SOCJALIZACJA EUROPY

Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że wraz z upowszechnieniem się teorii i trendów socjalistycznych nastąpiło wdrażanie w krajach europejskich bardzo niedobrych wzorców cywilizacyjnych. Karl Witvogel nazwałby je azjatyckim modelem społeczeństwa. O jakie mechanizmy tu chodzi?

System socjalistyczny (a w jego ramach komunistyczny) w samej swojej istocie polega na podporządkowaniu społeczeństw elitom nieco w inny sposób, niż miało to miejsce w przypadku władzy cesarzy lub królów. Ta różnica polega głównie na sprawowaniu sedna władzy nie przez osoby znajdujące się na świecznikach, lecz faktycznie przez ich pośredników. Co istotne fakt ten jest starannie w ramach omawianego systemu ukrywany przed społeczeństwami i duża w tym rola systemu propagandy. W ramach takiego układu decyzje dotyczące zewnętrznych kontaktów socjalistycznego państwa mogą czasem podejmować bezpośrednio ludzie z rządowego świecznika, jednak olbrzymią większość problemów życia wewnętrznym kraju jest sterowana przez szeroko rozbudowany aparat administracyjny. W systemie komunistycznym istniała jego podwójna siatka, jednym elementem byli pracownicy komunistycznej partii, drugim administracja rządowa i terenowa. To oni sprawowali faktyczną władzę, oni ustanawiali kto jest dla nich wygodny w Polsce w funkcji np. pierwszego sekretarza KC PZPR. To ich decyzje przykładowo sprawiły, że po kompromitacji Gomułki pierwszego stanowiska w państwie nie objął Moczar, tylko Gierek.

Gdy przyglądamy się obecnej III R.P., to coraz wyraźniej widać, jak kluczowe postacie polityczne w niej dogrywają osoby zależne od różnych struktur komunistycznego państwa, a w tych ramach od jego służb specjalnych cywilnych i wojskowych. Bo to one faktycznie, nie zaś rzekomi liderzy rządzili dawniej komunistycznym państwem i rządzą nadal nad Wisłą tym demokratycznym. A jedną z form sprawowania przez nich rządów jest ich wpływ na środki masowego przekazu. Prześledzimy to zjawisko omawiając jeden ze strategicznych celów stawianych pozornie rządzącym przez grupy faktycznych wpływów. Po rozwiązaniu Związku Radzieckiego wspomniane grupy dostrzegły dla siebie szanse utrzymania się na długo przy władzy poprzez bardzo ścisłe związanie się krajami Europy Zachodniej. Ci sami ludzie, którzy niedawno jeszcze kazali swoim pieskom pluć i szczekać na NATO i Unię Europejską, stali się jej zagorzałymi zwolennikami. W normalnym kraju w takiej podwójnej roli nie mogliby oczywiście występować, w Polsce pozbawionej przez ostatnie kilkadziesiąt lat rzeczywistych elit mogą - jak najbardziej!

Plan jest w istocie niezwykle prosty. Jeśli uda się związać kraj z centralną biurokracją w Brukseli, to można przy jej pomocy rozwiązać wiele problemów, które nie sposób realizować samodzielnie, zwalając jednocześnie na tę centralę winę za ewentualne niepowodzenia. Co ciekawe ten plan jest od wielu lat wdrażany w życie także i w innych unijnych krajach, zarówno tych z Zachodu, jak i Wschodu Europy. Polityczne powodzenie elit krajów w dużym stopniu zależy od jego realizacji. Jednak na jego drodze została ostatnio postawiona tama w postaci niepowodzenia referendum w sprawie przyjęcia nowej europejskiej konstytucji we Francji i Holandii. Co się dzieje w takiej sytuacji, nie tylko zresztą w Polsce?

Ma obecnie miejsce wystąpienie syndromu mentalności socjalistycznej (z domieszką azjatyckich wpływów) w klinicznej wręcz postaci. Przed referendum we wspomnianych krajach wskazywano, że przyjęcie konstytucyjnego traktatu musi nastąpić poprzez pełną jednomyślność w 25 – ciu unijnych krajach. Odrzucenie go choćby przez jeden tylko kraj oznacza niepowodzenie całej inicjatywy. Tak powszechnie twierdzono. Otóż po wyniku omawianych już referendów nie tylko przez całą Polskę przewala się olbrzymia fala działań propagandowych mających przekonać obywateli Europy, że niepomyślny wynik głosowania w kilku krajach nie oznacza odrzucenia inicjatywy konstytucyjnej. Z punktu widzenia norm prawnych takie twierdzenie jest bzdurą i nonsensem, jednak nie są nimi w ramach mentalności socjalistycznej. Co jest wygodne dla biurokratycznych elit rządzących Europą jest rzeczywistym prawem, a nie zapisy, czy zasady prawne. Gdy ktoś na te elity będzie pluł, to z całą pewnością powiedzą, że to tylko deszcz pada! Obecnie ludzie ci myślą, w jaki sposób doprowadzić do wdrożenia konstytucji, mimo jej faktycznej prawnie porażki. Jednym ze sposobów na to ma być kontynuowanie ratyfikacji w kolejnych krajach. Nie jest to obecnie działanie całkowicie pozbawione sensu, jeśli istnieją jakieś przygotowania dla dokonania jakiegoś prawnego szwindlu, by obejść referendalne niepowodzenie!

Socjalistyczne elity w Polsce mają dla przeprowadzenia referendum dodatkowy bodziec związany z możliwym, a nawet pewnym niepowodzeniem w wyborach prezydenckich. Myślą, że robiąc zamieszanie z podwójnym głosowaniem, osłabią w jakimś stopniu pozycje prawicowych kandydatów na prezydenta kraju. Każdy sposób jest tu dobry, jeśli okaże się skuteczny. Zwyczaje powszechnego kłamania zostały przecież przeniesione przez komunistyczne elity z dawnego systemu także i do III R.P.. Przecież Aleksander Kwaśniewski został prezydentem mimo dwóch kłamstw w kampanii wyborczej o swoim wykształceniu i sytuacji majątkowej, a od wybuchu drugiej wojny światowej naród polski został poddany wpływom okupantów, którzy go demoralizowali nagradzając na różne sposoby przestępców, a dołując ludzi uczciwych. Kto dziś pamięta, że w dwudziestoleciu międzywojennym mieliśmy administrację kraju nieliczną, ale uczciwą i bardzo sprawną? W jej miejsce komuniści wyhodowali licznych, niekompetentnych urzędników, niezwykle skłonnych do różnych form korupcji. Ludzie ci są oczywiście skłonni do bardzo bliskiej współpracy z centralą Unii Europejskiej w Brukseli, struktury, w której jedną z najważniejszych komisji trzeba było przed kilku lat za korupcję rozwiązać! Swój łatwo zrozumie swego!

W opisywanej tu sprawie bardzo korzystnie wyróżnił się rząd Wielkiej Brytanii zawieszając na czas nieokreślony możliwość przeprowadzenia konstytucyjnego referendum ze względu na jego wyniki we Francji i Holandii. Rządzi w tym kraju Partia Pracy, ale są to w zauważalny sposób socjaliści – inaczej! Na czym polega ich specyfika? Otóż nie mogą oni działać wyraźnie wbrew odczuciom obywateli ich kraju. A są one jednak różne od tych wpływów, jakim zostali poddani obywatele krajów Europy kontynentalnej, a więc socjalizmo-komunizmu z domieszką tradycji azjatyckich. Ta różnica jest widoczna w sprawach zarówno zasadniczych, jak i tych o mniejszym kalibrze. Ostatnio w Polsce toczyła się dyskusja na temat ściągania na maturze. Właściwe w tej sprawie ministerstwo przygotowuje w następnym roku przepis, by osoby złapane na ściąganiu w trakcie egzaminu zmuszać do jego powtarzania od początku, nie zaś tylko tego przedmiotu, na którym zostali przyłapani na nielegalnych sposobach uzupełniania swojej wiedzy. Elementem omawianej dyskusji były wywiady z aktualnymi maturzystami, którzy wspomniany przepis krytykowali, a swojego ściągania na egzaminach nie tylko nie ukrywali, ale się nimi wręcz szczycili. Co ważne podobnie byli i są oceniani przez nasze społeczeństwo, jako ludzie zaradni i sprytni. Jednak tego typu postawa jest niezrozumiała w krajach anglosaskich, czy to Stanach Zjednoczonych, czy w Wielkiej Brytanii. Tam ściąganie jest przez młodzież, jak i dorosłych traktowane jak przestępstwo, którym zresztą faktycznie jest.

Nie może nas więc specjalnie dziwić różnica w postawach wobec fiaska eurokonstytucji z jednej strony w Wielkiej Brytanii, z drugiej w wielu europejskich krajach. W kraju rządzonym przez Blaira udało się co prawda zaszczepić socjalistyczne teorie, nie niszcząc jednocześnie u obywateli podstawowych norm moralnych. W innych europejskich krajach wpływy socjalistyczne poszerzone o azjatyckie wzorce cywilizacyjne doprowadziły do trwałych zmian w moralności i mentalności. Bezsensowne próby doprowadzenia do głosowania nad odrzuconą konstytucją, czy masowe ściąganie na maturze to tylko dwa przykłady z olbrzymiej ich palety.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010