ZASADA 120 TYS. ZŁ

Ruszył front obrony red. Michnika Adama, którego wszyscy jakoby krytykują za ujawnienie sprawy Rywina. Tymczasem redaktor (z definicji) „Nieskazitelny” potępiany jest nie za to, że ujawnił aferę, tylko za to, iż zrobił to „przypadkiem” dopiero wtedy, gdy okazało się, że do prywatyzacji Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych SLD dopuściła „Muzę” tow. Czarzastego, a nie „Agorę” „Nieskazitelnego”. Czy gdyby decyzja była odwrotna „dziennikarskie śledztwo” GW trwałoby jeszcze kolejne pół roku, a może dłużej albo zakończyłoby się „niepowodzeniem”?

„Pozbawienie” Agory „praw” do Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych nie tylko uniemożliwia uzyskanie tego łakomego kąska, ale również staranie się o telewizję jako Wydawnictwa, a nie koncern wydający ogólnopolska gazetę codzienną.

Zanim SLD podjęło decyzję w sprawie Wydawnictw i Muzy, i przed publikacją GW z 27 grudnia, red. „Nieskazitelny” rozpowiadał po całej warszawce o sprawie. Nasuwa się taka interpretacja: „wiem i mogę powiedzieć, więc zróbcie co obiecaliście, dotrzymajcie umowy”. Ale towarzysze się nie przestraszyli i Agora Wydawnictw nie dostała, a więc „przyszedł Rywin do Michnika”. Normalnie takie działanie nazwano by szantażem, a co najmniej sondowaniem gruntu i próbą pośredniego wywierania nacisku, a nie żadne "śledztwo dziennikarskie".

Wanda Rapaczyńska potępiana jest nie za to, że sprzedała akcje Agory, tylko za to, iż zrobiła to „przypadkiem” przed publikacją z 27 grudnia, o której wiadomo było, iż spowoduje spadek notowań koncernu na giełdzie. Takie działanie oznacza osiągnięcie nielegalnych zysków i jest powszechnie znanym typem przestępstwa giełdowego. Nie w Polsce jednak.

Pani red. Paradowska zaraz zapewniła, iż wie co „Nieskazitelny” myślał i na pewno nie kojarzył on publikacji o Rywinie ze spadkiem wartości akcji Agory. Zapewne redaktor Janinie powiedział to sam Adam, a może posłużyła się telepatią? Okazuje się, że red. „Nieskazitelny” wystarczająco rozumie funkcjonowanie giełdy by na nią wprowadzić akcje Agory, ale nie rozumie kiedy mogą one zniżkować, a kiedy przeżywać hossę.

Ale najbardziej rozbroiła wszystkich Wanda Rapaczyńska oświadczając, że przecież sprzedała tylko 21 tys. akcji i zarobiła jedynie 120 tys. zł, co jest ułamkiem wartości całego koncernu. Innymi słowy gdyby sprzedano wszystkie akcje, a potem je odkupiono po cenie o 20 proc. niższej, czyli gdyby Agora zarobiła 20 proc. wartości koncernu, to byłoby o co się oburzać. Ale nielegalne uzyskanie 120 tys. zł jest sumą tak małą, iż „nie ma sprawy”. To tak jakby ktoś w tramwaju ukradł nam złotówkę.

Dzięki Pani Rapaczyńskiej wiemy nareszcie, do jakiej sumy członkowie polskiej elity politycznej uważają, iż mogą bezkarnie dokonywać przekrętów. Innymi słowy, naciągać państwo i obywateli można, ale jednorazowo do 120 tys. zł. Ciekawe od jakiej sumy warszawka uważa, iż mamy do czynienia z nielegalnymi dochodami?

Czy ta zasada będzie obowiązywała również wobec zwykłych obywateli? Proponuję byśmy wszyscy domagali się „prawa do swoich 120 tys.”, a wkrótce staniemy się społeczeństwem bogatszym od amerykańskiego.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010