8. Przepraszamy za pochwały

Zauważyliśmy ciekawe zjawisko. Prawie wszystkie osoby, organizacje czy pisma, które pochwaliliśmy w pierwszym numerze, w większym czy mniejszym stopniu zmieniły front. Często jeszcze przed „historycznymi wydarzeniami” stały się, nazwijmy to tak, bardziej głównonurtowe. Nie, Contra nie przecenia swego znaczenia. Ot, po prostu tak się złożyło. Trzeba zrozumieć ludzi. Pochwała ze strony zbyt antykomunistycznego pisma to przecież coś żenującego. „Środowisku” to się nie spodoba. Będą patrzeć jak na raroga. Ponadto nie tylko w Radio Warszawka z Monachium obowiązuje wobec antykomunistów zasada Berufsverbot. Najważniejsze jest wszakże przestrzeganie reguł właściwej ortodoksji. Ta dzisiejsza, głosi potrzebę ewolucyjnego wychodzenia z postkomunizmu wspólnie z antystalinowskimi komunistami. Konieczność przyjaźni peerelowsko-jelcynowskiej, mądrość jedynie słusznego sposobu ratowania kraju: przejście z komunistycznej gospodarki w gospodarkę socjalistyczną według recepty Bugaja i Baki. W kręgach najpoważniejszych należy też nadal z nabożeństwem traktować socjalizm, humanizm i inne takie (dozwolone jest wszakże, by nazywać je inaczej).

Trzeba dużo odwagi i samozaparcia, by przeciwstawić się obowiązującej w „środowisku” ortodoksji, a już narazić się panu Adamowi, to uchowaj Gorbaczow. „Panów Adamów” jest zaś w Warszawie aż z pół tuzina. Najgorsze, że jak się „środowisku” podpadnie to już koniec, szlus, ciemna mogiła. „Sołżenicyn - nie, Moczulski - nie” - ogłoszą i od tych opinii nie ma odwołania. (P. Moczulski usilnie pracuje nad tym by było „Moczulski - cóż, może być”, ale nie wróżymy tym wysiłkom pełnego powodzenia).

Trudno wymagać od śmietanki intelektualistów oraz kandydatów straceńczej odwagi, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę ofiary, jakie poniosła w nieodległej przeszłości (bitwa pod Warną, Żółte Wody, śmierć księcia Józefa).

Zważmy też, o ile trudniejsza jest sytuacja peerelowskiego inteligenta twórczego w porównaniu z francuskim z roku np. 1955.

Ostatecznie Sartre był stalinowcem, a i tak mało który Francuz z tzw. nazwiskiem odważył mu się przeciwstawić. No, a pan Adam jest antystalinowcem...

Jeden telefon pana Adama do ob. Łatyńskiego i Radio UnFree Europe(1) potraktuje w przyszłości takiego śmiałka jak nieistniejącego... Obecnie uobywatelniamy PRL, a obywatelska PRL to właśnie pan Adam, pan Jacuś, towarzysz Stefan i najsłynniejsi profesorowie naszej socjalistycznej nauki z przewodniczącym „Solidarności” nie partykularnym prof. G. i noszącym dumny przydomek (22 lipca) dostojnym prof. S.

Dopiero poniewczasie zrozumieliśmy w pełni powyższe. Korzystamy więc z okazji i serdecznie przepraszamy wszystkich, których skrzywdziliśmy, narażając ich na szkody moralne i kawiarniane zaambarasowanie.

W szczególności odwołać pragniemy kalumnie skierowane pod adresem redaktora E. S. Nasze pomówienia były nieuzasadnione: żadnym prymitywnym antykomunistą ani ekstremistycznym niepodległościowcem pan nie jest. Potwierdzamy w druku: ależ należy pan, całkowicie pan należy do establishmentu warszawskiego. Może pan śmiało spojrzeć w oczy nawet ob. red. Kratkowskiemu. Życzymy panu i wszystkim tym, których nieopatrznie obraziliśmy, owocnego budowania trzecio-czwartej Rzeczpospolitej, naszej ludowej, pozbawionej wypaczeń.

Biorąc pod uwagę wspomniane doświadczenia obiecujemy na przyszłość zachowanie pryncypialnej ostrożności. Nie stać nas wszystkich na dalsze straty. Zagrożenie zaś jest poważne.

Oto np. podoba nam się pomysł wydawania książeczek z przedrukami artykułów z „Commentary”. Już samo to stwierdzenie jest niebezpieczne, ale uściślimy rzecz całą i autor przedsięwzięcia (kto powiedział, iż atakujemy lewicę z przyczyny tego, iż jest lewicą? My atakujemy lewicę z przyczyny tego, iż nie jest ona autentycznie antykomunistyczna) szast-prast zacznie wydawać wybór tekstów z „The New York Reviev of Books”.(2) Wymienimy nazwę tygodnika katolickiego, który nam się podoba, a redakcja natychmiast wprowadzi stałą rubrykę p.n. Czas Jutrzejszy, w której rozważać będzie potrzebę zbliżenia z niemieckimi zielonymi. Pochwalimy z imienia i nazwiska pewnego publicystę, a on z miejsca ogłosi esej „B. Geremek - symbol demokracji” lub też opracowanie o polskiej „fobii antyradzieckiej”. Wyrazimy się z uznaniem o drugim, a wnet zacznie pospołu z Commandante Giełżyńskim budować niepodległą, ale nie byle jaką, tylko z góry socjalistycznie urządzoną. I tak dalej. . .

Toteż dziś i w przyszłości stosować będziemy żelazną zasadę: im kto się nam bardziej podoba, tym staranniej unikać będziemy wyrazów uznania pod jego adresem. Nie można zapeszyć. Możemy wszak (chyba) zaryzykować stwierdzenie, iż podoba nam się wiceprezydent USA (8 lat czekania),(3) a także ci wszyscy zachodni ekonomiści, którzy słysząc słowa „program gospodarczy Solidarności” pukają się w czoło. Szczególnie wysoko cenimy tych aktywnych Polaków za granicą, którzy przeciwstawiają się panu Janowi (Złoty Róg) Nowakowi. Nowak spędza ostatnio dużo czasu na wysiłkach zmierzających do przekształcenia emigracji w emigrację konstruktywną, między innymi poprzez pierestrojkę Towarzystwa Polonia. Gratulujemy też tym, którzy są na tyle zorientowani, by nie uważać dr Zbigniewa (pseudo - Wallenrod) Brzezińskiego za szermierza wolności. Nie zniechęcajcie się. Także arytmetyka, o ile jest postępowa, może kłamać. Fakt, iż zbudują IV Rzeczpospolitą. Ludową. wcale nie przeszkadza temu, by po niej nie powstała III Rzeczpospolita - Wolna Polska.

Zrobimy jednak w końcu wyjątek krajowy, wyrażając szczególne słowa uznania redakcji pisma MRKS-u, „CDN - Głos Wolnego Robotnika”. Pismo to stało się autentycznym głosem robotniczym. Pouczająca jest reakcja inteligencji socjalistycznej na ten fakt. Była to reakcja leninowska. Klasa robotnicza „nie dorosła”. Jej prawdziwe dobro i dalekowzroczne interesy mogą wyrażać tylko ci, którzy rzeczywiście je znają, czyli awangarda proletariatu, portable intellectuals na niwie słowa. Wolny Robotnik? Bardzo ładnie, ale my wam pokażemy, jak ma być wolny i jakie poglądy mu przynależą

Rozwiązali całą redakcję? Straszne i oburzające. Wyobraźmy sobie co by było, gdyby np. cały zespół WybGazety zaczął pisać w duchu dokładnie przeciwnym do poglądów stołowych architektów.

Niewątpliwie wówczas pan Adam obdarowałby go medalami bojowników o antytotalitarny komunizm im. Dubczeka i stwierdził „Tylko tak dalej panowie i panie”. Oczywiście, że tak.

Kochani Czytelnicy. Nie martwcie się. To prawda - pierestrojek komunizmu było już ze 7. Ale kiedyś nastąpi nie tylko kres komunizmu, ale nawet i to, że rzeczywisty antykomunizm będzie całkiem na miejscu w najlepszych, najbardziej humanistycznych i sławnych salonach warszawskich. Na razie proponujemy Wam atrakcyjną grę intelektualną Jest ona dziś szczególnie na czasie, jako że przecież musimy eksperymentować. Polega na rozwiązaniu następującego problematu:

1. W postkomunistycznej PRL zapałek nie ma, w „kapitalizmie” są
2. Jaką tu znaleźć nowatorską specyficznie polską i społecznie sprawiedliwą „trzecią drogę”?

Zaopatrzone godłem prace konkursowe nie powinny przekraczać 563 stron maszynopisu. Na kopercie należy umieścić słowa: „O pół zapałki i sprawiedliwość społeczną”. Prace prosimy nadsyłać na adres: dr Ryszard Bugaj, Ministerstwo Planowania i Samorządu, Warszawa.

Przewidziane są atrakcyjne nagrody: pakiety zawierające trzy pudełka zapałek oraz tom analiz ekonomicznych zatytułowany „Dynamika gospodarcza socjalizmu”.

Contra

PRZYPISY :

1. Radio „Spierestrojkowana Europa”
2. Potrzebę takiego wyboru zasugerował już postępowy dziennikarz brytyjski. Jego opinię, iż Polacy łakną organów Nowej Lewicy miast prymitywnie antyleninowskiego „Spectatora” zdążono już nawet przedrukować w obiegu, który p. Boguta zamierza ukatrupić.
3. Jest on jednak tak intensywnie atakowany (kampania ośmieszania), iż być może w 1992 roku Bush dobierze sobie kogoś mniej antykomunistycznego - i całe czekanie na nic.

Contra 1988-1990