostać na wieki potępieni przez zwolenników ideologii lewicowej, o ukaraniu za ich kryminalne dokonania nie wspominając. Stało się jednak inaczej. Byli PZPR-owcy, dziś mianujący się działaczami SLD zgotowali swoim dawnym idolom czołobitne powitanie, jota w jotę przypominające czasy Gomółki i Gierka.

Tak więc pod zupełnie nowym szyldem „Nowe” wróciło i zostało powitane aplauzem na stojąco! Czy słynący ze skandali, afer oraz drwin z prawa i demokracji SLD wymyśli coś, czym jeszcze zaszokuje Polaków?

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010