LIST OTWARTY DO PANI KATARZYNY JANOWSKIEJ Z KRAKOWA

Szanowna Pani,

W osłupienie wprowadził mnie Pani tekst w „Polityce” z dnia 15 maja.

Do tej pory obserwując z wielka sympatią Pani działalność na polu publicystyki kulturalnej, uważałem, że jest Pani osobą znającą się na sztuce, posiadającą niezwykle analityczny umysł i co najważniejsze – posiadającą dobry smak.

I oto pisze Pani w najlepszym polskim tygodniku niewiarygodne banały, jakby przepisywała Pani je z prasy kobiecej i brukowej.

Powtarzam: od Pani właśnie miałem nadzieję dowiedzieć się czegoś głębszego o problemach homoseksualizmu, tolerancji i przede wszystkim dobrego smaku.

Broni Pani bowiem ludzi, którzy dobrego smaku nie posiadają za grosz. Broni Pani ludzi, którzy chcą demonstrować swoja odmienność w miejscach i w czasie, tak by wyłącznie prowokować pozostałą większość.

Czy kiedykolwiek widziała Pani jak te prowokacyjne marsze wyglądają? Z Pani tekstu wynika, że nigdy Pani tych demonstracji wulgarności i bezguścia nie widziała.

Więc opisze to Pani, bo ja widziałem: widziałem wielokroć przebranych za kobiety mężczyzn i przebrane kobiety za facetów. Ale czy nie wydaje się Pani, że przebierają się ci nieszczęśnicy wyjątkowo agresywnie i szmirowato?!

Czy nie widzi Pani tych umalowanych i wydekoltowanych grubych, zapoconych i wykonujących ruchy kopulacyjne mężczyzn? Czy Pani, wytrawny znawca sztuki, nie dostrzega, że karnawał w Rio, to jest przy tym szczyt dobrego smaku? Bo w Rio przynajmniej ładne dziewczyny, wprawdzie kiczowato ubrane, ale jednak wyglądają apetyczniej od tych łysych pięćdziesięciolatków z wywalonymi ozorami i kręcących tłustymi dupskami.

Powie Pani zaraz, że wśród homoseksualistów jest wielu wybitnych twórców o dobrym smaku. Ale czy któryś z nich występuje w tych paradach?

Żeby nie było nieporozumień: cenię bardzo wielu wybitnych twórców o odmiennej orientacji seksulanej i naprawdę nie przeszkadzało mi, kiedy przed laty obserwowałem jak nieżyjący już, wybitny tancerz Stanisław Szymański chadzał na zakupy ze swoim przyjacielem. Było w tym coś wzruszającego, było w ich zachowaniu wiele wzajemnego ciepła, opiekuńczości. Podobne, pozytywne wrażenia miałem obserwując wieloletnią przyjaźń i wspólne życie świętej pamięci Jerzego Waldorffa z jego przyjacielem.

Nigdy, naprawdę nigdy, nie opanowało mnie uczucie agresji. Najwyżej podziwu, wynikającego z faktu, iż zawsze fascynowały mnie kobiety i do dziś uważam, że mają o wiele ciekawsze osobowości od mężczyzn, że są nieprzewidywalne, że wszystkie trzeba kochać i być wobec nich rycerskim.

Ale nie mogę pogodzić się z demonstrowaniem jedynie warstwy seksualnej i to demonstrowaniem w złym smaku. Przecież to są parady wulgarności. Herbert w grobie się przewraca! Michał Anioł i Caravagio także byli homoseksualistami, ale ich twórczość była najwyższej próby.

Czy Pani jest w stanie wyobrazić sobie, że ci wszyscy, których wymieniłem, podrygiwaliby w rytmie jakiejś tandetnej i głośnej muzyczki, umalowani i w biustonoszach.

Broni więc Pani, w imię idiotycznej politycznej poprawności ludzi z rynsztoka.

Zabolało nie to tylko dlatego, że to właśnie Pani, której smak tak ceniłem, tak bezmyślnie i ochoczo przyłączyła się do stada niszczycieli kultury, niszczycieli dobrego smaku.

Czy nie widzi Pani wreszcie różnicy między aktem płciowym mężczyzny z kobietą a aktem płciowym dwóch mężczyzn?

Czy w kanonie etyki, jaki mam nadzieję, Pani wyznaje mieści się obrazek, na którym jeden mężczyzna umieszcza swego członka w odbycie drugiego? Czy ten obrazek da się porównać ze scenami miłosnymi między kobietą a mężczyzną? Przecież nawet słynne płaskorzeźby Kamasutry nie są kiczem, nie są pornografią, bo są to sceny wyuzdanego wprawdzie, ale seksu zgodnego z prawami natury.

Czy nie rozumie Pani wreszcie, że jeszcze trochę, a upomną się o prawo demonstrowania na ulicach zoofile i sadyści, czy nekrofile.

Przecież to jest początek drogi, która tak się prędzej czy później skończy. Czyż nie przez to między innymi upadł Rzym?

Czy nie widziała Pani nigdy filmów pornograficznych dla homoseksualistów? Polecam Pani jako krytykowi sztuki, osobie o wyrafinowanym guście obejrzenie jak chłop chłopu wkłada członka raz w odbyt raz w usta.

Ja taki film widziałem. Jest to oczywiście ich prywatna sprawa, ale na litość boską, nie budujmy im z tego powodu ołtarzy!

Pani dołączyła do tych budowniczych ołtarzy dla kiczu, złego smaku i choroby. Czy Pani jest w stanie wyobrazić sobie, jak oni śmierdzą, po prostu śmierdzą kałem w czasie tych „miłosnych igraszek”. Jeśli im to sprawia przyjemność, to niech to dalej robią, widać nie spotkali na drodze seksownych dziewczyn, ale nie mówmy tu o TOLERANCJA DLA ZŁEGO SMAKU!

Przecież każdy z tych dotychczasowych marszów „tolerancji” kończyła się obscenicznymi gestami i kopulacjami po bramach.

Czy to Pani nie porusza?! W czym Pani uczestniczy?! Do tego wszystkiego zdjęcie, którym ilustruje Pani tekst ukazuje dwóch zwyczajnie wyglądających młodych ludzi, nie żadnych „łysoli” i uciekającą do jakiegoś sklepu dziewczynę, atakowanych przez czterech policjantów z pałami, tarczami i w kaskach ochronnych. Ci dwaj, nazwani przez Panią chuliganami, nie mają nic w rękach i jedynie osłaniają uciekającą dziewczynę i własne głowy.

Broni więc Pani, umieszczając takie właśnie zdjęcie, z takim pod spodem komentarzem, policjantów, którzy właśnie w ostatnim czasie bezmyślnie i bestialsko zabili przypadkowych ludzi w Poznaniu i Łodzi.

Niech się Pani opamięta!

P.S. Nie liczę na polemikę na łamach Polityki, więc daję ten list do internetu. (Oczywiście, w redakcji „Polityki” także zostawię kopię, żeby się Pani śniła po nocach). Na polemikę na pewno zabraknie Pani odwagi, za daleko Pani zabrnęła. Pani milczenie tylko utwierdzi mnie w moich poglądach.

Krzysztof Wojciechowski – reżyser, przyjaciel wielu kulturalnych gejów.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010