URBAN A ETYKA

W instytucie dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego swój wykład miał Jerzy Urban. To nie żart. Nie jest również żartem temat wykładu – „Etyka dziennikarska”. Jednak dawny rzecznik komunistycznego rządu zamiast aksjologii czy deontologii był w stanie zaprezentować jedynie nieco demagogii.

Jerzy Urban u większości obywateli naszego kraju budzi dziś pogardliwy uśmiech, jako oznakę wiecznej pamięci smutnej rzeczywistości PRL-u. Urban jest bowiem żywym pomnikiem tych haniebnych czasów. Są też tacy, dla których jego osoba budzi odrazę tak wielką, że wspominając o nich przemilczę jego nazwisko, aby ich nie urazić. Jest też garstka ludzi ujawniających pewne zainteresowanie w stosunku do jego osoby. w tej grupie przeważa młodzież nie mogąca wszak pamiętać jego ogólnodostępnych i szeroko rozpowszechnionych w mediach ekscesów. Ze zdumieniem jednak odnotowuję, że wielu niestety jest takich, którzy darzą Urbana szacunkiem. Jeśli bowiem powierza się komuś poprowadzenie wykładu na wyższej uczelni to przede wszystkim z uwagi na estymę do niego.

W instytucie dziennikarstwa na UW Urban cieszy się nieskrywanym poważaniem. Poproszono go bowiem o poprowadzenie jednego, wyjątkowego i niepowtarzalnego wykładu. Rozlepiono informacje na murach uczelni i propagowano ją na zajęciach i warsztatach.

Równie zdumiewający był temat wykładu: etyka w zawodzie dziennikarza. Człowiek będący redaktorem naczelnym pisma, które bez żenady szkaluje Ojca Świętego posługując się preparowanymi niegdyś przez SB fałszywkami miał opowiadać adeptom sztuki informacyjnej czym w ich przyszłej profesji jest etyka.

Srodze zawiedli się jednak ci, którzy spodziewali się, że Urban stanie przed studentami i zaprezentuje im cokolwiek, co wiązałoby się z tą problematyką. Nie było bowiem niczego ani o aksjologii, ani o deontologii, ani nawet o prawdzie, bezstronności czy uczciwości.

Było natomiast sporo demagogii. Studenci zapytali np. o to, co sądzi na temat artykułu w dzienniku „Rzeczpospolita”, w którym skrytykowano pomysł powierzania mu prowadzenia wykładu na uczelni. Urban odparł na to, że dziennikarze najwyraźniej zazdroszczą mu sławy.

Tyle, że to nie sławie Urban zawdzięcza tę niezapomnianą wizytę na UW. Tego samego dnia wybierano bowiem rady nadzorcze publicznych mediów. Włodzimierz Czarzasty na członka RN Polskiego Radia zarekomendował prof. Janusza Adamowskiego. Kandydatura przeszła niemal jednogłośnie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Adamowski jest dyrektorem instytutu dziennikarstwa! I niech nikt nie mówi, że to zbieg okoliczności. Relacjami w kręgach SLD nie rządzi przypadek. Dowodów jest wokół bardzo wiele.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010