JAK KOŃCZY MĘŻCZYZNA

Leszek Miller przystępując do konstruowania rządu jesienią 2001 r. zapowiedział, że jednym z nadrzędnych zadań jego gabinetu i kształtowanej polityki będzie walka z korupcją. Kiedy jednak nadarzyła się niepowtarzalna okazja ukarania łapówkarza, Miller zamiast zawiadomić organy ścigania dał mu okazję do wytłumaczenia się ze swoich win. To gwóźdź do trumny, do której przeniesie się niebawem jego gabinet.

Rząd pod kierownictwem Leszka Miller chyli się ku upadkowi. Środowiska opiniotwórcze, media, a nawet otoczenie premiera ustalają już datę upadku gabinetu lidera SLD. Konstruowane są rozmaite listy następców, trwają przepychanki o zwalniane stanowiska, tworzą się nieformalne koalicje.

Atmosfera wokół najwyższych urzędów w państwie jest bardzo napięta, co świadczy o rychłych przetasowaniach. Ludzie piastujący czołowe funkcje nerwowo szukają sposobów na przetrwanie, analizują możliwości dalszej egzystencji w elicie. Taki obraz wyłania się z wypowiedzi liderów SLD, organów prasowych tej partii i członków samego rządu.

Ruch wokół prezydenta wskazuje, że tam należy szukać przyszłego ośrodka decyzyjnego. Aleksander Kwaśniewski jako główny beneficjent upadku rządu Miller skrzętnie mobilizuje wszystkie siły polityczne, które nie są mu wrogie do zaangażowania w podkopywanie premiera.

Leszek Miller ma pełną świadomość, że nadchodzi kres jego kariery rządowej. Traci pewność siebie, staje się bardziej nerwowy, podejmuje niezrozumiałe decyzje, z coraz większą stanowczości naciska na utrzymanie przy władzy w polityce i biznesie swoich najbliższych przyjaciół. Tylko oni będą w stanie mu pomóc w utrzymaniu się na powierzchni po dymisji gabinetu.

Nasuwa się jednak pytanie jaki będzie koniec premiera. Słynna maksyma Millera, że „mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna” paradoksalnie odwraca się przeciwko autorowi. Im bliżej końca jego rządu, tym częściej się on kompromituje.

Przystępując do konstruowania rządu jesienią 2001 r. Miller zapowiedział, że jednym z nadrzędnych zadań jego gabinetu i kształtowanej polityki będzie walka z korupcją. Kiedy jednak nadarzyła się niepowtarzalna okazja ukarania łapówkarza, Miller zamiast zawiadomić organy ścigania dał mu okazję do wytłumaczenia się ze swoich win. Oświadczył przy tym, że uznał Rywina za szaleńca, choć zna go od wielu lat i nigdy nie zauważył u niego oznak choroby psychicznej.

Zaniechanie zawiadomienia prokuratury o przestępstwie było o tyle niebezpieczne, że pokazuje, iż można z łapówkarza zrobić wariata i w ten sposób uchronić go od przykrości. Miller pokazał tym samym, że prowadzona przez niego walka z korupcją polega wyłącznie na stawianiu diagnoz psychiatrycznych przez domorosłego eksperta.

Tę niefrasobliwość premier przypłaci utratą władzy w kraju i w partii, a także pozbawieniem go sporej części wpływów. To dlatego Miller stał się nerwowy, niekonsekwentny, agresywny i impertynencki. Po prostu niebezpieczny.

Poznać go było łatwo po tym jak zakończył swoje zeznania podczas przesłuchania przed komisją śledczą. Próbując ratować własny wizerunek bezpowrotnie się go pozbawił. Mężczyźni kończą lepiej.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010