ZRÓB SE SAM - Opowieści z Planety OxO

Zdarza się Ci czasem, że wkurzony wysokością cen towarów czy usług postanawiasz, że zrobisz coś sobie sam? Robiłeś sobie meble z płyt?, malowałeś mieszkanie?, naprawiałeś kompa lub samochód? Jeżeli nie jesteś zbyt bogaty, pewnie tak. A wiesz dlaczego?

No jasne, że wiesz, – bo tak jest taniej. Mój ojciec - emeryt też tak myśli, dlatego czasami w domu robi bardzo dziwne rzeczy, niezgodne z jego wykształceniem – szył już sobie spodnie, kurtki, kładł kafelki, budował, malował, nie mówiąc już o naprawianiu radio, odbiorników tv czy sprzętów elektrycznych. Ostatnio zadziwił mnie samodzielną produkcją łóżka z jakichś płyt i okuć – naprawdę wygląda jak te sprzedawane w sklepach! Podobne łóżko w sklepie kosztuje koło 550zł. Ojciec kupił materiały za 240zł, nie wiem ile liczy sobie za robociznę, w każdym razie wszystko wychodzi taniej. Sam pracuję w firmie produkującej meble i jakoś tak wynika, że za moją wypłatę nie mogę kupić umeblowania do pokoju (50kg pociętej płyty wiórowej + garść okuć). Mój sąsiad zrobi mi to taniej niż moja fabryka – serio! – robił meble mojej siostrze.

Polak to jest fachowiec

A słyszałeś może opinie Polaków, którzy mieli okazję popracować na Zachodzie – opinie, jacy to Niemcy, Anglicy czy inni, są niekumaci i sami nie potrafią niczego zrobić, tylko do wszystkiego wołają fachowca? Polak w tych opowieściach jawi się jako tytan wszechumiejętności – i kafelka położy i kran naprawi i Windowsa zainstaluje, po prostu nie ma zadania, któremu nie podoła. Przykładowy Niemiec, u którego Polak pracuje oszczędza na tym sporo szmalu, który musiałby płacić specjalistom – wniosek? – Polak to jest fachowiec!

Niestety patrząc głębiej wniosek jest nieco smutniejszy. Nasza polska wszechstronność nie jest wynikiem naszej wyjątkowej mądrości czy smykałki do pracy. To wynik przymusu ekonomicznego – nas nie stać na specjalistów. Przeciętnie zarabiający człowiek będzie starał się wykonać sporą część czynności we własnym zakresie lub zaangażuje sąsiada lub znajomego. Gorzej z przedmiotami codziennego użytku, ale te dzięki chińczykom coraz bardziej tanieją.

Ale właściwie to dlaczego tak się dzieje? Dlaczego taniej wychodzi nam zajmowanie się świadczeniem usług samym sobie czy sąsiadom, niż wynajęcie fachowca? Przecież ogólnie wiadomo, że jeśli ktoś zajmuje się czymś zawodowo to wykonuje to szybciej, lepiej, czyli w ogólnym rozrachunku ekonomicznym taniej. Specjalista zamontuje mi kaloryfer w 30 minut, ja lub sąsiad, złota rączka, będziemy musieli się z tym grzebać (wraz z zakupem części) ze dwa dni i nie będziemy mieli gwarancji, że konstrukcja się nie rozsypie. Z drugiej strony ja mogę przepisać tekst lub zrobić ulotkę z ofertą usług dla hydraulika 10 razy szybciej, ale pewnie niejednokrotnie widziałeś reklamy robione przez amatorów.

Więc co jest? Dlaczego nic się nie opłaca? Dlaczego Polska to taki dziwny kraj gdzie „korzyści ze specjalizacji” to termin słabo funkcjonujący w praktyce? Dlaczego ja i ty nie możemy dzięki naszej pracy zawodowej pozwolić sobie na swobodne korzystanie z pracy i umiejętności innych specjalistów? Polak to jest ofiara.

Załóżmy, że jesteś początkującym specjalistą, niezależnie, w jakiej dziedzinie i chcesz pracować na własną rękę. Jesteś uczciwy (lub się boisz Urzędu Skarbowego – a wierz mi, że ludzie, którzy muszą na siebie pracować a nie stać ich na „legal” naprawdę się ich boją) i rejestrujesz działalność. Zanim zaczniesz zarabiać jakiekolwiek pieniądze musisz zapłacić Państwu haracz za samą możliwość działania na rynku – i tak będzie co miesiąc!. Jeśli pracujesz sam, będzie to około 1000zł na dzień dobry. Ten podatek nazywają ZUSem czy też przewrotnie – ubezpieczeniem (podobne nazewnictwo stosuje inna organizacja niż Państwo – tejże organizacji płacimy „za ochronę”, natomiast Państwu płacimy za ubezpieczenie od represji tegoż Państwa, które mogłoby przeciwko nam przedsięwziąć, za „nielegalną działalność”).

Żeby nie było za łatwo musisz ponieść też inne koszty – w naszym kraju rozpowszechniona jest plaga certyfikatów, licencji, zezwoleń, więc musisz załatwić sobie parę papierków, zależnie od rodzaju działalności. Jeśli masz szczęście to urzędzie gdzie wydają potrzebne Tobie papierki siedzi Twój krewny lub znajomy. W zasadzie swój biznesplan i rodzaj działalności powinieneś oprzeć na tym, kogo znasz i gdzie, a nie na tym, co potrafisz robić lub, kim jest Twój potencjalny klient, no, ale załóżmy, że jesteś niedostosowany społecznie i działasz niekonwencjonalnie.

Jeżeli masz w urzędzie znajomego to płacisz oficjalną cenę za papierek, on mówi Ci, co trzeba robić żeby uniknąć problemów, Ty zapraszasz go na piwo a jego żonie kupujesz fajne perfumy na urodziny i po problemie, rozstajecie się zadowoleni. Gorzej gdy w danym urzędzie siedzą ludzie z nieznanego Ci klanu. Dawniej można było zyskać sobie ich przychylność odpowiednią wziatką. Na nieszczęście dla Ciebie teraz ten proceder stał się mniej oficjalny, pisze o tym prasa, łapią ludzi, pętają się różni prowokatorzy z dyktafonami i kamerami i nikt od Ciebie nieznajomego, niczego nie weźmie. Musisz szukać tzw. dojścia a to zwiększa koszty o jednego pośrednika. Czasami dla ludzi z poza układów ten łańcuch to już dwóch pośredników.

Zresztą im bardziej utajniona jest struktura dystrybucji usług lub dóbr tym większa jest ilość pośredników. Zanim kokaina w Nowym Yorku dotrze od producenta do klienta przechodzi przez ręce kilku pośredników, – dlatego jest taka droga.

Możesz oczywiście próbować dostosować się do przepisów prawa w danej dziedzinie, ale w tej krainie prawo ustala urzędnik mianowany przez polityka, więc jeżeli nie chcesz rozstrzygać każdej wątpliwości przed Sądem Najwyższym, na co Cię po prostu nie stać, to nie próbuj czytać ustaw tylko stul dziób i rób jak Ci mówią. Nawet, jeżeli w odpowiednim urzędzie jest ktoś, kto potrafi czytać ustawy i nie chce ci robić problemów to i tak Twoje koszty dostosowania się do przepisów mogą być znaczne. Za wszystko zapłaci w ostatecznym rozrachunku Twój klient, o ile jakiegoś znajdziesz, stosując taką debilną politykę.

Kolejne pieniądze to papierki dla US. Tutaj możesz samemu po pracy, wieczorami zajmować się skomplikowanymi formularzami, zadręczać się możliwymi interpretacjami przepisów i przeżywać załamania nerwowe lub oddać sprawę w ręce kogoś kto ma pozwolenie od państwa( i oczywiście płaci mu za to ciężką kasę) na usługi księgowe. Kolejne koszty? Aha!

No i co? Zanim zacząłeś zarabiać już prawie ograbili Cię z Twoich oszczędności, które zainwestowałeś w biznes? Nawet jeszcze zanim zapłaciłeś coś, co oni nazywają podatkami (PIT, CIT, VAT). Chcesz się bawić dalej? Przygotuj się na kolejne koszty, a na kogo je przerzucisz? Czy klient nie zdziwi się, że trochę drogo chcesz za swoje usługi, czy nie zrobi sobie sam?

No cóż, biedaczek nie wie, że nie płaci tylko za Twoją pracę, że ty musisz zapłacić wielu ludziom, którzy mają przez Państwo nadane przywileje (lub je po prostu kupili), które uprawniają ich do pobierania haraczu za nic, za sam fakt, że mają władzę. Poza tym opłacasz władcom spokój społeczny, który władze kupują za Twoją kasę – jak? - o tym może następnym razem.

Klient to taka sama ofiara jak Ty. I co możecie zrobić? Pracować na czarno? – będziesz miał uczciwe ceny, zarobisz na chleb a Twój klient nie będzie się musiał męczyć. Nie będziesz mógł się zbyt głośno reklamować. Będziesz miał więcej stresu, będziesz żył krócej i być może zainteresuje się Tobą prokurator. Albo pójdziesz pracować dla kogoś, kto ma lepsze układy we władzach, kto będzie Ci płacił grosze, a Ty sobie zrobisz wszystko sam - bo na nic Cię nie będzie stać.

Twój wybór.

Pozdrawiam, OxO d’OVIS www.generacja.org.pl

PS. Nie odpowiadam na krytyki i polemiki, ponieważ się z nimi zgadzam.

Archiwum ABCNET 2002-2010