ROZPAD „OKRĄGŁEGO KORYTA”

Najpierw Adam Michnik za pośrednictwem „Super Expressu” postraszył Kwaśniewskiego w osobie prezydentowej. Ten należący do Agory dziennik opublikował artykuł, w którym ujawnił niejasną sytuację biznesu Pani Barbi. Redaktorzy „Super Expressu” nie mogli działać sami, na własną odpowiedzialność lecz musieli mieć co najmniej zgodę jeśli nie polecenie Michnika. Wystarczy, że wspomnę sytuację, kiedy ekipa reporterów „Super Expressu” miała przybyć na zebranie mieszkańców jednego z warszawskich osiedli, by zrobić reportaż o ich konflikcie z nieuczciwym developerem. Kiedy jednak niezależni i odważni redaktorzy dowiedzieli się, iż developer jest krewnym jednego z redaktorów „Wybiórczej”, nagle zdematerializowali się i nawet z psami nie można było ich odnaleźć przez wiele dni.

Przypomnijmy, iż Michnik nie zawahał się skłamać przed komisją badająca sprawę Rywina (inna sprawa, że mógł to zrobić całkowicie bezkarnie, jako członka Towarzystwa prawo go przecież nie dotyczy), by nie powiedzieć o swojej wyprawie w lipcu 2002 roku do Kwaśniewskiego, gdy uważał, iż może to prezydentowi zaszkodzić. Teraz zależna od niego gazeta sugeruje Pani Barbi prowadzenie nieczystych interesów i otaczanie się podejrzanymi współpracownikami. Artykułem w „Super Expressie” Inkwizytor mediów dawał więc Kwaśniewskiemu do zrozumienia: „Nie chciałeś być ze mną (dać się sterować), zobacz, mogę się za Ciebie też zabrać”.

Kwaśniewski nie dał się jednak zastraszyć i zaraz odpowiedział za pomocą Rokity. Mianowany przez media, wątpliwe by spontanicznie, na męża opatrznościowego i przyszłego premiera Jan Maria Rokita po roku wytężonej pracy umysłowej odkrył, iż Agora miała z postkomunistami układ. Nasz autor, Antoni Rybczyński, bez specjalnego wysiłku umysłowego doszedł do tych wniosków jeszcze w styczniu 2003 roku w artykule RYWINGATE - WSPÓLNY INTERES AGORY I TVP. Ostrzeżenia, niczym rękawice, zostały więc rzucone, co świadczy o rozpadzie sojuszu Michnika z Kwaśniewskim i rozwiewaniu się nadziei tego pierwszego na budowanie wspólnej formacji politycznej ludzi światłych, którzy tak dobrze rozumieli się w epoce gdy razem zasiadali za „okrągłym korytem” i dzielili się, zresztą nie oni jedni, apanażami i Polską. Rozpad nie ogranicza się jednak tylko do tego sojuszu.

Jednocześnie Rokita zapowiedział, iż Platforma zafunduje nam teatr pt. starcie z Samoobroną, byśmy przypadkiem nie głosowali na kogoś innego poza partiami przewidzianymi dla nas przez rządzący polska ubecki układ władzy.

Nie znaczy to, iż nie ma żadnych różnic między PO i Samoobroną. One oczywiście istnieją i mogą okazać się ważne; PO zlikwiduje kulawe państwo opiekuńcze by zwiększyć fundusz grabieży, Samoobrona też go powiększy pod zasłoną dymną licznych zasiłków, które stracą całkowicie na wartości. Różnice te nie dotyczą jednak istoty, czyli systemu władzy panującego w naszym kraju. W oferowanym nam teatrze chodzi generalnie o to by w wyniku destabilizacji politycznej nie powstało wolne miejsce, próżnia, którą mogłaby zająć jakaś niezależna siła. Społeczeństwo zajęte wybieraniem między PO i Samoobroną będzie niezdolne do jej wyłonienia i o to chodzi bez względu na koszty. Czy wybrana zostanie PO czy Samoobrona ma znaczenie wtórne, w oby wypadkach zwycięży system ubecki stojący za obu formacjami.

Najpierw ABW zaatakowało WSI w osobie Ostrowskiego, następnie WSI odparowało przy pomocy Rutkowskiego, który nie tylko „umoczył” Jaskiernię ale przede wszystkim ujawnił ciemne sprawki byłego szefa UOP (ochrona Skórki), pogroził Dziewulskiemu i Kurczukowi (a więc również Millerowi). Jeśli Jaskiernia wziął kilka milionów dolarów, to większość sumy poszła zapewne na SLD. Ciąg dalszy sprawy Jaskierni będzie zatem oznaczał koniec tej partii. Detektyw oczywiście nie mógł działać na „własny rachunek”. Teraz albo rywale dojdą do porozumienia albo rozegra się walka na śmierć i życie między „wolnymi mediami” i ich oficerami prowadzącymi.

Być może więc, koryto jest już tak zmruszałe i puste, iż dezintegracja dosięgła bezpieki i różne jej klany ubeckie wydały sobie wojnę. Nie znaczy to jednak, że będą zmieniały system. Rywalizacja w centrum systemu władzy stworzy jednak korzystną sytuację dla społeczeństwa jeśli znajdą się jakieś siły potrafiące ją wykorzystać, jeśli wszyscy nie nabiorą się na walkę PO z Samoobroną przyłączając się do jednej z nich i stając się dodatkiem do systemu.

Wydaje się, że wyrok na SLD już zapadł. Na następcę została mianowana Platforma i czekają nas rządy piskorczyków z postkomunistycznymi „biznesmenami”. Będą oni teraz razem grali na giełdzie zwanej radą ministrów. Kiepsko to wróży kieszeni podatników, nawet jeśli podatki zostaną oficjalnie obniżone, trzeba przecież będzie czymś „grać na giełdzie” - a do tego pozostaje tylko budżet. Przyłączenie się części postkomunistów do platformistów w ogóle przekreśli przeszłość. Wszyscy będą już nowi i czyści, ich dzieci zawrą związki małżeńskie i będziemy mieli „nową”, szczęśliwą elitę władzy do utrzymywania.

PiS do roli „niezależnej siły” się nie nadaję, gdyż nie tylko jest zbyt uwikłany w establiszment ale przede wszystkim zbudowany na zasadzie całkowitego prymatu taktyki nad zasadami. Sojusz z każdym, jeśli w danej godzinie wydaje się on opłacalny i zmiana koalicji w godzinę później. Takiej polityki nie zrozumieją ani potencjalni wyborcy, ani nie będzie ona skuteczna, gdyż PiS co najwyżej skończy jako dodatek do PiO lub zostanie zmarginalizowany.

By samodzielna siła mogła pojawić się na scenie politycznej nie wystarczy wola polityków. Muszą być najpierw spełnione pewne warunki obiektywne:

1) System musi ulec destabilizacji, by wytworzyło się wolne miejsce, które będzie można ewentualnie zająć. Z tego punktu widzenia zmiana ordynacji ma duże znaczenie. Nie ważne jaka będzie nowa ordynacja, grunt by była całkowicie przeciwstawna wobec dotychczasowej, co złamie istniejące powiązania. Dlatego ordynację należałoby zmieniać za każdymi wyborami dopóki nie złamie się dotychczasowego systemu.

2) Elita polityczna musi ulec podziałowi tak głębokiemu by wymogi walki między klanami złodziei prowadziły do konieczności podważenia przez nich systemu celem pokonania przeciwnika. Dopóki rywalizacja będzie toczyła się w jego ramach (porównaj krytykę socjalizmu poprzez wytykanie kelnerom, że biją klientów), społeczeństwo będzie miało zabawę ale nie uzyska możliwości wywarcia jakiegokolwiek istotnego wpływu na sytuację polityczną.

3) Społeczeństwo musi odzyskać pamięć i język. Dopóki nie przeżyje głębokiego wstrząsu, będzie to całkowicie niemożliwe bez względu na starania rozmaitych straceńców i ludzi nie z tej epoki. Polacy są chorzy na całkowitą amnezję. Nie tylko nie pamiętają przeszłości ale nawet nie wiedzą co działo się poprzedniego dnia i nie zadają sobie takich pytań. Ludziom do porozumiewania się służy język wyrażający wspólny system wartości. Ten język został poddany udanej przeróbce najpierw przez komunistów, następnie zaś przez „Wybiórczą”; złodziej oznacza biznesmena roku, cenzor to po prostu dziennikarz roku, kanalia i oszust nazywa się politykiem roku, bandyta i morderca jest oczywiście człowiekiem honoru, a dawny człowiek honoru oszołomem, wariatem, antysemitą itp. w zależności od potrzeb. Kampanie nienawiści występują jako walka o Tolerancję (por. walkę o pokój). Dopóki inteligencja wykształcona na skomunizowanych uniwersytetach będzie się posługiwała nową formą języka dialektyki, wszelka dyskusja a co za tym idzie rozwój myśli, będzie niemożliwy. Bez wstrząsu jednak normalnego języka przywrócić się nie da. Zbyt głęboko bowiem w społeczeństwie tkwi przyzwyczajenie do nowomowy.

Od nas samych zależy natomiast sposób prowadzenia polityki. Idea, iż szef partii musi zebrać wokół siebie ludzi, których całkowicie kontroluje dlatego, że są zerami, nie przejawiają żadnej samodzielności myślenia i działania lub ich lojalność gwarantują haki i rozdawnictwo dóbr zagrabionych państwu czyli podatnikom, nie stworzy siły zdolnej do istnienia wbrew obecnemu układowi.

x x x

Na farmie zwierzęta zebrały się pod oknem wielkiej szopy. Przez zakurzone szyby ujrzały na środku pomieszczenia wielkie, „Okrągłe Koryto”, pełne różnych, dawno nie widzianych smakołyków. Za korytem w doskonałej komitywie siedziały świnie i ludzie, klepali się po ramionach, żartowali, było im razem wyśmienicie. Krążyły kieliszki z wódeczką. Autorytety moralne, które teksty raportów dla bezpieki wyniosły na wyżyny literatury i ludzie honoru, co lubili wydawać rozkazy do skrytobójczych mordów, rozumieli się najlepiej. Zdziwione zwierzęta nagle zobaczyły, że świnie upodabniają się coraz bardziej do ludzi i po chwili już nie można było rozróżnić, kto był kiedyś autorytetem moralnym a kto człowiekiem honoru. W miarę jak smakołyki z koryta znikały wokół niego kłębiło się coraz więcej postaci.

Ale co to? Nadeszła chwila kiedy koryto stało się całkiem puste. Autorytety moralne, oficerowie, intelektualiści i biznesmeni z obłędem w oku zaczęli rzucać się sobie do gardeł. Koryto się rozpadało, a oni wydłubywali sobie oczy i wgryzali się w szyje sąsiadów. Najbardziej agresywni byli bojownicy o Tolerancję. W miarę jednak jak całe Towarzystwo zagryzało się i rozszarpywało wszyscy znów podlegali przemianie. Zwierzęta z przerażeniem spostrzegły, że wokół rozwalin „Okrągłego Koryta” kłębiły się kobry, grzechotniki, mamby. Biedne zwierzęta tak się przestraszyły, że rozpierzchły się spod okna szopy zapominając o zaparciu od zewnątrz drzwi prowadzących do środka. Wkrótce całe Towarzystwo wydostało się na zewnątrz i rozpełzło po farmie; w powietrzu słychać było jedynie głośny syk: szszmalcu, szszmalcu!

Kogo dopadły gady, ukąszony umierał w mękach. Zwierzęta starały się przedostać do sąsiednich farm. Komu się to nie udało, padał ofiarą Towarzystwa. Wkrótce już nikt nie pozostał przy życiu. Wygłodniałe Towarzystwo usiłowało wpełznąć teraz na zachodnie farmy szukając tam nowego pożywienia. Ich właściciele jednak to przewidzieli i otoczyli je wysokim murem. Towarzystwo w końcu wymarło z głodu a sąsiedzi opustoszałą farmę postanowili zalesić i przekształcić w tereny rekreacyjne.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010