PROTESTY ROSJI PRZECIW „DERUSYFIKACJI” LWOWA

Dziennik ukraiński „Deń” z dnia 18 lipca 2000, Wiktor Zamiatin; Moskwa protestuje przeciwko „derusyfikacji” Lwowa. Rosyjski ambasador na Ukrainie domaga się przestrzegania praw tamtejszych Rosjan i rosyjskojęzycznych mieszkańców tego kraju.

Jednym z kluczowych założeń nowej rosyjskiej koncepcji polityki zagranicznej podpisanej przez prezydenta Rosji Władimira Putina, a zaprezentowanej w Kijowie przez rosyjskiego ambasadora Iwana Abojmowa jest ochrona „rodaków” poza granicami Federacji Rosyjskiej. Wychodząc z powyższego, rosyjski ambasador wyraził zaniepokojenie w związku z reakcją ukraińskich władz na wydarzenia jakie miały miejsce we Lwowie po zabójstwie ukraińskiego kompozytora Igora Biłozira przez dwóch rosyjskojęzycznych mieszkańców Lwowa. To, co obecnie dzieje się we Lwowie Abojmow określił jako „rozbuchaną antyruską i antyrosyjską kampanię” prowadzoną przez „prawicowo-ekstremistyczne elementy”, w której udział biorą również miejscowe władze. Natomiast na notę wystosowaną przez rosyjskie MSZ 7 czerwca, Kijów do tej pory nie odpowiedział.

„Rosja użyje wszelkich niezbędnych środków dla ochrony swoich rodaków” powiedział Abojmow, dodając jednak, że będą to środki wyłącznie pokojowe, oparte i o prawo i normy międzynarodowe. Jego zdaniem „rodacy” to nie tylko obywatele Rosji i etniczni Rosjanie, ale również ci, którzy uznają język rosyjski za ojczysty.

Władze Lwowa, które dość stanowczo zareagowały na zabójstwo Biłozira, sprowokowały lawinę antyukraińską w rosyjskich środkach masowego przekazu, której bohaterami było wielu rosyjskich polityków. „Sposób informowania prze rosyjskie media o rozwoju wydarzeń we Lwowie świadczy o ich tendencyjności i nierzetelności w ocenie sytuacji” pisze autor.

Zdaniem autora, rosyjska dyplomacja protestując przeciw wydanemu przez władze Lwowa zakazowi nadawania przez tamtejsze media „rosyjskiej, tandetnej muzyki pop”, znalazła się w niezbyt zręcznej sytuacji. Zachowując się w ten sposób sama przyznaje, że rosyjska piosenka estradowa jest „tandetna” i szmirowata. „Jakoś trzeba reagować, nie przepuścimy tej sprawy” powiedział „Dniu” jeden z rosyjskich dyplomatów. Rosja ponadto zmuszona jest interweniować, ponieważ „obrona rodaków” zawsze stanowiła dla Moskwy jednym z kluczowych elementów polityki wobec krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.

Decyzja władz Lwowa zakazująca nadawania przez rosyjskojęzyczne „Nasze radio” i kilka kanałów telewizyjnych nie była jedyna możliwą reakcją, ale świadczy jednak o niemożności konkurowania z nimi w normalnych warunkach wolnego rynku nadawców ukraińskojęzycznych.

„Kawaleryjski atak” Lwowa na rusyfikację, jak określił to Abojmow, nie rozwiąże tego problemu. „I ma on w tym rację”, przyznaje autor, jednocześnie wyrażając wątpliwość, czy reakcja Moskwy, która zagroziła użyciem „wszelkich niezbędnych środków” służy rozwiązywaniu podobnych problemów. „Lwowski incydent” jest zdaniem autora przede wszystkim problemem ukraińskim, z którym uporać powinna się sama Ukraina, bez żadnych zewnętrznych nacisków. Reakcja Moskwy, zdaniem autora, mogłaby nauczyć rządzących Ukrainą jak bronić swych rodaków i ich praw, twardo, ale merytorycznie, przy użyciu odpowiednich argumentów.

Archiwum ABCNET 2002-2010