ROSJA I EUROPA. POLSKA. WSTĘP DO BADAŃ NAD ROSJĄ I MOSKALAMI - ROK 1857

184-5. Czym jest normalny stosunek między narodami w ogólności; oznaczenie jego między Zachodem a Polską. - 186. Jakie następstwa z jego pominięcia. - 187-194. Możebny związek Polski z Rosją; punkt normalny, od którego począwszy, mógłby ustalonym zostać. Dlaczego Car mógłby Polszcze zapewnić narodowość i wolność w interesie swej ambicji, dla dokazania wielkich rzeczy. Państwo Słowian. Nie godziłoby się Polszcze przymierza normalnego z Rosją odrzucać. Car owładnąć może losami świata przez Zachód wypuszczonymi z ręki. Idzie tylko o jego umienie lub nieumienie.- 195. Wyraźny obowiązek nakazywać może Polszcze iść przeciwko Zachodowi. - 196-7. Kres niewoli Polski nastąpić mający dlatego, że Polska jest wyrażeniem pojęcia słuszności.

184. Jaki też pomiędzy narodami stosunek można zwać normalnym? Odpowiadać będziemy na to pytanie językiem liczbowym dziś najwięcej zrozumiałym: oto taki, który każdej ze stron bardzo wiele przynosi w porównaniu tego, co kosztuje - który przeto trwać powinien, bo jego zerwaniu towarzyszy oczywista strata. Żeby zaś jeszcze dobitniej się wyrazić, dodajemy, że tylko ten stosunek jest normalnym, nad który żadna ze stron korzystniejszego dla siebie wynaleźć nie może, i który z tego powodu czyni zadość najtrudniejszym wymaganiom ścisłej rachuby. Z takiego tedy stanowiska wybieramy się szukać tego, który powinien pomiędzy Polską a Zachodem istnieć, a zaprawdę można go znaleźć nie wznosząc się nawet do wznioślejszych względów jak interes.

Na pierwsze wejrzenie mogłoby się zdawać, że dla Zachodu niepodobna korzystniejszego wymyślić stosunku z Polską jak dzisiejszy, w którym n i c z e g o z g o ł a n i e k o s z t u j e, chociaż dla niego ważną i nieocenioną stanowi ochronę. Wiele za nic na pozór wybornym jest obrotem, ale wnet się okazuje przy rozwadze baczniejszej, że usługa wzajemnością nie odpłacana wiecznotrwałą być nie może, a usługi nieodzowne wiecznotrwałymi czynić trzeba. Tego w polityce zaniedbywać, znaczy zgubę sobie gotować. Narażanie się zaś na ich utratę niczym nie powetowaną dla uniknienia koniecznego a nietrudnego obowiązku nie jest rachubą, lecz niepojętym obłędem samolubstwa.

Zważmy zobopólne potrzeby Zachodu i Polski oraz wynikającą z nich wzajemną usług wymianę. Dla pierwszego to jest niezbędnym, co tylko drugi może dać, mianowicie zaś zabezpieczenie od zalewu barbarii. Polska bowiem tego dzieła sama jedna dopełni; Europa przez nią broniona może jej nawet do tego nie pomagać, a dosyć, by nie przeszkadzała i sama jej nie szarpała. Dla Polski zaś na odwrót niezbędnym warunkiem istnienia jest zabezpieczenie od nadużyć europejskich, które Zachód może łatwo dać, bo dla niego niczym jest ukrócić Germanią. Narodowi stawiącemu czoło wspólnemu wrogowi należy przynajmniej zabezpieczyć plecy. Europa się oczywiście gubi targając się na obrońcę swego, a tylko Zachód może ją do uczciwszego i rozumniejszego postępowania znaglić; dlatego też między nim a Polską normalnym stosunkiem jest wymiana usług następnych: ZABEZPIECZENIE CAŁEGO ŚWIATA OD ROSYJSKIEJ STRONY, a za to ZABEZPIECZENIE POLSKI OD GERMAŃSKIEJ.

Nie wdając się w żadne przypuszczenia o przyszłości czyniemy prostą uwagę, że gdyby w r. 1831 Poznańskie i Galicja, cudownie od Niemców uwolnione, były przyszły w pomoc powstaniu Kongresowej Polski, żadnej wątpliwości nie ma, że Polacy by wygrali przeciwko carowi wojnę o niepodległość.

Do istnienia bowiem Polski, a zatem do bezpieczeństwa Europy, tyle tylko trzeba; zbytecznym zaś jest wszelkie inne wsparcie, prócz chyba, i to nawet niekoniecznie, pomocy jednorazowej do postawienia jej na nogach.

Od Germanii zabezpieczyć Polskę, znaczy uczynić ją niezwyciężoną względem Rosji, a zatem od tej ostatniej całą Europę zabezpieczyć. W zamian więc usługi, o którą Zachodowi łatwo, doznałby usługi nieocenionej, której sobie sam nie może wyrządzić i o którą by się daremnie wszelkimi siłami przy największych poświęceniach starał. Zysk więc oczywisty na takim stosunku, a na jego pominięciu oczywista strata wyrażająca się dotkliwie przez następstwa zwykłe uniknąć się nie dających wojen.

Stosunek zaś rzeczony jest normalnym, a więc najkorzystniejszym zobopólnie dlatego, że Zachodu słabą stroną jest Rosja, mocną zaś Germania; gdy na odwrót, Polski mocną stroną jest Rosja, słabą zaś Germania.

I dlatego Polska nie ma stawać nigdy względem Zachodu na stopie narodu podwładnego, zaciągającego się do służby, lecz na zupełnej równi, a na stopie sprzymierzeńca płacącego usługą żywotną za usługę żywotną.

185. Zachód nie może stosunku trwałego z Polską jak się podoba urządzić, lecz tak musi, jak przyroda rzeczy każe, a każde odstąpienie od normalnej jego stopy zarodem jest niebezpieczeństwa. Nie trzeba sobie wyobrażać, że Polska może czynić w tej mierze ustępstwa, o które by się z nią można targować, bo wbrew nawet jej woli konieczność by ją zwracała przeciwko warunkom dla niej wcale niemożebnym, a to chociażby nawet się zgodziła na nie z najlepsza wiarą, a nie zupełną rozwagą. I dlatego nikt imieniem jej nie miał- by prawa ich przyjmować, bo nawet wola całego pokolenia następnych by nie mogła w tej mierze zobowiązywać. - I dlatego także niedorzecznością wiodącą do samych tylko zawodów byłoby Polszcze ofiarować jakiekolwiek ulepszenie losu, nie będące uiszczeniem normalnego z nią stosunku. Nieodzownym warunkom trwałości, dającym się obliczać ze ścisłością prawdziwą, trzeba zupełnie, w całej sile tego słowa, czynić zadość. Nie można się godzić na żadne zgoła umniejszenie mocy budowlanych podstaw; kto zaś tego żąda, żąda własnej zguby. A zadosyć uczynienie obowiązkom Zachodu względem Polski jest podstawą jej siły dla dobra powszechnego rozwinąć się mającej przeciwko wspólnemu wrogowi, która to siła jest jedyną możebną dla niego ochroną od całego świata. Wszystkiego więc dopełnić potrzeba, co jej się należy, bo idzie o przedmiot żywotny: tym bardziej zaś p o t r z e b a, że nie wszystko dla niej uczynić, co jej się należy, równa się nie tylko zmniejszaniu dobroczynnej siły, lecz nadto narażaniu się na zupełną utratę jej pomocy. A zatem, właściwie mówiąc, dwa tylko skrajne wyrazy zostają, wszystko albo n i c, którym odpowiadają następstwa: w o l n a lub k o z a c k a.

Ponieważ zaś normalny stosunek nie jest wątpliwą albo niewyraźną rzeczą, lecz przeciwnie, najdokładniej obliczyć i oznaczyć się dającą, trzeba wykazać, co jest wszystko, by jasnym się stało, jak to mało i łatwo, a następnie wywodzić skutki wszelkiego najmniejszego nawet niedostatku warunków do europejskiej spokojności nieodzownych.

186. Co znaczy wyraz w s z y s t k o, zdaje się, że już jest widocznym z tego tylko jednego, że Polska mocną jest ze strony rosyjskiej, a słabą z niemieckiej. Oczywiście więc, że dla niej w s z y s t k o nie ma wcale znaczyć pomocy przeciwko Carom, o którą Zachodowi trudno, lecz tylko zabezpieczenie przeciwko europejskim nadużyciom, o które mu łatwo. W tych granicach się zawiera wyraz wszystko, ale w tych granicach należy mu dać najobszerniejsze znaczenie. Trzeba, żeby Polska zupełnie zabezpieczoną była ze swojej słabej strony, dlatego żeby potężną a niezwyciężoną stała się dla Rosji, którą powściągnie tymczasowie zmysłową, nim ją rozbroi duchową siłą. Siła w niej bowiem znamienita, której współdziałanie chcąc sobie zapewnić, trzeba jej udzielić jedynego warunku, którego przyroda jej skąpiła, mianowicie zaś p u n k t u o p a r c i a, o który zabiegać musi, a który Zachód może jej dać. Prawdziwie zaś go dać, to znaczy zabezpieczyć ją od wszelkiej zgoła najmniejszej nawet krzywdy, a nie dać go w całym znaczeniu tego słowa, to znaczy ją znaglać do szukania gdzie indziej tego nieodzownego warunku istnienia, który koniecznie jej trzeba skądkolwiek dostać, by z upadku się wydobyć. Europejskie przeto nadużycia przeciwko niej skierowane stanowią, że tak powiemy, siłę, która ją w przeciwną stronę odpycha i ku Rosji prze. Tak jest faktycznie i tak jest logicznie, albowiem jedyne możebne oddziaływanie Polski nie tylko, że jest nieodzownym, wbrew nawet jej woli pozbawionej wyboru, ale nadto jest słusznym, jednym słowem, KONIECZNYM. Zachód nie ma siły powściągania rosyjskich względem Polski nadużyć, za które przeto nie jest odpowiedzialnym, i z powodu których także nie jest wcale narażonym, bo mu sposobią sprzymierzeńców, a Carowi przeciwników. Przeciwnie zaś jest z niemieckimi, które jednym skinieniem przywieść mógłby do niemocy, a które zagładą mu grożą, bo Carowi jednać dążą sprzymierzeńców. Ostatecznym wyrazem takiego oddziaływania Polski jest z b r oj n y jej związek z Rosją; do tego zaś, by nigdy się nie ziścił, by nawet cienia możebności nie miał, trzeba mu odjąć jego przyczynę bycia, innego nie ma sposobu; trzeba dla Polski uczynić w s z y s t k o, to jest nie zadawać jej żadnej krzywdy, by nic jej skłaniać ku Rosji nie mogło, co wtedy dopiero nastąpi, gdy od europejskiej strony będzie całą i co się zowie spokojną.

187. Lecz może kto zarzuci, że przez nas normalnym zwany stosunek Zachodu z Polską niekoniecznie zabezpiecza Europę od Rosji, bo trzeba także przypuszczać, że Polska sama siebie nawet przed Carami ochronić by nie zdołała, a więc innych tym bardziej osłaniać by nie mogła. W takim zdaniu mieściłby się dwoistego rodzaju błąd, a mianowicie mylnego wniosku z bezzasadnego przypuszczenia. Dotychczasowe powstania, do których nigdy cały kraj nie mógł należeć, widocznie dowodzą, że cała Polska nigdy by Rosji nie uległa, lecz gdyby nawet uległa, i wtedy jeszcze chroniłaby Europę, tak jak dziś ją chroni, a chroniłaby wiernie, nigdy by przeciwko niej zwrócić się niezdolna. Dla bezpieczeństwa świata mniejsza o to, jak się szczęści Polszcze w jej zapasach przeciwko Carom, całe zaś pytanie w tym, czy się im podda lub nie podda, czy im zechce lub nie zechce pomóc, a do tego zaprawdę żaden samodzierżca nie zdoła jej całą swoją potęgą przymusić, lecz tylko Europa może sama ją znaglić.

188. Dziwny w rzeczach ludzkich panujący związek mieć chce nie tylko to, żeby ta strona, która narusza porządek normalny, .także na tym przycierpiała, lecz nawet żeby przycierpiała głównie. Tak też jest: Zachód, Polski się zapierając, jej nie gubi, lecz sam siebie, bo Polska znajdzie gdzie indziej, a mianowicie w sprzymierzu z Moskalami, warunki istnienia, których jej odmawia; Zachód zaś niczym nie zastąpi utraconej pomocy polskich sił, a n i e będzie mógł na wolnej stopie istnieć, jeśli przeciwko niemu zwróconymi zostaną.

Nie trzeba sobie wyobrażać, że w tym się zawiera podrzędne tylko niebezpieczeństwo, dające się przezwyciężyć większym lub mniejszym trudem. Pozwalamy sobie za pewnik uważać, że niepodobna będzie go zwalczyć; zobaczmy zaś, czy można je będzie odwrócić, a mianowicie czy Polska, raz już przystąpiwszy do rosyjskiego przymierza, porzuci je, gdy Zachód okolicznościami przyparty zechce dla niej to, co winien, uczynić, a czego przedtem nie chciał. Czy nie będzie już wtedy za późno? Jednym słowem, czy Zachód może bezkarnie od normalnego stosunku z Polską odstępować, pewien, że zawsze zdoła do niego przystąpić, kiedy tylko zechce, i że w oka- mgnieniu to poprawi, co psuł przez kilka pokoleń.

189. Przechodzimy tu mimowolnie do dzisiejszego stanu rzeczy. Polska da zawsze pierwszeństwo zachodniemu przymierzu znaczącemu p o k ó j nad moskiewskie znaczące w i ę c e j n i ż w o j n ę, bo zalew i niewolę niepoprawnego świata; lecz niedostatkiem pierwszego naglona, do drugiego przystąpi dla utrzymania przynajmniej swego bytu.

Można by tu wprawdzie zarzucić, że samo p r z y s t ą p i e n i e jeszcze nie stanowi nieodwołalnego ślubu i że Polska, doznawszy zawodów z moskiewskiej także strony, a widząc niemylną nadzieję poprawy Zachodu, mogłaby znowu do tego ostatniego się przyłączyć; można by znowu odpowiadać na to, że Polska, niełatwa do związku z barbarią, lekkomyślnie by go nie zawarła, lecz tylko na takich zasadach, na których by w nim pozostać mogła i wytrwać chciała. Każde z tych dwóch przypuszczeń jest poniekąd możebnym, a trudno wnioskować o nich inaczej niż na mocy prawdopodobieństwa, i dlatego na rachubie przybliżonej nie chcąc się opierać, pomijamy rozprawę o nich dla trzymania się wątku rozumowań koniecznych, dających się następnym porządkiem rozwijać.

P o w t a r z a m y, ż e Polska, niesłusznościami Europy naglona, musi się z Rosją zjednoczyć.

Dodajemy, że istnieje pewien punkt normalny, od którego począwszy rzeczone zjednoczenie stanie się nieodwołalnym i wieczystym, a który nastąpi wtedy, kiedy Rosja zapewni POLSZCZE ZASPOKOJENIE GŁÓWNYCH JEJ POTRZEB I PRZEDSTAWI DOSTATECZNĄ W TEJ MIERZE RĘKOJMIĘ.

A więc pytaniem żywotnym dla całego świata się staje: Czy Rosja carska i zaborcza może tego dopełnić? Jeżeli zaś może - a może w takim razie Europa, cisnąc ku niej Polskę, stawi się w niebezpieczeństwie głównym, od którego ją ratuje tylko carskie nieumienie.

Wzmiankujemy zaś nawiasowo, że najmocniejszą mamy nadzieję, że Polska europejskiemu nagleniu do rosyjskiego przymierza oprze się aż do ostatniej chwili, to jest aż do tej, od której począwszy nawet by się nie godziło go odrzucać, mianowicie zaś aż do chwili będącej normalnym punktem w i e c z y s t e g o z w i ą z k u na mocy zupełnych zadośćuczynienia i rękojmi danych jej przez Rosję.

190. Nie chcemy się marzeniami uwodzić, unikamy przypuszczeń, jednym słowem patrzymy na Rosję taką, jaką dziś jest, o narodzie bezmyślnym i nie mającym głosu w swoich sprawach i o nieograniczonych władcach, a twierdzimy, że Carowie nawet bez żadnego dla siebie niebezpieczeństwa mogliby Polszcze zapewnić dwie rzeczy, najzupełniejszą narodowość i jaką taką przynajmniej wolność, która by nawet z czasem do znamienitych rozmiarów dojść mogła. Tym właśnie sposobem odwracaliby niebezpieczeństwa, które przeciwnym postępowaniem ściągają. Lecz nie dość tego, że mogą, bo do tego, żeby tak sobie postąpili, niepospolitych by pobudek trzeba. Polszcze bowiem niepodobna przyznać n a r o d o w o ś c i, nie przyzwalając na nieodłączną od niej o b y w a t e l s k ą w o l n o ś ć, które to przyzwolenie by się równało ze strony Carów ograniczeniu własnej władzy, co się wydaje poświęceniem z ich strony niesłychanym i prawie niepojętym, a nim byłoby w istocie, gdyby w zamian takowego zawładnąć nie mieli w dziejach staro- i nowożytnych dotąd bezprzykładną potęgą. Cisnąc bowiem polską narodowość być mogą na zawsze li tylko moskiewskimi Carami, a przeciwnie, szanując ją, stają się od razu jakby czarodziejską sztuką czymścić niesłychanie większym, bo naczelnikami, a zatem wkrótce Carami Słowian. Prawda, że pojednanie się z Polską, nie tylko samo w sobie uważane, bardzo wiele by ich kosztowało jako nieograniczonych władców, ale nadto nieodzownie by ich wciągało w nieznane przedtem obowiązki względem wszystkich innych obecnych i przybyć mogących poddanych, a raczej podwładnych, ale też pojednanie się z Polską, jakim by to nie było kosztem, nigdy nie wypadłoby za drogo ambitnemu Carowi - a z konieczności położenia swego każdy Car jest ambitnym - bo więcej by dla niego znaczyło niźli setki tysięcy najlepszego wojska, niźli największe zastępy, które poprzednicy jego mieli albo następcy mieć mogą. Inne bowiem części Polski oraz inne słowiańskie ludy pod niemieckim jarzmem zostające, widząc, że pod opieką Rosji można swobodnie życiem narodowym żyć, zapragnęłyby z nią braterstwa pod jej panami, a wtedy zaprawdę przeszłyby pod ich rządy i zlałyby się z nią w jedno państwo wbrew oporowi całej nawet Europy, bo nie ma siły, która by się oparła wyraźnej woli tylomilionowego szczepu. Pojednanie się z Polską jest kluczem dla Carów do słowiańskiego berła, które się równa panowaniu nad światem. Prawda, że na to potrzeba się wyrzec wewnętrznej nieograniczonej władzy, ale czegóż by nie warto poświęcić dla zyskania takiej potęgi?

191. Państwo Słowian, które kiedyś Europę zgubić może, nie da się gwałtem w jedną całość zebrać, a przeto nastąpić nigdy nie może pod Carami trzymającymi się Piotrowych prawideł. Jedynym jego możebnym początkiem jest wola wszystkich szczepów ogromnej tej rodziny, pragnących zlać się w jedno ciało, by wolność mieć wewnątrz, bezpieczeństwo zewnątrz, które to ciało z jednej strony pragnieniem swobody nacechowane w rękach władcy, który ją zapewni, może z drugiej być narzędziem zaboru, a tak potężnym, jakiego dotąd jeszcze na świecie nie bywało. Nie dziwno, bo jego utworzenie będzie oddziałaniem przeciwko nieprawościom europejskim. Gdyby Słowiańszczyzna z wewnętrznego popędu skupiła się około swego duchowego ogniska, około Polski, dobroczynną jej siłą przyciągnięta, weszłaby na drogę niezmiennego pokoju, lecz zewnętrznym parciem w objęcia zmysłowej siły rzucona, iść musi drogą wojny, a mimo woli stawać się narzędziem kary. Tak jest logicznie: państwo rosyjsko-słowiańskie groziłoby Europie dlatego niewolą, że samo byłoby następstwem europejskiej niewoli.

A dlatego Car ambitny i pojętny musi z przeszłością zerwać i całej Słowiańszczyźnie zapewnić wolność, by do ręki dostać niczym nie zrównane narzędzie zaboru.

192. Łatwo pojąć, że się prędzej czy później zdarzy Car gotów z Polską się pojednać, choćby największym ze swej strony poświęceniem, ale czy Polska będzie kiedykolwiek mogła z rąk jego pojednanie przyjąć?

Odpowiadamy: będzie musiała. Będzie zaś musiała od tej chwili, a nie pierwej, w której podanymi jej zostaną warunki normalnego związku z Rosją. A będzie musiała nie tym zmysłowym musem, któremu dotąd nigdy nie uległa, któremu tak znamienity opór stawiła zawsze duchem swoim silna, lecz rozumowym, któremu była i będzie posłuszną. Będzie musiała, boby się nie godziło przez pamięć na urazy dawne trwałego i dobrego przymierza odrzucać.

Idziemy prosto do najdrażliwszego i najtrudniejszego szczegółu. Celem wszystkich ustępstw carskich byłoby wyrzeczenie się przez Polskę politycznej udzielności, a na pozór zdaje się niepodobnym tego żądać od narodu, którego hasłem: Jeszcze Polska nie zginęła. Jakoż zaprawdę za nic na świecie Polska nie przystanie na niewolę, ale przystać może na braterski związek w niczym do niewoli niepodobny, zapewniający jej te same dobrodziejstwa, co byt udzielny, narodowość i wolność, które wcale nie są przeciwnymi dobru Rosji, wcale nie korzystającej na wynarodowianiu i gnębieniu Polski. A więc pojętny Car mógłby przecież taki związek wymyślić i uiścić przy tym założeniu, że zgoła żadnego ustępstwa względem Polski nie powinien szczędzić, byle tylko dopiął celu, połączenia jej trwałego z Rosją.

193. Czy zaś można się takiej zupełnej gotowości carskiej kiedykolwiek spodziewać? Samodzierżca mógłby doznawać pewnej ułudy, widząc, że Polska objawia wdzięczność za pomniejsze nawet a wcale niedostateczne ustępstwa, co by wszakże nie znaczyło z jej strony, że na nich poprzestaje, lecz tylko, że je uważa jako zadatek i początek dalszej poprawy, do której chce go zachęcać. Jakże zaś łatwo samowładnemu panu mylnie sobie tłumaczyć te objawy i z tego powodu nie pojąć, że dla Polski trzeba koniecznie uczynić w s z y s t k o, by ją pozyskać, że udzielności by się wyrzekła dopiero wtedy, kiedy by najzupełniej zapewnione sobie miała narodowość i wolność, oraz że rękojmia w tej mierze stanowiłaby jedyną siłę spójną, związek od rozprzęgnięcia chroniącą! Od tego zaś, czyby to wszystko Carowie zrozumieli albo nie, zależałyby losy świata przez narody zachodnie wypuszczone z ręki. Rzuć- my okiem na te obie możebności.

Jeżeliby Car uważał rękojmię dać się Polszcze mającą jako ciężar, oczywiście iżby się od niej chciał wymawiać albo przynajmniej ile możności ją zmniejszać. Polska mogłaby w takim razie, z dwójga złego, przekładać Moskali o wiele nawet nad Niemców, ale niezawodnie wyżej stawiłaby jeszcze własną niezależność, i dlatego w każdym stanowczym razie na wezwanie Zachodu gotową byłaby z nim przeciwko Rosji się połączyć. Zachód więc by się stawał panem położenia.

Jeżeliby zaś, przeciwnie, dać się mającą rękojmię uważał za to, czym dla niego jest, za ś r o d e k d z i a ł a n i a, i to główny, który trzeba jak najdzielniejszym czynić, w takim razie sam by zechciał jak najrozciąglejszą i najsilniejszą wymyślić i urzeczywistnić, by nią Polskę stale przywiązać i do przymierza jedynym względem niej dającym się wykonać musem z m u s i ć oraz inne słowiańskie ludy wabić. Zupełna bowiem rękojmia narodowości i wolności z gruntu zmienia postać rzeczy, bo usuwa niewolę, w miejsce której zostawia prawdziwie braterski związek, na mocy licznych a przeważnych względów lepszy niż odosobnienie, i zbytecznym czyni byt udzielny, bo Polska w takim związku byłaby również niepodległą, a więcej bezpieczną. Kiedy się znajdzie Car, który się na taką rękojmię zdobędzie i który przeto po- zyska Polskę, a za nią inne słowiańskie ludy, wtedy stanie się panem położenia i dziś u szczytu potęgi będące narody trzymać będzie w zależności, a będzie mógł brać w niewolę. Co wszystko nastąpić będzie musiało, jeśli wobec niepoprawnej Europy rosyjski rząd zrozumie nierozłączne: Interes własnej ambicji. Dobro swojego narodu. A w dodatku jeszcze dobro innych, nawet może i niesłowiańskich ludów (mamy na myśli Grecję, Węgry i Rumanię), które myśl powezmą wydostania się z niewoli przez połączenie się z ogromnym, krzywdy prostującym państwem, skoro tylko takie państwo przed zdumionym światem się objawi. A skoro się objawi, dawnemu światu będzie mogło mówić: PRECZ MI Z DROGI!

194. Dodajemy tu nawiasową jeszcze uwagę, że nie tylko że niebezpieczeństwo powyżej wzmiankowane grozi nieodzownie Europie, ale nawet, co jeszcze straszniejszym je czyni, może nie rozwijać się powoli, ale od razu i raptownie wybuchnąć, skoro się u steru Rosji znajdzie jasne pojęcie rzeczy przy zwykłej temu państwo rzutkości działania.

A więc Europa skutkiem zaparcia się słuszności stoi tak jakby na podkopie prochowym, który wróg jej, Car, może zawsze zapalić, kiedy się tylko domyśli sposobu. A gdyby rzeczone niebezpieczeństwo nawet powoli rozwijać się miało, jak mu zapobiec, czym je odwrócić? Początkiem jego, rozumie się, być by mu- siało postępowanie względem Polaków łagodniejsze, zawsze mogące za wstęp zupełniejszemu pojednaniu służyć. Co zaś przedsiębrać przeciwko takiemu początkowi dającemu Carom daleko straszniejsze stanowisko niż opanowanie jakiegokolwiek punktu geograficznego, które to ostatnie wszakże całą Europę w poruszenie wprawiało? Czy wydawać Rosji wojnę, żądając, aby powracała do Mikołajowskiego sposobu rządzenia?

Europa lękać się tego winna, by Car na drogę łagodności i słuszności nie wstępował, a musieć tego się lękać równa się ogromnemu poniżeniu, będącemu skutkiem nieprawości pełnionych uczynkiem albo przyzwoleniem.

195. Czy tylko potrzeba samozachowania wiodłaby Polskę do rosyjskiego przymierza? Nie, zaiste! lecz pojęcie wyższe, obowiązek. Polska bowiem zawsze się do tego czuje, że winna wolności służyć, za nią walczyć; a dwa są środki walczenia, p i e r w s z y duchową bronią, apostolstwem, które może wpływać na grzeszących z braku pojęć; d r u g i zaś zmysłową siłą, która staje się ostatecznym środkiem ukrócenia nadużyć nie dających się nauczaniem powściągnąć. Trzeba więc koniecznie tej drugiej użyć względem przeciwników niepoprawnych i Polska do tego stosować się powinna, i zmysłową siłę brać tam, gdzie znajdzie ją do wzięcia, mianowicie w związku z Rosją. Zdarzają się wypadki, w których nie tylko się godzi, ale nawet się powinno burzyć dla pozbycia się nieznośnych gwałtów, a właśnie w takiej konieczności Europa całym ludom więzy nakładająca Polskę stawi.

Polsko-rosyjskie przymierze byłoby zarodem tak zwanego k o z a c k i e g o zalewu, który nie byłby prostą napaścią zmysłowej siły, lecz oddziaływaniem nieodzownym przeciwko nieludzkiemu rządzeniu światem przez narody ukształcone lecz rodzajem rewolucji na ogromna skalę, w której działalnymi jednostkami byłyby całe ludy gnębione, przyjmujące pomoc Rosji a dokoła niej się kupiące. Która to rewolucja do najwyższej ludzkiej potęgi wzbiłaby Carów, którzy by chcieli a umieli. Umieć zaś z ich strony znaczy gnębionym ludom przedstawić wewnętrzny byt swobody, a prowadzić je na zdobycie zewnętrznego bezpieczeństwa. Żywioł bowiem słowiański, któremu takowego brakło, celem zyskania go na zawsze łaknąłby zaborów, a jeszcze namiętniej od najambitniejszych władców, i wymagałby od swoich przywódców, żeby chcieli na zewnątrz panowanie swoje szerzyć. Którego to dążenia, miłego dla Carów ambitnych, a strasznego dla Europy, ta ostatnia wyłączną byłaby przyczyną, tylu odmawiając ludom bezpieczeństwa na drodze pokoju, a przeto stawiąc je w konieczności szukania go na drodze wojny przy pomocy Cara i Moskali.

Polska, przystępując do przymierza z Rosją, wcale by się nie zniżyła, ją by zaś wyniosła, bo naprzód jej by się przysłużyła zarodem obywatelskiej wolności równającej się końcowi samowolnych, a początkowi ludzkiej godności odpowiednich rządów; następnie zaś by ją uszlachetniła, wlewając w nią myśl braterstwa ludów, która to myśl by się wyrażała przez pomoc udzielaną cierpiącym ludom do targania najstraszniejszych na świecie więzów, na całe narody nałożonych. Pod wpływem bowiem takiej myśli by się waliły przeciwko dzisiejszej urzędowej Europie tłumy stanowiące kozacki zalew i dlatego by znalazły siłę burzenia, i także dlatego by zdołały zarody odrodzenia rzucać.

Ale Polska czyby się przy tym nie stała narzędziem carskiej ambicji? Bynajmniej, a przeciwnie Car by się stał narzędziem dobra gnębionych ludów i dlatego tylko by się tak niesłychanie wyniósł tym jedynym sposobem, że służenie konieczności źródłem jest wielkości i potęgi.

196. Polszcze się więc przedstawiają dwie możebne drogi: na każdej z nich zarówno służyłaby dobru ludzkości, na każdej z nich ocalenie znalazłaby dla siebie. Do obydwu zaś być musi zarówno gotową, bo nie od niej wybór zależy. Za skłonnością iść nie może, lecz musi za koniecznością. A tak długo na cierpienia jest skazaną, póki z nich jedna, nie wiadomo zaś jeszcze która, przed nią się nie otworzy.

A więc najgorętszym jej życzeniem być powinno, by jak najprędzej europejskie sprawy przychodziły do jakiegokolwiek, byle stanowczego wypadku, bo jej męczarniom zarówno koniec położy: a l b o w o l n o ś ć E u r o p y, albo kozacka jej niewola. Wszystko więc to polskiej sprawie służy, co pędzi dojrzewanie wypadków. A głównie szukanie światła.

197. Wolność Europy, która powściągnęłaby kozacki zalew, a niepodobnym uczyniła szerzenie carskiej potęgi, dla samodzierżcy tylko byłaby hamulcem, dla całego zaś moskiewskiego narodu dobrodziejstwem. Niosłaby mu bowiem pokój, którego następstwem wolność, władcom jego zagradzając drogę wojny.

A przynieść by mogła pokój Rosji tylko za pośrednictwem bratniego jej narodu, który nigdy cudzego nie zapragnął i nie zapragnie, a swojego nie da, będąc opartym o narody wolne i niezaborcze, który nigdy jej nie znagli do wzięcia za broń, a każde jej targnięcie się zdoła udaremnić i ukrócić, co jedynym jest możebnym środkiem wytrącenia broni.

Ci zaś, którzy by za prawidło dalszego postępowania Polski niepodległej uważali zmysłowe zmniejszanie, a więc krzywdzenie Rosji, chcieliby, niebaczni, zmysłowej i duchowej zguby Polski.

- Z m y s ł o w e j, bo Polska, do niesłuszności europejskich się przyłączając, przedłużyłaby istnienie tej ostatniej, ale za to z nią razem zginęłaby za dojściem olbrzyma do swojego normalnego wzrostu. Gdyby się nawet - co niepodobna - udać jej mogło Rosję wytępić, sama by się przez to zgubiła, boby usunęła siłę równoważącą, a w potrzebie karcącą nadużycia oświeconych narodów. Za upadkiem zaś tej siły niesłuszność europejska niczym już nie byłaby powściąganą, a Polska, nie mająca obronnych granic, ulec by jej musiała, a wtedy jej upadek byłby wiecznym i zasłużonym. Biada Polszcze, gdyby Europa mogła przy jej pomocy kraj rosyjski zająć, bo wtedy ze wszystkich stron nią oblana, nią gnieciona, musiałaby ginąć, bo tylko niewolna, a więc wszelkich nadużyć sposobna Europa powzięłaby myśl niszczenia Rosji; wolna by ją uśmierzać chciała. A Polska ginęłaby od tego, czym by wojowała, od gwałtu przez oświatę samolubną pełnionego, do którego by się przyłączyła.

- Duchowej, bo znaczeniem Polski a treścią jej bytu jest trzymanie się słuszności. W tym się zawiera jej powołanie, którego nie trzeba zmniejszać. Nie należy mówić, że Polski naznaczeniem jest przeciwko barbarii za oświatę walczyć, co wtedy tylko jest prawdziwym, gdy oświata ma za sobą słuszność. A w tym się zawiera tylko pierwsza połowa jej obowiązków; drugą zaś jest chronienie nawzajem narodu moskiewskiego od europejskich nadużyć.

A dlatego będzie silną, a dlatego nikomu nie będzie wrogiem, że jej celem będzie zawsze tylko słuszność. Której to słuszności dla siebie i dla innych dochodzić zawsze będzie pragnęła drogą pokoju, a może będzie musiała drogą wojny - drogą jedynego możebnego znaglania niepoprawnej Europy.

Źródło:

Henryk Kamieński, Rosja i Europa. Polska. Wstęp do badań nad Rosją i Moskalami, Czytelnik, Warszawa 1999, rozdział dziewiąty, s.379-390.

Autor publikacji: 
GEOPOLITYKA: