TKM - OBRAZKI Z ŻYCIA PAŃSTWOWEJ AGENCJI USŁUG ZBYTECZNYCH Nr 1

JAK PINGWIN I MATOŁEK DZIELILI ŁUPY

Osoby dramatu:

Prezes Pingwin

Członek Zarządu Koziołek Matołek

Wiceprezes-Dziewica Myszka Miki

Miejsce akcji: Państwowa Agencja Usług Zbytecznych

Czas akcji: przed otwarciem kasy

- Koledzy! - rozpoczął triumfalnie Pingwin - nareszcie PAUZa należy do nas.

- I kasa, i kasa - zacierając łapki i łapczywie oblizując się, cieszył się Koziołek Matołek.

- Wezwać Harpię - rozkazał władczo Pingwin.

I wnet w drzwiach ukazały się kształty z grubsza przypominające osobę płci żeńskiej.

- Kogo mam wyrzucić Panie Prezesie - uniżenie spytała Harpia.

- Wszystkich, wszystkich - zapiszczał Matołek.

- Byśmy mogli przyjąć naszych. Nie możemy jednak płacić odpraw, trzeba ich wyrzucić dyscyplinarnie - wykładał niezbyt pojętnej Harpi swą napoleońską strategię Pingwin.

- Pan Prezes może na mnie liczyć - zapewniła Harpia. - Tak zatruję wszystkim życie, że zaraz sami uciekną - wycedziła przez zepsute zęby,

- Nic nie słyszę, nic nie widzę, obym nic nie wiedziała - westchnęła Myszka Miki, wznosząc blagalnie wzrok ku Niebu.

Za Harpią zamknęły się drzwi, zza których można było usłyszeć jadowity syk - dyscyplina pracy, dyscyplina... dyscyplina....

- Panno Katarzyno - uroczyście rzekł Pingwin, delektując się chwilą zwycięstwa - proszę przynieść umowy ze spółką "Pampers and Pampers", zaczynamy przepompowywanie!

- A moi z "Pacanów i Spółka"? - oburzył się Koziołek Matołek - To skandal, jawna niesprawiedliwość, mieliśmy razem doić PAUZę - wybeczał.

- Moi są ważniejsi - zrugał go Pingwin.

- Najpierw Pacanów - twardo obstawał przy swoim Koziołek Matołek.

- Ależ Panowie - uspokajała Myszka Miki - dla wszystkich starczy. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje - wtrąciła sentencję i już zastanawiała się jak swoim zwyczajem wybrnąć z sytuacji niczego nie widząc i nie słysząc, gdy Pingwin zaryczał:

- Mnie namaścil sam Burek-Jurek, ja tu rządzę, moja władza!

- A mnie popiera minister Tempus - płaczliwie wybeczał Koziołek Matołek.

I rzuciliby się sobie do gardeł, ale w tym momencie wybiła 12 min 30, godzina otwarcia kasy. Szuść i Koziołek Matołek pierwszy rzucił się z wielką walizką do okienka. Za nim godnie wytoczył się Pingwin, a na końcu przemknęła Myszka Miki.

JAK MATOŁEK CHCIAŁ ZOSTAĆ PREZESEM

Gabinet Koziołka Matołka, Krętacz-Pinokio, Inżynier, Inteligent.

- Panowie - rozpoczął orację Matołek - dzięki Tempusowi PAUZa jest teraz nasza. Niestety, Pingwin chce nam wyrwać owoce zwycięstwa i wsadzić swoich ludzi. Może nie starczyć dla naszych. Korzystając z jego nieobecności musimy wziąć co się nam należy, a należy się nam wszystko.

- Będziemy dyrektorami - chórem wykrzyknęli ludzie Matołka.

- Będę prezesem - radośnie zapiszczał Matołek.

- Ja chcę Internet - wtrącił niecierpliwie Krętacz-Pionokio.

- Dobrze, ale musisz zatrzeć wszelkie ślady działalności Wichrzyciela - zażądał Matołek.

- Zniszczę wszystko - skwapliwie obiecywał Krętacz-Pinokio.

- Już nie mogę wytrzymać w tej Agencji, już nie mogę - wzdychał Inteligent, rwąc sobie włosy z bujnej czupryny - muszę też być dyrektorem.

- Dostaniesz Archiwum fotograficzne - przyrzekł Matołek - a na dyrektora informatyków sprowadzimy naszego Gryczańskiego.

- A ja - nieśmiało dopytywał się słynący z kultury Inżynier.

- A na czym się znasz? - zapytał Matołek.

- Ostatnio robiłem w szalonych krowach - przyznał Inżynier.

- Zostaniesz więc redaktorem, a jak się wykarzesz zniszczeniem studentów Wichrzyciela, poślę Cię na dyrektora Marketingu - wielkodusznie obiecywał Matołek

- Kiedy wróci Pingwin, wszystkie stanowiska będa już obsadzone przez naszych - triumfował Koziołek Matołek.

Jedynie Inżynier zaczął się zastanawiać co będzie po powrocie Pingwina. Uparta myśl nie dawała mu spokoju - już czas przerzucić się do obozu Pingwina, Krętacz-Pinokio staje się nie do zniesienia, szarogęsi się wszędzie, a przecież ja jestem lepszy, mnie się bardziej należy jego pensja, tylko żeby to ładnie wyglądało. Jak zachować i twarz i kasę? - myślał intensywnie Inżynier.

WYKOŃCZYĆ WICHRZYCIELA!

Gabinet prezesa Pingwina, narada bojowa, za stołem siedzą Pingwin, Koziołek Matołek i Myszka Miki.

- Musimy wykończyć Wichrzyciela - obwieścił triumfalnie Pingwin - na ten moment czekałem już od roku.

- I wszystkich jego studentów, będzie więcej miejsca dla moich kumpli, Pacanów już mnie ponaglał - dodał zatroskany Koziołek Matołek.

- I zniszczymy całą jego pracę, niech wie kto tu rządzi, kto ma władzę - rozmarzył się Pingwin.

- Wszyscy niech zapłacą za Wichrzyciela, PAUZa należy do nas, zawsze była nasza, nie oddamy kasy - krzyczał Koziołek Matołek.

- Musimy się jednak spieszyć z dojeniem zanim nadejdą Czerwoni - przytomnie przypomniał Pingwin - po nas choćby potop - zacytował kiedyś usłyszaną sentencję.

Wtem do gabinetu wślizgnął się bezszelestnie Skunks i podał jakiś dokument Pingwinowi. Prezes wziął papier i rzucił okiem na tekst.

Nagle z Pingwinem zaczęło dziać się coś niedobrego, oczy mu wyszły z orbit i powędrowały pod sufit, w dziobie ukazała się piana, poczym dwoma stróżkami poczęła spływać na dywan gabinetu, zaś Pingwin wyrywając sobie pióra wyryczał - Zabiiiijęęę - i niczym martwy padł na dywan.

- Teraz ja będę prezesem, będę prezesem, będę prezesem - zaczął radośnie podskakiwać Koziołek Matołek, gdy nagle jego wzrok padł na papier tkwiący w kurczowo zaciśniętym skrzydle Pingwina.

- Odezwa Wolnego Związku Zawodowego - zacząl sylabizować Koziołek Matołek, który oprócz reklam i komiksów niczego nie czytał. W miarę jak przedzierał się przez tekst, to zieleniał, to znów purpurowiał, to wzdymał się, to drżał cały aż wydał z siebie przeciągłe:

- Beeeeeeeee - i padł u stóp Pingwina.

- Panno Katarzyno - zawołala Myszka Miki - szybko karetkę.

- Ale może przyjechać tylko karetka z Tworek - odpowiedziała speszona panna Katarzyna.

Tymczasem na szpitalnym łóżku, podłączony do plątaniny rurek i przewodów leżał Wichrzyciel i obmyślał plany dalszej walki z Pingwinem i Matołkiem. Przy życiu trzymała go tylko jedna myśl, że bitwa z TKMowcami nigdy się nie skończy.

CDN.

ZAGADKA

Kto to?

Tacy sami jak PZPR a nie czerwoni?

Autor publikacji
Różne
Źródło
13 LUTEGO 2001 r.