To naturalnie prowadzi nas do wypowiedzenia słowa o rozbiorze Polski. Istotą polityki jest rozważanie następstw wypadków, które miały miejsce i przewidywanie przyszłych, aby dyskutować nad stopniem ich prawdopodobieństwa, rodzajem zainteresowania, które mogą wzbudzić, i sposobem postępowania, jaki należy przyjąć, gdyby się zdarzyły. Wszystko jest możliwie na tym świecie i lepiej jest zrobić niepotrzebne przypuszczenie jakiegoś przypadku, aby być zawczasu zorientowanym, aniżeli nie przewidziawszy go być zaskoczonym jego niespodziewanym nadejściem. Właśnie z tego punktu widzenia rozpatrywaliśmy możliwość porozumienia między Prusami i Austrią i rozważymy rozbiór Polski, jego następstwa i możliwość jej reintegracji; przejdziemy następnie do ewentualności rozbioru Imperium Otomańskiego i wypędzenia Turków z Europy.
Zniszczenie Polski, jak to już zaznaczyliśmy, zmieniło w wielu punktach wzajemną sytuację innych mocarstw w Europie. Jest więcej niż oczywiste, że ten podział nie był odpowiedni dla Rosji. Na miejsce słabego sąsiada zyskała ona dwóch silnych. Proporcją, w jakiej wzrosły trzy mocarstwa, nie była w przybliżeniu równa. Faktycznie Rosja nie może być uważana za dużo bardziej potężną, aniżeli była przed rozbiorem. Zyskała wprawdzie kilka milionów ludności, ale nie był to kraj, którego by potrzebowała, albo który by otwierał dla jej handlu nowe widoki. Jej pozycja, stając się znacznie mniej dogodna, wymaga i wymagać będzie z czasem dużo większych nakładów na jej zabezpieczenie, a jej rzeczywistą i jedyną siłę stanowić będą zawsze i wyłącznie jej dawne ziemie i dawni poddani. Rosja miała w Polsce barierę, która ją zabezpieczała; gdyby nawet stała się znacznym mocarstwem, nie mogła nigdy być tak groźna jak Prusy i Austria - bo te mocarstwa trzymały zawsze Polskę w szachu znacznie bardziej, niż obecnie czynią to nawzajem wobec siebie. Co więcej, Polska pochodząca z tego samego pnia co Rosja, gdyby była przez nią dobrze traktowana, stałaby się jej najlepszym sprzymierzeńcem, mając więcej powodów do obaw ze strony Prus, a nawet Austrii, aniżeli ze strony Rosji, na której nie może nic zyskać, ponieważ jej zdrowe zamiary powiększenia terytorium mogłyby ją prowadzić w pierwszym rzędzie tylko ku Bałtykowi, a następnie w kierunku Morza Czarnego, co by mogło zostać zrealizowane przez urwanie skrawka Turcji, a bez tamowania Rosji potrzebnej jej komunikacji. Polska nie mogłaby więc nigdy zyskać cokolwiek bezpośrednio kosztem Rosji. Byłoby więc rzeczywiście w interesie Rosji: aby rozbiór Polski się nie dokonał i aby niepodległe państwo nadal istniało w tym samym położeniu.
Gdyby poznanie łączyło się z motywami korzyści, Rosja mogłaby być pewna politycznej konduity Polaków; i tylko ciągłe nieprzerwane, zbędne zniewagi i najgorsze traktowanie mogło ich zaślepić aż do tego stopnia, iż działali wbrew własnej oczywistej korzyści szukając pomocy u króla Prus, który chciał tylko ich zguby.
Powtarzam to więc, [że] w każdym wypadku państwo to było mniej niebezpieczne [dla Rosji] niż obecni dwaj sąsiedzi, którzy mogliby istnieć nadal, a Polska powinna być sprzymierzeńcem Rosji, aczkolwiek pogranicznym, z obawy przed dwoma innymi i ze względu na wszelkie racje zdrowej polityki.
Stwierdziwszy, że zniszczenie Polski jest sprzeczne z rzeczywistym interesem Rosji, zbadajmy różne ewentualności, które mogłyby tam zaistnieć, aby reintegracja stała się kiedykolwiek możliwa. Najpierwszą ze wszystkich jest prawdziwy interes Rosji naruszony przez trzy rozbiory Polski, a szczególnie przez jej ostateczne zniszczenie. Przeciwnie - ten interes zgodny z istnieniem Polski z czasem stanie się bardziej widoczny i da się bardziej wyraźnie odczuć, szczególnie przy pierwszym zerwaniu [przyjaźni] między trzema mocarstwami współrozbiorowymi, co stanowi drugie prawdopodobieństwo przywrócenia Polski. Trzecim jest przypuszczenie, że Francja tego pragnie. Jeżeli to jest prawdą, to wydaje mi się, że Francja pod tym względem myli się do pewnego stopnia; czy chodziłoby tu bowiem o przeciwwagę względem Austrii i Prus? Przeciwwaga taka istnieje również w [postaci] Rosji; czy chodzi o to, aby mieć barierę także przeciwko niej? Ale przecież Rosja nie może chcieć jej szkodzić w słusznej polityce, a barierę wystarczającą stanowią Austria, Niemcy i wielka przestrzeń, która je oddziela. Tak więc istnieje zbieżność poglądów, która pozwala francuskim republikanom wierzyć, że Polska byłaby im wierna. Ale opinie ważą na szali tylko wtedy, gdy chodzi o zachowanie wolności do ich manifestowania. Gdy ten punkt jest zapewniony, nakazy zdrowej polityki biorą górę. Francja mogłaby całkowicie poprzeć Polskę przeciw Austrii i Prusom, ale nie przeciw Rosji.
Francja nie ma żadnego bezpośredniego interesu w przywróceniu Polski. Ostatnio jej postępowanie dostatecznie o tym świadczy, ponieważ rząd francuski posłużył się Polakami wyłącznie jako narzędziem, nigdy nie domagając się ani serio nie myśląc o odbudowie ich kraju. Jest jednak możliwe, że rząd utrzymuje jeszcze tę koncepcję z przyzwyczajenia i przez swoją skłonność do wszystkiego, co jest projektem, a także dlatego, że Pierwszy Konsul goni za wszystkim, co mu przynosi chwałę, czyni go popularnym i olśniewa jego naród.
Gdyby Francja i Rosja zgodziły się raz w tym przedmiocie, inne mocarstwa byłyby zmuszone poddać się ich wyrokowi, tym bardziej że Anglia podpisałaby się pod tym z wielką chęcią, a wtedy możliwość stałaby się pewnością. Należy jeszcze ponadto włączyć do tych możliwości, że prowincje polskie, które wpadły pod panowanie Niemiec, sprawiać będą długo wiele niepokoju swoim nowym władcom, którzy z tego powodu mogliby bardzo pragnąć zamienić nie- wygodnych poddanych na innych, na których by mogli więcej liczyć.
Takie są ewentualności wynikające z interesów różnych mocarstw, które mogłyby doprowadzić do przywrócenia Polski. Łączy się z tym ponadto sprawa dobra i spokoju powszechnego, zabezpieczonego przez sprawiedliwość metody oraz zbliżenie państw niemieckich do Francji, które znacznie bardziej posłużyłyby jej jako bariera. A właśnie ona, tzn. Francja, miałaby powody być najmniej zadowolona z takiego rozwiązania, a gdyby do niego doszło. Interesy i okoliczności, które się temu sprzeciwiają, nie potrzebują być wyliczane, bo są dostatecznie znane. Powtarzam więc, że gdyby okoliczności sprzyjały przywróceniu Polski, Rosja nie miałaby powodu sprzeciwiania się temu i powinna się postarać, aby fakt ten był dla niej jak najkorzystniejszy. Jeśliby ta sprawa, kiedykolwiek osiągnęła pełną dojrzałość, trzeba w konsekwencji, aby Rosja nie dała się ubiec, ale przeciwnie - aby był dany przez nią impuls, po pierwsze, by jej sława i poważanie mogły tylko zyskać dzięki temu aktowi sprawiedliwości, całkiem dobrowolnemu, następnie, aby stojąc na czele tej akcji, zobligowała innych do zwrócenia wszystkiego, co zagarnęli, a sama żeby zwracała tylko wedle własnego uznania i wytyczała swoje nowe granice tak, jak to uzna za właściwe. Wreszcie, aby osadziła w odbudowanym kraju jednego z książąt rodziny cesarskiej.
Obecne okoliczności czyniłyby to ostatnie rozwiązanie bez o wątpienia bardziej pożądane niż kiedykolwiek. Nie można ukryć, że możliwość zobaczenia pewnego dnia W[ielkiego] K[sięcia] K[onstantego] wstępującego na tron [carski] przejmuje dreszczem całe cesarstwo i należy przyznać, że to jest słuszne, bo w kraju, gdzie nie ma jeszcze praw i gdzie zwyczaj despotyzmu jest tak silnie zakorzeniony, władca o usposobieniu tak zmiennym i jednocześnie tak gwałtownym byłby prawdziwą klęską. Nie miałoby to miejsca w takim stopniu w kraju, gdzie istniałaby konstytucja i tradycja korzystania z niej! Gdzie ograniczenia prawne powstrzymywałyby wybryki księcia, który doszedłby do tronu nie przez prawo urodzenia, ale przez układ, który by mu dał koronę, do której nie mógłby pretendować, zaś narodowi egzystencję, której nie miał już nadziei odzyskać, co stworzyłoby między nimi więź wzajemnej wdzięczności i pozwoliłoby przejść do porządku nad wielu rzeczami. A zatem cesarz, czyniąc swego brata królem Polski pozbyłby się kontaktu [granicznego] z dwoma mocarstwami niemieckiemi, przeciwnie, pchnąłby je w kierunku Francji i rozniecił jeszcze większy opór przeciw niej nie osłabiając siebie i oswobodziłby Rosję od największej obawy, którą mogłaby mieć na przyszłość.
Pewnym jest, że należałoby rozważyć i nie tracić z oczu potrzebę stworzenia dla wielkiego księcia państwa niepodległego, sprawiając tym, aby zrzekł się tronu Rosji. Gdy się przyjmie tę koncepcję, trzeba zrobić tak, aby pozycja, którą mu się zapewni, była na tyle świetna, by mogła nakłonić wielkiego księcia do zrzeczenia się cesarstwa dobrowolnie i bez późniejszych żalów. Mogłaby to być tylko Polska lub Cesarstwo Otomańskie, a okoliczności i łatwość, z jaką by się dało pogodzić interesy innych mocarstw, rozstrzygną ten problem. Argument przemawiający za Polską byłby, że mieszkańcy jej w mniejszym stopniu byliby pokrzywdzeni i że to urządzenie byłoby przez to bardziej trwałe. Co więcej, jeżeli Rosja nie chce przywrócić Polski, to powinna przynajmniej myśleć o wcieleniu jej w całości. Byłoby to w pewnym stopniu zadośćuczynieniem, które Rosja winna jest ludowi pochodzącemu z jednego z nią pnia, a który ona pozbawiła niepodległości, podzieliła okrutnie i wydała pod obce jarzmo. Co więcej, Rosja przekroczywszy raz swoje dawne granice, które stanowiły najkrótsze połączenie między Bałtykiem a Morzem Czarnym i gdy wszystkie potrzebne ujścia miałaby zapewnione, nie może już na nich poprzestać. Nowe posiadłości nie przedstawiają żadnej z tych zalet. Ich handel jest zatamowany przez obcą dominację, środek granicy wisi w powietrzu. Trzeba jej dać punkt oparcia, są nimi jedynie Karpaty. Rosja, rozciągając się do tej linii, zyskuje granicę znacznie pewniejszą od obecnej i podwaja wartość i szczęście całego tego kraju, przywłaszczając sobie cały bieg Dniestru, Niemna i Wisły.
Żródło:
Sur le systeme politique que devrait suivre la Russie (O systemie politycznym, który winna stosowac Rosja. Przedstawione i odczytane tegoż [1803] roku Cesarzowi Aleksandrowi), [tłum. Zofia Libiszowska] w: Adam Jerzy Czartoryski, Pamiętniki i memoriały polityczne 1776-1809, Wybrał, opracował,wstępem i przypisami opatrzył Jerzy Skowronek, Pax, Warszawa 1986, s.532-536.