Przez cały XIX wiek Polacy planowali i podejmowali próby walki na Kaukazie razem z Czerkiesami i Czeczeńcami przeciwko rosyjskiemu najeźdźcy. W koncepcji księcia Adama Czartoryskiego utworzenie polskich legionów na Kaukazie miało pomóc w walce powstańczej w kraju. Jeden z takich oddziałów był dowodzony przez Teofila Łapińskiego - Teffik-Beja w latach 1857 – 1859. Łapiński brał udział w powstaniu węgierskim 1848-1849 roku, następnie w wojnie krymskiej po stronie tureckiej, a po powrocie z Kaukazu dowodził nieudaną wyprawą morską na Litwę podczas powstania styczniowego. Powstańcy mieli wylądować pod Połągą ale większość przy tej operacji utonęła a reszta wróciła do Szwecji. Wyprawę na Kaukaz Łapiński opisał w języku niemieckim - Bergvölker des Kaukasus und ihr Freiheitskampf gegen die Russen i wydał w Hamburgu w roku 1863 , w latach 1990-tych ukazało się w Nalczyku, stolicy Kabardy, tłumaczenie na rosyjski, natomiast nigdy nie wydano przekładu polskiego. Postaramy się systematycznie zamieszczać rozdziały dotyczące opisu sytuacji politycznej wśród Gorców i przygotowań do polskiej wyprawy oraz jej przebiegu, natomiast pominiemy opisy ludów kaukaskich, które obejmują rozdziały I-IX tomu I.
GORCY KAUKAZU I CH WOJNA WYZWOLEŃCZA PRZECIW ROSJANOM
Tom I, Rozdział 10 - Dalsza działalność naiba – wprowadzenie zakonu miurydów – niezadowolenie Abchazów – Polityka Rosjan – Początek wojny wschodniej 1853 r. – Intrygi Turków przeciw naibowi – Mianowanie tatarskiego księcia Zan-Ogły Sefer-Beja paszą i władcą Abchazji – Wycofanie Rosjan z Abchazji – Przybycie tureckich wojsk i oficerów – Bierny opór naiba – Polityka Turków – Ciężka sytuacja Rosjan na Kaukazie – Skład armii rosyjskiej, wystawionej przeciwko Abchazji, Dagestanowi, Megrelii i Anatolii.
Wysiłki naiba początkowo zostały uwieńczone niemal cudownym sukcesem. Energiczny młodzieniec ani na chwilę nie porzucał swojego dzieła: dzień i noc niestrudzenie podróżował po różnych zakątkach kraju, eskortowany przez wierny mu oddział, nawoływał do oporu wobec Rosjan, karząc przy tym srogo, a niekiedy okrutnie, wszelkich zdrajców i zaprzedańców. Szczególnie jednakże starał się upowszechnić obrzędy nowej religii, której został apostołem, czyniąc je obowiązkowymi dla całego narodu. Za przykładem Szamila, w celu wsparcia propagandowego, zorganizował on zakon miurydów, a następnie sformował z nich oddział, któremu starał się wpoić fanatyzm do nowej wiary.
Był to wielki błąd. Mohamed-Amin nie mógł z zaimprowizowanych abchaskich miurydów stworzyć fanatyków, przede wszystkim dlatego, że duch tego narodu z założenia był przeciwny wszelkim fanatyzmom religijnym, zaś usilne próby wprowadzenia mahometanizmu wzburzyły dużą część adygejskiego narodu. Nowa wiara i bez tego wywoływała była sprzeciw, dla jej utrwalenia w kraju zaistnieć musiały opisane wyżej okoliczności. Muzułmański fanatyzm, w sposób naturalny prowadzący do tyranii, musiał spotkać się ze zdecydowanym sprzeciwem narodu, który przywykł do traktowania swobody osobistej jako najwyższej wartości. Naib doskonale znał charakter narodu na czele którego stał, dlatego starał się wystrzegać zachowań otwarcie despotycznych, jednakże jego pomocnicy, wspomniani miurydzi, pozwalali sobie w jego imieniu na samowolne występki, które miały bardzo nieprzemyślane następstwa. Często zdarzało się, że jak tylko naib opuszczał mechkeme, ich mieszkańcy powstawali i przeganiali naczelnika mechkeme, kadyjów i murtazyków; nierzadko palono budynki publiczne oraz meczety. Szczególnie często zdarzało się to w Ubychii i w górach Szapsugii. W Abadzechii, gdzie osiedlił się Mohamed-Amin wraz ze swoim dworem, gdzie naród uwolniony z jarzma Czerkiesów, z wdzięczności oraz kierowany swoimi własnymi interesami, był bardziej związany z jego postacią, zaprowadzony przez niego system administracyjny działał dość prawidłowo.
W widoczny sposób, po 1850 r. Rosjanie zrezygnowali z prowadzenia poważnej wojny, ograniczają się do utrzymywania załóg swoich twierdz w stanie gotowości, coraz bardziej utrudniając łączność (ludzi naiba – przyp. tłum.) z Turkami, jednocześnie zaczęli wykazywać oznaki postawy pojednawczej. Dowodzący wybrzeżem czarnomorskim admirał Serebriakow był gorliwym wykonawcą tej strategii. Znał on język adygejski, utrzymywał ponadto liczne kontakty z niektórymi wpływowymi rodzinami w Natuchaju. Jednak jak się okazało, pomimo, że admirał był najlepiej ze wszystkich rosyjskich oficerów obeznany z sytuacją w Abchazji, znacznie mylił się on w ocenie charakteru Adygejczyków, którzy byli tak samo nieufni wobec rosyjskiej polityki, jak i uzbrojeni przeciwko rosyjskiej armii.
Niebezpieczeństwo popadnięcia w zależność od Rosjan oraz energia naiba Mohamed-Amina doprowadziły do nieznanego dotychczas zjednoczenia narodu adygejskiego, w konsekwencji także do widocznego przyjęcia mahometanizmu. Potrzeba było tylko jeszcze trochę czasu, aby wzmocnić ten na nowo wzniesiony gmach. Naib zaczął poważnie rozmyślać nad rozciągnięciem swojego władania na plemiona południowe, które były w stanie rozejmu z Rosjanami.
W takim położeniu zastała Abchazję, której Porta nigdy nie traciła z oczu, wojna tocząca się pomiędzy Turcją i Rosją. Sukcesy wiary mahometańskiej w Konstantynopolu były przyjmowane z aprobatą, a nawet cieszyły się aktywnym wsparciem. Był to przecież jedyny sposób zwiększenia wpływów tureckich. To, co nie udawało się Turcji w ciągu długich stuleci, gdy władała ona częścią Kaukazu, stało się teraz samo z siebie. Rosjanie stali się, ponownie nieświadomie, narzędziem upowszechnienia Koranu oraz autorytetu zwierzchnika „prawowiernych”.
Dopóki na początku wojny na Morzu Czarnym panowała niepodzielnie flota rosyjska, Turcy nie mogli poważniej myśleć o Abchazach. Jednak gdy tylko, dzięki pojawieniu się na M. Czarnym floty angielsko-francuskiej rosyjskie siły zostały osłabione, a kontakty z abchaskim brzegiem stały się swobodne, Porta postanowiła wziąć kontrolę nad wydarzeniami na Kaukazie i narodem abchaskim w swoje ręce.
W tureckim rozumieniu, każda kraina zamieszkana przez mahometan, zgodnie z prawem należy do sułtana. Ponieważ Abchazi byli muzułmanami, tureccy oficjele nie uważali za konieczne pytać ich, komu chcą być podporządkowani - wszak muzułmanin nie posiada narodowości. Jednakże jedna sprawa napełniała Portę niepokojem i podejrzeniami. Naib, który stał się tak potężny, był w Abchazji zastępcą imama Dagestanu, zawsze występował w imieniu Szamila, nie wspominając przy tym nigdy w imieniu sułtana. W związku z tym w Konstantynopolu obawiano się, iż naib nie będzie skłonny, poza plecami Szamila, przejść pod bezpośrednie zwierzchnictwo sułtana. Zresztą nawet w takim przypadku, wydawał się on Porcie zbyt silnym i niezależnym, dlatego postanowiono postawić na czele Abchazów człowieka bardziej posłusznego, rokującego większe nadzieje dla Turcji.
Wystąpić otwarcie przeciwko Mohamedowi-Aminowi i publicznie pozbawić go zajmowanej pozycji byłoby czynem niepolitycznym. Po pierwsze dlatego, że mógłby on nie posłuchać nakazu sułtana, a zajmowana przezeń pozycja, wykluczała przymuszenie go siłą, po drugie, takie działanie oznaczałoby otwarty konflikt z szejkiem Szamilem. Wreszcie, staroturecka fanatyczna partia mahometańska, która była bardzo silna w Konstantynopolu i która uważała szejka Szamila i jego naiba Mohameda-Amina za czcigodnych i świętych, negatywnie odniosłaby się do działań władz skierowanych przeciwko nim. W związku z powyższym Porta wynalazła środki, które mogłyby podkopać pozycję naiba bez zbędnego hałasu, rozpoczęła także poszukiwania ludzi, których można by było wykorzystać w tym celu.
Konstantynopol nie posiadał realnego wyobrażenia o kraju i ludziach zamieszkujących Abchazję, dlatego tureccy oficjele stosunkowo łatwo wierzyli w iluzje, przedstawiane im przez różnego rodzaju sprytne i interesowne jednostki. Czytelnik z pewnością pamięta o wydanym, na żądanie rosyjskiej ambasady w Adrianopolu, księciu Zan-Ogły-Sefer-Beju. Przebywając w korzystnym dla siebie otoczeniu, ten dobry człowiek zdecydowanie odrzucał wszelkie propozycje ucieczki do Abchazji, składane mu wielokrotnie przez wysoko postawione osoby. Wiedział on dobrze, że w Abchazji, gdzie był uważany za obcego, nic nie mógł osiągnąć bez poparcia Porty. Z tatarską przebiegłością wymyślił, iż o wiele korzystniej jest być znaczącą osobą wśród Turków, otrzymywać regularną pensję i jedynie z daleka udawać przed Abchazami ważną postać, cierpiąca za nich i budzącą obawy Rosjan, niż powracać do Abchazji, dokąd podczas ponad dwudziestoletniego przebywania w Adrianopolu otwierano mu drogę setki razy. Postarzał się bardzo, stał się gruby i ociężały, zaś jego ponadprzeciętne zalety duchowe nie miały szans rozwinąć się podczas ponad dwudziestoletniego zastoju. Za młodu był on brawurowym jeźdźcem, jednym z najlepszych strzelców i sławnym w stepach Kubania koniokradem. Wzięty do niewoli przez Rosjan, został skierowany do muzułmańskiego pułku ochotniczego, służył w straży przedniej Płatowa w wyprawach lat 1813-1815, dzięki czemu ujrzał Paryż. Po zwolnieniu przez Rosjan, objął stanowisko paszy w Anapie, następnie po podpisaniu pokoju w Adrianopolu, przyjechał, jak wspomniano wyżej, z delegacją Adygejczyków do Konstantynopola. Ten stary człowiek widział wiele, jednakże nigdy nie pełnił poważnej służby, nie zajmował także żadnego ważnego stanowiska. Porta postanowiła wysłać go jako kajmaka(1) do Abchazji. Jego tatarskie pochodzenie, fałszywe mniemanie, iż posiada on znaczny wpływ w narodzie, zwłaszcza zaś protekcja szwagra sułtana, Mahometa-Ali-Paszy, ówczesnego ministra wojny, były dobrą rekomendacją przed tureckimi władzami. Po przybyciu Zan-Ogły do Konstantynopola w diwanie(2) omawiano kwestię ekspedycji do Czerkiesji,(3) choć Sefer-Bej ani przez chwilę nie wątpił, że kraj oczekuje go z niecierpliwością, zażądał jednakże co najmniej całego korpusu wojskowego, po ty by wygnać naiba i zapanować nad krajem. W samym diwanie poglądy były podzielone: Mohamed-Ali-pasza z całej mocy popierał kandydaturę Sefer-Beja; Raszyd-Pasza, choć nie był zaznajomiony z sytuacją w Abchazji, zauważył, że stary Sefer-Bej wydaje się więcej obiecywać, niż jest w stanie realnie dokonać i zaproponował dać mu pomocnika w osobie Bezed-Paszy. Ów Bezed-Pasza był młodym abchaskim niewolnikiem, którego Raszyd-Pasza wychował w Paryżu, a następnie zrobił swoim sekretarzem i paszą, w sensie sił umysłowych przewyższał on znacznie starego Sefera, miał ponadto tę przewagę, że choć był niewolnikiem, to mimo wszystko Abchazem, dlatego propozycję Raszyd-Paszy wzięto pod uwagę. Tylko jeden minister diwanu, Feti-Ahmed-Pasza – szwagier sułtana i muszir Tofane,(4) był bardziej dalekowzroczny niż pozostali i zajmował stanowisko negatywne. Zaproponował on mianować naiba ministrem i kajmakiem, dostarczenie mu firmanu sułtana, posłanie mu także oddziału regularnego wojska, artylerii, pieniądzy oraz zdanie się na jego lojalność. Jednakże o takim postępowaniu większość członków diwanu nie chciała nawet słyszeć.
Z tych sprzecznych poglądów najbardziej wpływowych ministrów, do prawdy musiało narodzić się coś niepraktycznego, ponieważ chciano zadowolić każdego z ministrów, wybrano rozwiązanie pośrednie, co wypaczyło cały plan i sparaliżowało udział Abchazów w wojnie.
Postanowiono mianować księcia Zan-Ogły Sefer-Beja mir-miranem(5) i generał-gubernatorem Czerkiesji. Każda z czterech narodowości Abchazji powinna była, prócz tego, otrzymać jeszcze swojego zastępcę generał-gubernatora, także w stopniu mir-mirana. Gubernatorem Szapsugii został mianowany, żyjący tam bogaty kupiec turecki Hadżi-Izmaił, który wiele lat spędził w kraju, cieszył się ogólnym szacunkiem oraz był ponadto spowinowacony z wieloma abchaskimi rodzinami. Ponieważ nijak nie można się było pozbyć naiba Mohameda-Amina, mianowano go gubernatorem, przeznaczając mu we władanie Abadzechię. Zwierzchnikiem Ubychii naznaczono ulubieńca Raszyd-Paszy Bezed-Paszę, potwierdzono także zwierzchność księcia Aleksandra nad południową Abchazją. Dla wszystkich gubernatorów przygotowano firmany dotyczące tytułu paszy i mianowania na stopień mir-mirana.
Taka polityka nie zadawalała nikogo, prócz Sefer-Beja. Mianowanie Sefera, w Abchazji przedstawiciela szlachty staroczerkieskiej, której wpływu naród dopiero co się pozbył, było niezbyt przyjaznym krokiem Porty w stosunku do ludu adygejskiego. Mianowanie Turka Hadżi-Izmaiła było przyjęte obojętnie, za to naznaczenie Bezed-Paszy, miejscowego niewolnika, mocno wzburzyło opinię szlachty i ludzi wolnych w Ubychii. Nie mogli oni zrozumieć, jakie zasługi młodego (24–letni) niewolnika pozwoliły mianować go ich zwierzchnikiem, zaś gdy dowiedzieli się o owych zasługach, Bezed-Pasza nie miał już czego szukać w Ubychii. Książę Aleksander za to nie potrzebował mianowania go paszą i byłby bardzo rad uwolnić się od zwierzchności Moskwy, jednakże nie kosztem dostania się pod panowanie Turcji. Mohamed-Amin czuł się bardzo pokrzywdzony faktem, iż bez pytania odebrano mu dwie trzecie podległych terenów.
Odezwa (proklamacja) sułtana została przekazana nowemu generał-gubernatorowi ejlat (prowincji) Czerkiesji – Sefer-Paszy, który miał ogłosić ją poddanym padyszacha. Miała ona za zadanie uzmysłowić ludności wielkie szczęście i miłosierdzie niebios, które dało im możliwość powrotu pod władzę sułtana.
Można byłoby śmiać się z całej tej żałosnej komedii, gdyby jej skutki nie były tak smutne dla, znajdującego się i tak w ciężkim położeniu, narodu Adygei i jednocześnie tak niekorzystne dla Turcji i oraz korzystne dla Rosji. Porta pozwoliła sobie na wyśmianie jej przez tuzin czerkieskich łgarzy i abchaskich niewolników, marnując w ten sposób jedyną szansę, by Abchazja mogłaby zostać uwolniona od rosyjskiego panowania. Gdyby Porta uznała naiba za przywódcę kraju, umacniając go poprzez wysłanie mu 5-6 tys. regularnego wojska z jedną dobrą baterią polowa dla wzmocnienia, zamiast podkopywania jego pozycji, to nie ulega wątpliwości, iż naib oraz szejk Szamil z 70-80 tysięcznym wojskiem ruszyliby na Rosjan. Jedna taka dywersja spowodowałaby tyle kłopotów rosyjskiej Armii Kaukaskiej w kwestii obrony Gruzji i Tyfilisu, że nie byłaby ona w stanie wydzielić, jak się to stało później, jednego korpusu armii na Kars i drugiego – na Krym.
Mohamed-Amin był jedynym człowiekiem w Abchazji, który mógłby przekonać naród do uznania zwierzchnictwa Porty oraz do ostatecznego przyjęcia wiary mahometańskiej. Zresztą nawet w przypadku, gdyby Abchazja nie stała się turecką prowincją, a po prostu zostałaby niezależnym sojusznikiem Turcji, byłoby to nadzwyczaj korzystne dla bezpieczeństwa jej małoazjatyckich włości. Otomańscy władcy nie mogli mieć uzasadnionych pretensji do tego kraju, nie był on wszak praktycznie nigdy w ich władaniu; a Abchazi w niezliczonych protestach kwestionowali prawo Porty do oddawania ich niepodległego kraju Rosjanom. Podobnie słusznym wydawało się to, że Turcja bez zgody swoich sojuszników nie powinna była myśleć o żadnych nowych aneksjach terytorialnych. Lepiej byłoby zadowolić się umocnieniem naturalnej granicy między Rosją i Azją i zdać się na upływ czasu oraz okoliczności, które w przyszłości mogłyby okazać się bardziej sprzyjające dla przyłączenia Abchazji jako prowincji do państwa Otomańskiego. Byłoby to rozsądniejsze, niż nagle próby zapanowania nad krajem, który opierał się tureckim wojskom kilka stuleci, za pomocą kilku firmanów.
Tymczasem, grupa kilku chciwych Czerkiesów, przybyłych specjalnie do Konstantynopola, szukała pomocy przeciwko naibowi, chcąc doprowadzić do przywrócenia swoich utraconych przywilejów, eksploatując przy tym ufność i nieuświadomienie Porty. W celu skuteczniejszego zwiedzenia władz tureckich, weszli oni w sojusz z garstką poturczonych abchaskich niewolników. Ci z kolei, starali się pokazać, iż posiadają znaczenie w oczach swoich panów i byli dumni, iż czerkiescy dworzanie uznawali ich za swoich rodaków. Oszustwo to udało się na tyle, że nawet najbardziej roztropny i najlepiej poinformowany z tureckich dostojników, Raszyd-Pasza dał się wprowadzić w błąd. Nie mogę za to ręczyć, ale bardzo często słyszałem później, jak w Konstantynopolu, tak i w Abchazji, że rosyjscy agenci starali się nastawić Tureckich notabli przeciwko naibowi i przeszkodzić w korzystaniu z jego usług.
Kiedy w końcu uchwalono i ustalono linię postępowania w kwestii czerkieskiej i zapytano nowego generał-gubernatora Sefer-Paszę, co zamierza robić, na czym się opierać i jakiej pomocy materialnej może udzielić na Kaukazie w wojnie przeciw Rosjanom. Pomimo, że Sefer-Pasza, przekonał się, że Porta nie jest w stanie przydzielić mu całego korpusu armii, a zaledwie 2000 ludzi, złożył daleko idące obietnice. Twierdził, że wszyscy na Kaukazie, od dzieci do starców, znają go i na jego wezwanie przeciwko Rosjanom wstanie nie tylko Abchazja, ale także Dagestan, Gruzja i wszystkie inne kraje. Gdy starzec był w dobrym nastroju duchowym, obiecywał Turkom, w ciągu miesiąca zebrać wokół siebie 100 000 ludzi i zdobyć Tyfilis. Kiedy przyszło co do czego, okazało się, że Sefer-Pasza nawet nie zaryzykował desantu na brzeg niezależnej Abchazji. Zdecydowanie wolał pod osłoną tureckich wojsk umocnić się w pozostawionej przez Rosjan twierdzy Suchum-Kale. Turcy liczyli na niego, a on z kolei liczył jedynie na Turków, myśląc, że tytuł paszy oraz magiczne imię padyszacha, którego był zastępcą, będą wystarczająco imponować góralom. On sam bardo słabo znał sytuację wewnętrzną (w Abchazji) i mocno mylił się w swoich ocenach. Sefer-Pasza poprosił Konstantynopol o uzbrojenie dla regularnego korpusu w sile 4000 Czerkiesów, obiecując sformować taki korpus po desancie na brzegu.
Na najwyższego dowódcę operacji wojennych mianowano muszira korpusu tureckiego, stacjonującego w Batumi, Mustafę-Paszę. Zgodnie z poleceniami Porty, wysłał on do Suchum-Kale wszystko, co było niezbędne dla sformowania czterotysięcznego korpusu. Gdy Sefer-Pasza otrzymał uzbrojenie, ekwipunek i wszystko co konieczne, sam nie wiedział co czynić dalej. Nie tylko nie był on w stanie znaleźć 4000, ale nawet czterech Abchazów, którzy zechcieliby zostać jego żołnierzami. Wykręcał się więc, jak tylko mógł. Pamiętam, że kilka lat później często żalił się mi na swoje położenie w Suchum-Kale. „Dali mi, - mówił w przyjacielskiej rozmowie - 12 dział, 4000 karabinów, dostatek prochu i wiele innych rzeczy, ale żadnych pieniędzy, i chcieli jeszcze, żebym zebrał wojsko. Dwa miliony piastrów otrzymał muszir Mustafa-Pasza, ale mnie z tego nie dał ni jednego para,(6) wszystko przywłaszczył sobie”.
Myślę, że gdyby Sefer-Pasza otrzymał dwa miliony, to wyszłoby na to samo, z tą jedynie różnicą, że zamiast muszira on sam schowałby wszystko do kieszeni.
W międzyczasie Rosjanie, zagrożeni przez flotę sojuszniczą, pośpiesznie opuścili wszystkie twierdze wzdłuż abchaskiego brzegu, by nie znaleźć się w pułapce pomiędzy nieprzyjacielskimi okrętami a Abchazami, i nie trafić do niewoli. Straty materialne, które w wyniku tej ewakuacji poniosły rosyjskie władze, były ogromne. Dwadzieścia dwie fortece, z których wiele było otoczonych murami i wewnątrz porządnie zabudowanych, musiały być opuszczone w wielkim pośpiechu i bez najmniejszego oporu. Na północnym brzegu utrzymały się niedługi czas jedynie dwie fortece – Sudźuk i Anapa, skąd garnizony mogły w każdej chwili wycofać się w głąb lądu. Garnizony fortec były wzmocnione i oczekiwały na ofensywę sojuszników. Prócz tego, jeden korpus, liczący 20 000 ludzi, został rozmieszczony pomiędzy Sudżukiem i Anapą. Dwa forty – Rajewski i Nikołakewski, leżące na szlaku wojennym pomiędzy wspomnianymi fortecami, również były utrzymywane do ich (tzn. fortec –przyp. tłum.) opuszczenia. W rękach Rosjan ostały się ponadto dwie fortece, leżące wzdłuż rzek Kubania i Łaby oraz fort na rzece Abin, tamtejsze garnizony jeszcze zwiększono. Rosjanie byli przygotowani na energiczny atak sojuszników na swoje włości na Kaukazie. Jak tylko lądowanie na Krymie zmusiło ich do zmiany tego przekonania, zmienili oni, jak zobaczymy sami, dyslokację swoich wojsk na Kaukazie.
Można sobie wyobrazić zdziwienie i radość Abchazów, gdy zobaczyli jak straszny i nieuchwytny wróg ucieka bez walki. Napadali na opuszczone twierdze. Pośpiech, z jakim Rosjanie byli zmuszeni ewakuować się drogą morską, sprawił, iż musieli pozostawić wiele cennych przedmiotów, których nawet nie było czasu zniszczyć. Większa część ciężkich, żelaznych dział fortecznych nie mogła być załadowana na okręty, dlatego na wszelkie możliwe sposoby były one uszkadzane, zaś lawety palone. Należy wspomnieć, iż Abchazi doszczętnie rozszabrowali twierdze, nie pogardziwszy ani jednym kawałkiem obrobionego drewna, czy gwoździem w ścianie. W krótkim czasie opuszczone fortece przekształciły się w stertę ruin, jednakże o ile zasypanie rowów i zniwelowanie wałów było dla Adygejów zbyt wielkim trudem, wróg po wojnie znalazł tu ponownie gotowe pozycje.
W międzyczasie nowy generał-gubernator Czerkiesji w towarzystwie Bezed-Paszy, ze sztabem, składającym się z Turków, Czerkiesów i węgierskich renegatów, wylądował w Suchum-Kale. Oddział wojsk tureckich wspierał desant i zajął opuszczone przez Rosjan miasto i twierdzę. Co chciał robić Sefer-Pasza w Suchum-Kale, sam dobrze nie wiedział. Zresztą był on z siebie zadowolony. Mianowano go paszą, otrzymywał wysoką pensję, miał żołnierzy dla ochrony osobistej, a także służących od nabijania fajek; na razie miał więc wszystko, o czym mógł zamarzyć, całą resztę pozostawiając woli boskiej.
Zgodnie z zamysłem tureckiego ministra wojny, Suchum-Kale miało się stać bazą dla dywersji przeciwko Tyfilisowi. Mohamed-Ali-Pasza był jednym z tych, którzy uporczywie wierzyli w ogólne powstanie na Kaukazie na rzecz sułtana. Dlatego liczył on na wystąpienie potężnego Zan-Ogły Sefer-Paszy ze 100 000 ludzi przeciwko Tyfilisowi, jako na rzecz pewną. Jednakże pozostawmy staremu Seferowi w Suchum-Kale myślenie o realizacji obietnic złożonych przez niego Porcie, i zobaczmy co w międzyczasie miało miejsce w Kraju Adygejskim, od samego początku wojny.
Jak tylko forty na abchaskim wybrzeżu zostały opuszczone przez Rosjan i otwarło się połączenie z Turcją, pojawiły się rozliczne tureckie i arabskie ulotki (proklamacje), dostarczane najczęściej przez czerkieskich uorków z Konstantynopola, w których obwieszczano o objęciu władaniem sułtana terenu Abchazji, a naród wezwano do posłuszeństwa i wierności. Uorkowie przywieźli ze sobą także wiele listów z wezwaniami do Adygejczyków, by wstrzymali się oni od okazywania posłuszeństwa i w ogóle od przejawiania jakichkolwiek przyjaznych, czy podległych stosunków wobec Mohameda-Amina, gdyż jest on wrogiem padyszacha, w przeciwnym razie potężny sułtan, który nakazał wygnać Rosjan, znów da im pozwolenie na rozpoczęcie wojny z krajem Abchazów. W Szapsugii i Ubychii, których mieszkańcy od zawsze byli negatywnie nastawieni do mahometańskiej gorliwości misyjnej naiba, to wystarczyło, by ostatecznie poderwać jego, i tak już słaby, autorytet.
W ciągu kilku dni został zniszczony, zbudowany z takim trudem, system administracyjny, mechkemy zostały spalone, naczelnicy wypędzeni, kadjowie i murtazykowie musieli rozejść się do domów. Jednakże na tym górale nie poprzestali. Kiedy wycofali się Rosjanie, okazało się, że także i prorok Mahomet jest już więcej niepotrzebny. W wielu miejscach, zwłaszcza w górach, mieszkańcy spalili meczety i na nowo ustawili stare krzyże.
W Abadzechii resztki czerkieskiej szlachty, pozbawionej przez naiba przywilejów, próbowały wzburzyć naród przeciwko niemu, dokładając wszystkich sił, by zaczął uważać go za wroga władcy „prawowiernych”. Jednakże więzy łączące naród Abadzechii z naibem były zbyt silne i wielorakie, by mogło się to zakończyć powodzeniem. Prawie cały naród pokazał, że ni dla sułtana, czy kogokolwiek innego, nie zgodzi się on porzucić naiba.
Bezed-Pasza udał się na swój posterunek do Ubychii. Biedny młodzieniec, który w niezbyt uciążliwej niewoli tureckiej zapomniał swojego języka ojczystego, nie wiedział nawet od czego zacząć. Nie miał ani pieniędzy, ani wojska, a jedynie kilku towarzyszących mu oficerów i sług. Początkowo, gdy posiadał jeszcze pewne środki, przyjęto go całkiem dobrze. Jednak, gdy nie było już czego rozdawać, a sam młodzieniec zaczął przemawiać tonem paszy, Abchazi śmiali mu się w twarz, mówiąc, że choć jego sułtan jest tak potężny, że może z niewolnika uczynić paszę, to nie jest dostatecznie silny, by oddać ich pod władanie ich byłego niewolnika. Prześmiewczo przyprowadzono mu dwóch młodych niewolników z propozycją wykupu, rozpoznał on w nich swoich braci. Bezed-Pasza szybko pozbył się iluzji, zauważył, iż Sefer-Pasza, który bardzo niechętnie tolerował w swoim otoczeniu młodego ulubieńca wielkiego wezyra, także knuł przeciwko niemu intrygi. Gdy przekonał się, że nie jest w stanie niczego zrobić w kraju, wsiadł na statek i powrócił do Konstantynopola, dokąd zawiózł Porcie wieści, iż Abchazi nie są godnym narodem, z którego nie da się nic zrobić oraz który nie zasługuje na to, by władze się o niego troszczyły.
Hadżi-Izmaił-Pasza – turecki kupiec, którego mianowano gubernatorem Szapsugii, znał bardzo dobrze kraj i posiadał wystarczające wyczucie, by nie kompromitować siebie i poważnie ocenić swoje położenie. Dlatego trzymał się on na uboczu, wyczekując na dalsze kroki ze strony władz otomańskich.
Interwencja Porty w Abchazji miała więc jedynie takie następstwa, iż ład w Abadzechii został zachwiany, a w Ubychii i Szapsugii – całkowicie zniszczony.
Po swoim przybyciu do Suchum-Kale Sefer-Pasza wysłał zaproszenie do naiba, księcia Aleksandra oraz tamadów wszystkich plemion abchaskich, na ogólnonarodową radę (zgromadzenie). Niespodziewanie naib Mohamed-Amin przybył jako jeden z pierwszych, by powitać zastępcę sułtana. Uzdolniony młodzieniec dość szybko zdemaskował całą komedię, stworzoną przez starego Sefera, uzmysłowił sobie także całą bezsilność Porty wobec Rosji oraz jej złe zamiary przeciwko niemu samemu. Po krótkim pobycie w Suchumi, nie złożywszy żadnych zobowiązań, powrócił do Abadzechii. Książę Aleksander z Południowej Abchazji, który został przez Portę mianowany paszą, także przybył do Suchum-Kale, jednakże nie chciał brać na siebie żadnych zobowiązań, tłumacząc się tym, że podległa mu część kraju jest chrześcijańska i bardzo niechętnie nastawiona do Turków. Wysłannicy na zjazd przybyli także z pozostałych stron kraju, jednakże, po pierwsze, ton który w imieniu sułtana Sefer-Pasza przyjął w stosunku do nich, był dla owych nieprzyjemny, po drugie, przybyli nie mogli tak naprawdę zrozumieć, czego osobiście wymaga od nich Sefer. Zresztą stary książę nie wiedział tego sam. Tak więc, wszyscy wysłannicy wyjechali niezadowoleni, nic nie osiągnąwszy.
W Suchum-Kale znów zrobiło się pusto i głucho; Sefer-Pasza wraz ze swoim garnizonem był praktycznie blokowany od strony lądu, przez okolicznych Abchazów, którzy nie wypuszczali nikogo z twierdzy. Pojedynczy żołnierze tureccy, oddalający się od fortecy, byli brani w niewolę przez śledzących ich Abchazów i sprzedawani w góry. Były nawet wypadki, że nieuważni tureccy wartownicy byli nocą porywani ze swoich posterunków.
W swoich raportach do Porty Sefer-Pasza usprawiedliwiał się tym, że ta część Abchazji jest zasiedlona przez giaurów, z którymi nie da się nic zrobić, i dlatego swoje zobowiązania złożone w Konstantynopolu będzie on w stanie wykonać dopiero po przybyciu do kraju Adygejów.
W międzyczasie oddział sojuszniczej floty napadł na Rosjan w Sudźuku i Anapie i po krótkotrwałym oporze te dwie twierdze zostały zajęte. Małe twierdze – fort Rajewski i fort Nikołajewsk, jak i twierdza na rzece Abin także zostały przez Rosjan opuszczone.
Rosjanie zajęli teraz pozycje na prawym brzegu Kubania, gdzie trzymali umocnione posterunki pograniczne. Główne miasto czarnomorskich kozaków – Jekaterynodar, podobnie jak i wszystkie inne czarnomorskie stanice, zgodnie z odgórnym rozkazem, zostały oczyszczone z mieszkańców, a cała ludność ze swoim dobytkiem, stadami zwierząt wycofała się nad rzekę Wołgę.
Wzdłuż kubańskiej linii wystawiono armię w sile 100 000 żołnierzy, a sami Rosjanie uważali atak sojuszników za tak prawdopodobny i swoje pozycje na Kaukazie za tak zagrożone, iż cała armia kaukaska została postawiona w stan najwyższej gotowości, zmobilizowano także nieregularne oddziały milicji oraz rezerwy wojskowe, prawą flankę zaś wzmocniono jeszcze jedną dywizją piechoty i brygadą artylerii z 5 – go korpusu armii.
W kwietniu 1854 r. skład rosyjskiej armii na Kaukazie wyglądał następująco.
1. Prawa flanka Armii Kaukaskiej rozciągała się od Półwyspu Tamań do wąwozu Darialskiego, skierowana była frontem przeciwko Północnej Abchazji.
Piechota
15 dywizja – 16 batalionów – 16 000 żołnierzy.
20 dywizja – 16 batalionów – 16 000 żołnierzy.
3 brygady piechoty czarnomorskiej – 18 batalionów – 18 000 żołnierzy.
Gruzińska regularna piechota liniowa – 4 bataliony – 4 000 żołnierzy.
Strzelcy – 4 bataliony – 4 000 żołnierzy.
Piechota czarnomorskich kozaków – 9 batalionów – 9 000 żołnierzy.
Milicja piesza – 16 000 ludzi.
Razem: 67 batalionów, 83 000 ludzi.
Kawaleria
1 pułk dragonów – 8 szwadronów – 1 200 żołnierzy.
12 pułków czarnomorskich kozaków – 72 szwadrony – 10 800 żołnierzy.
8 pułków kozaków dońskich – 48 szwadronów – 7 200 żołnierzy.
Milicja konna – 2 000 ludzi.
Razem: 128 szwadronów, 21 200 ludzi.
Artyleria
3 brygady polowej artylerii piechoty po 48 dział każda – 144 dzaiała – 3 600 żołnierzy.
4 brygady artylerii konnej po 16 dział każda – 64 działa – 1 600 żołnierzy.
Razem: 208 dział, 5 200 ludzi.
Sztab, wojska inżynieryjne, rezerwy artylerii, administracja itd. – około 2 600 ludzi. Prawa flanka, w ten sposób liczyła razem: 208 dział i 112 000 ludzi.
2. Korpus Armii w Megrelii, zwrócony frontem ku Abchazji i wschodniemu wybrzeżu M. Czarnego.
Piechota
2 brygady 21 –ej dywizji – 8 batalionów – 8 000 żołnierzy.
Gruzińska regularna piechota liniowa – 4 bataliony – 4 000 żołnierzy.
Milicja piesza – 20 000 ludzi.
Kawaleria
Milicja konna – 2 000 żołnierzy.
2 pułki kozaków dońskich – 12 szwadronów – 1 800 żołnierzy.
Artyleria
2 polowe baterie piechoty – 24 działa – 600 żołnierzy.
1 konna bateria dońskich kozaków – 8 dział – 200 żołnierzy.
1 brygada artylerii górskiej - 32 działa – 800 żołnierzy.
Sztab, wojska inżynieryjne, rezerwa artylerii, administracja itd. ok. – 1600 ludzi.
Razem: 64 działa, 39 000 ludzi.
3. Korpus armii w Dagestanie zwrócony frontem do niezależnych plemion Czeczeńców, Awarów, Kumyków i Lezginów pod dowództwem szejka Szamila.
Piechota
Gruzińska regularna piechota liniowa – 4 bataliony – 4 000 żołnierzy.
Kozacka piechota liniowa – 4 bataliony – 4 000 żołnierzy.
Milicja piesza – 12 000 ludzi.
Kawaleria
1 pułk dragonów – 8 szwadronów – 1 200 żołnierzy.
18 kozackich pułków liniowych – 108 szwadronów, 16 200 żołnierzy.
Milicja konna – 2 000 ludzi.
Artyleria
2 baterie artylerii górskiej – 16 dział – 4 000 żołnierzy.
3 brygady artylerii konnej 48 – dział 1 200 żołnierzy.
Sztab, wojska inżynieryjne, rezerwy artylerii, administracja itd. – 1 000 ludzi Korpus armii w Dagestanie.
Razem: 64 działa, 42 000 ludzi.
4. Korpus armii z Tyfilisu, rozmieszczony wzdłuż granicy tureckiej w Azji Mniejszej, osłaniający stolicę Kaukazu.
Piechota
1 brygada grenadierów – 8 batalionów – 8 000 żołnierzy.
1 – a brygada 21 – ej dywizji – 8 batalionów – 8 000 żołnierzy.
19 – ta dywizja – 16 batalionów – 16 000 żołnierzy.
Strzelcy – 4 bataliony – 4 000 żołnierzy.
Razem: 36 batalionów – 36 000 ludzi.
Kawaleria
2 pułki dragonów – 16 szwadronów – 2 400 żołnierzy.
8 pułków kozaków dońskich – 48 szwadronów – 7 200 żołnierzy.
Milicja konna – 3 000.
Razem: 64 szwadrony, 12 000 ludzi.
Artyleria
2 brygady artylerii piechoty – 96 dział – 2 400 żołnierzy.
2 brygady artylerii konnej – 32 działa – 800 żołnierzy.
Razem: 128 dział, 3 200 ludzi.
Sztab, wojska inżynieryjne, rezerwy artylerii, administracja itd. ok. – 2 200 ludzi.
Korpus armii z Tyfilisu.
Razem: 128 dział, 54 000 ludzi.
Podsumowanie
Korpus armii przeciwko Abchazji – 208 dział – 112 000 ludzi.
Korpus armii w Megrelii 64 działa, 39 000 ludzi.
Korpus armii w Dagestanie – 64 działa – 42 000 ludzi.
Korpus armii w Tyflisie – 128 dział – 54 000 ludzi.
Na Kaukazie
Razem: 464 działa, 247 000 ludzi.
Prócz tego powołano całe rezerwy i włączono je do składu armii, tak więc cała Kaukaska armia w krótkim czasie mogła być zwiększona do imponującej liczby 300 000 żołnierzy i 600 dział polowych. Jeśli uważnie przeanalizujemy położenie rosyjskiej armii w kwietniu, jakie opisaliśmy powyżej, to okaże się, iż Rosjanie widzieli największe zagrożenie w ataku od strony Abchazji i właśnie tu rozmieścili największe siły. Stacjonującego w Tyflisie i wzdłuż anatolijskiej granicy czwartego korpusu armii kaukaskiej ledwie wystarczyło, by utrzymywać swoje garnizony w miastach i ochronić długą granicę. O poważniejszym ataku na Anatolię, który ta armia przedsięwzięła później z tak wielkim sukcesem, w tym czasie nikt nie myślał. Potem sami zobaczymy, czemu można przypisać fakt, iż znaczna część tej armii mogła być wydzielona na Krym, w tym samym czasie gdy druga skierowała się na Anatolię, zajęła Kars, zagroziła miastu Erzerum i zlikwidowała jedną armię turecką.
PRZYPISY AUTORA:
(1) Kajmak - gubernator, zastępca sułtana.
(2) Diwan - rada ministrów, na której zbierają się wszyscy cywilni, wojskowi i duchowni urzędnicy, których ranga odpowiada muszirowi (marszałkowi).
(3) Turcy zawsze nazywają Abchazów Czerkiesami (czerkies-memleket).
(4) Tofane – artyleryjski arsenał w Konstantynopolu. W Turcji istnieje ponadto ministerstwo artylerii, minister którego nazywa się muszirem Tofane.
(5) Mir-miran – cywilny pasza dwubuńczukowy, według rangi znajduje się zawsze poniżej ferik – generała dywizji, dwubuńczukowego paszy wojskowego.
(6) Para - drobna turecka moneta miedziana.
Tłum. Marcin Zieniewicz
NOTY REDAKCJI:
Wojna Wschodnia – tj. krymska 1853-1856, w której Francja, Anglia i Turcja walczyły przeciwko Rosji. Oddziały angielskie i francuskie lądowały na Krymie.
Miurydzi – dosł. uczniowie, tak nazywano muzułmańskich powstańców, członków ruchu religijnego odrodzenia islamu szerzącego się na Północnym Kaukazie od połowy XVIII wieku.
Naib – to tytuł oznaczający namiestnika, ale w rzeczywistości posiadał on o wiele mniejszą władzę, raczej był wysłannikiem władzy centralnej, w tym wypadku Szamila.
Abazowie, Abadzechowie, Ubychowie, Natuchajowie, Szapsudzy – plemiona czerkieskie, krewniacy Abchazów, żyjące na wybrzeżu na południe od dzisiejszego Soczi, w 1864 roku wypędzone do Turcji. Adygowie żyją w głębi kraju i część ich pozostała do dziś w Adygei. Oczywiście Czerkiesi mówią kilku dialektami. Abazowie, Abadzechowie są najbliżsi Abchazom dzisiejszej Abchazji, w czasach Łapińskiego Abchazją nazywano teren obejmujący na północy nieco większy obszar niż obecna Abchazja.
Mechkeme – siedziba szefa wspólnoty (gminy), reprezentującego władzę centralną.
Kadji – arab. sędzia
Padyszach – tytuł sułtana.
Imam Dagestanu – to Szamil, jego państwo obejmowało Czeczenię i Awarystan w Dagestanie.
Megrelia - nadmorska prowincja Gruzji, język megrelski, tylko mówiony gdyż literacki nie istnieje, jest spokrewniony z abchaskim.
Tyflis – Tbilisi
Suchum-Kale – Suchumi, dzisiejsza stolica Abchazji.