MAŁA, ZWYCIĘZKA WOJNA

Wybory w Rosji formalnie wygrała Partia Komunistyczna Gienadija Ziuganowa, gdyż uzyskała największą liczbę głosów. W rzeczywistości jednak rozpoczął się zmierzch tej formacji, a niebezpieczeństwo powrotu do systemu sowieckiego, jeśli nawet kiedykolwiek istniało, przestało straszyć. Komuniści i pokrewne im formacje staną się raczej zaczynem ruchów nacjonalistycznych. Skład Dumy w niewielkim stopniu wpłynie na rządzenie krajem, gdyż ma ona faktycznie tylko głos doradczy. Wybory parlamentarne należy rozpatrywać jedynie jako zapowiedź tendencji zbliżających się wyborów prezydenckich.

Niedźwiedź przeciwko Owragowi

Prawdziwymi rywalami była dwa bloki wyborcze: "Międzyregionalny Ruch Jedność", nazywany po rosyjsku skrótem "Niedźwiedź" (Miedwied’) i "Ojczyzną Cała Rosja" występująca w sojuszu z Partią Agrarną, co dało akronim "OWRAG".

W 450 osobowej Izbie Poselskiej Dumy 225 posłów wybrano w okręgach jednomandatowych, a 225 w głosowaniu proporcjonalnym na listy ugrupowań, które przekroczyły próg 5 proc. głosów. Jedność zdobyła prawie 24 proc. głosów i około 130 mandatów, podczas gdy Owrag uzyskał 12,64 proc. i około 70 miejsc.

W sojusz z Owragiem wejdą zapewne komuniści, którzy będą dysponowali około 111 mandatami (poprzednio mieli 211), a wraz z częścią niezależnych mogą osiągnąć około 150, co w sumie w najlepszym wypadku da temu obozowi 220 głosów. Jedność uzyska z całą pewnością poparcie dwu ugrupowań projelcynowskich: Sojuszu Sił Prawicowych (8,7 proc. głosów i około 30 mandatów) oraz ludzi ˚yrynowskiego (6 proc, głosów i 25 mandatów). Razem blok ten będzie więc dysponował około 185 głosami.

Pozycję niezależną, w opozycji zarówno do bloku komunistycznego jak też w stosunku do sojuszu projelcynowskiego, zajmie "Jabłoko" wraz ze swoimi 18 mandatami.

Obliczenia te opierają się na założeniu, iż posłowie niezależni wybrani w okręgach jednomandatowych, przystąpią do frakcji parlamentarnych zgodnie ze swoim pochodzeniem, co nie jest pewne. Około 110 takich deputowanych jeszcze się nie zadeklarowało i mogą wesprzeć partię władzy w zamian za korzyści materialne.

Rezerwowy Putin

Partia władzy to obecnie "Niedźwiedź". Na jego czele stoi minister do spraw sytuacji nadzwyczajnych, Siergiej Szojgu. Gdyby premier Putin się zużył lub wojna w Czeczenii zaczęła przybierać niekorzystny obrót, miałby go zastąpić właśnie Szojgu, nawet jako kandydat prezydencki klanu Jelcyna. Na razie Szojgu czeka w odwodzie i razem ze sportowcem Aleksandrem Karelinem i policjantem Aleksandrem Gurowem tworzy bazę wyborczą Putina.

Jedinstwo nie głosi żadnej ideologii, nie ma żadnego programu i nie proponuje żadnej polityki. Jest to po prostu związek zawodowy ludzi władzy. Jak powiedział sam Szojgu: "Nasz blok nie posiada żadnej ideologii... nie jesteśmy ani partią, ani ruchem, stanowimy tylko blok wyborczy i to wszystko".

Niedźwiedź został założony przez gubernatorów popierających Jelcyna. W jego skład wchodzi również partia byłego premiera Czarnomyrdina, "Naszym Domem Rosja", a raczej resztki, które pozostały po dawnej partii władzy z 1995 roku, gdy większość jej członków przeniosła się do Jurija Łużkowa lub bezpośrednio do Szojgu.

NDR dysponuje jedynie 10 mandatami. Jest to ugrupowanie odpowiedzialne za stworzenie kapitalizmu nomenklaturowego w Rosji, czym się szczyci. Popiera ono prywatne przedsiębiorstwa pod warunkiem, że będzie czerpało korzyści z ich istnienia.

Celem powołania Jedności było tylko odebranie głosów Owragowi, kierowanemu przez mera Moskwy, Jurija Łużkowa, mera Petersburga, Władimir Jakowlewa, byłego premiera Jewgenija Primakowa i prezydenta Baszkirii Murtazę Rachimowa. Postacią centralną ugrupowania jest oczywiście Łużkow, natomiast Primakow mógłby być wspólnym kandydatem Owragu i komunistów w wyborach prezydenckich.

Kto kogo?

To leninowskie pytanie odnosi się do kwestii kto kogo wchłonie: komuniści Giennadija Ziuganowa partię Łużkowa czy na odwrót. Różnice między obu stronnictwami są w rzeczywistości niewielkie. Oba sł antyzachodnie i antyliberalne w sensie gospodarczym. Różni je jedynie ocena przeszłości. Ziuganow sądzi, że w Związku Sowieckim wszystko toczyło się dobrze, a jego rozpad był wynikiem akcji czynników zewnętrznych, podczas gdy Primakow i Łużkow przyznają, iż Sowiety przegrały współzawodnictwo z Zachodem.

Owrag, podobnie jak Niedźwiedź, nie ma żadnego programu gospodarczego i chodzi mu jedynie o odebranie władzy klanowi Jelcyna. Komunistom zależy na tym samym i to nie po to by przywrócić stare porządki ale by dokonać nowego podziału korzyści płynących z władzy. Chociaż samo kierownictwo kompartii już się urządziło dobrze, to jednak większość kadr należy do nieudaczników, którym się nie powiodło. Nie mogli wziąć udziału w prywatyzacji nomenklaturowej, gdyż w momencie demontażu komunizmu zajmowali się ideologią. KPFR to ugrupowanie byłych sekretarzy do spraw ideologii, stąd ich dążenie do rewanżu i nowego podziału majątku zagarniętego przez noemklaturę przemysłową.

Drugą osobą w kompartii po Ziuganowie jest gen. Makaszow, zwolennik nacjonalizmu i prawosławia. Sam Ziuganow uważa, że Stalinowi jedynie zabrakło czasu by odrzucić marksizm na rzecz rosyjskiego nacjonalizmu. Łatwo więc przewidzieć, w którym kierunku będą ewoluowali komuniści.

Obserwatorzy spodziewają się, że przegrana Łużkowa spowoduje stopnienie jego szeregów i wzmocni Ziuganowa. Możliwy jest również inny scenariusz. To właśnie Łużkow może przechwycić i wchłonąć część bazy Ziuganowa. Zwłaszcza jeśli będzie potrafił wykorzystać propagandowo kryzys, który nieuchronnie nastąpi, gdy wojska rosyjskie zaczną przegrywać kolejną wojnę kaukaską i wieści o tym dotrą do przeciętnego wyborcy.

Sojusznicy

Jedność ma dwu sojuszników. Partię Żyrynowskiego stworzyło jeszcze w czasach sowieckich KGB na polecenie KC, by przygotować "pluralizm". Partia przeżyła swoich twórców i usamodzielniła się dzięki umiejętnością wodza. W polityce zawsze jednak popiera Jelcyna.

O wiele ciekawszym ugrupowaniem jest nowy Sojusz Sił Prawicowych, grupujący ludzi Jelcyna wśród tzw. młodych reformatorów czyli zwolenników gospodarki rynkowej, własności prywatnej i otwartości wobec Zachodu. Na czele Sojuszu stoi były premier Siergiej Kirijenko oraz Borys Niemcow i Irina Chakamada. W jego skład wchodzi też partia byłego premiera-reformatora Igora Gajdara "Demokratyczny Wybór Rosji".

W rzeczywistości oprócz osoby Jelcyna Sojuszu nic nie dzieli z "Jabłokiem" Grigorija Jawlińskiego. Ale właśnie z tego powodu naturalny związek między obu ugrupowaniami jest niemożliwy.

Jawliński był jedynym politykiem rosyjskim, który sprzeciwił się nowej wojnie z Czeczenią i dlatego uzyskał zaledwie 6 proc. głosów. Liczy on, że wyborcy przypomną sobie o jego postawie, gdy Rosja wojnę przegra. Wydaje się jednak, że za mało ją krytykował by wyciągnąć korzyści w przyszłości z załamania na froncie. Można się raczej spodziewać, że skorzystają na tym silniesze ugrupowania, które wojnę poparły, a przede wszystkim Łużkow dysponujący dużym zapleczem w regionach Rosji w tym na Kaukazie. Jego człowiekiem jest np. prezydent frontowej Inguszetii. gen. Auszew.

Mała, zwycięska wojna
 
"Niedźwiedź", co w praktyce oznacza Putin i klan Jelcyna, wyszedł z wyborów jako prawdziwy zwycięzca dzięki wojnie czeczeńskiej. Mała, zwycięska wojna jest starą receptą na przetrwanie upadających reżymów. Długoterminowe interesy państwa zostały jeszcze raz poświęcone w imię bieżących interesów klanu sprawującego władzę. Początkowe zwycięstwa Armii Rosyjskiej wkrótce się skończą, a Czeczeńcy przejdą do kontrnatarcia, zwłaszcza w Dagestanie. Kiedy taktykę bombardowań i unikania starć bezpośrednich trzeba będzie wreszcie zastąpić atakiem czołowym, Grozny po raz drugi, podobnie jak w grudniu 1994 tak w grudniu 1999 roku, może stać się cmentarzem Armii Rosyjskiej. Wojna na Kaukazie dopiero się zaczęła i Czeczeńcy nie pozwolą już jej ograniczyć się do terytorium własnej republiki.
 
Taktyka rosyjska polegająca na likwidacji ludności cywilnej jest wprawdzie dotkliwa dla narodu czeczeńskiego ale nie niszczy jego armii. Siły czeczeńskie nie zostały naruszone, podczas gdy koszty prowadzenia wojny po stronie rosyjskiej stale rosną i nie będzie ich można zrekompensować dotacjami zachodnimi, ponieważ pomoc finansową dla Rosji wstrzymano.

Bojownicy czeczeńscy udowodnili swą sprawność likwidując rosyjski desant w wąwozie prowadzącym do Gruzji. Jednocześnie w Dagestanie ich górskie bazy nie zostały ostatecznie zlikwidowane. Zapowiadają się więc długie i ciężkie walki dla obu stron.

Od przebiegu działań ciekawsze są jednak konsekwencje polityczne. Czeczenia może odegrać rolę tarczy osłaniającej Gruzję i ułatwiającej jej ostateczne przejście do obozu zachodniego. Wprawdzie dokonałoby się to kosztem narodu czeczeńskiego, ale Kaukaz Południowy odpadłby od Rosji, tym bardziej, że Amerykanie zaczynają przeciągać na swoją stronę Armenię grając rolę regulatora jej historycznego konfliktu z Turcją i aktualnego sporu o Karabach z tureckim Azerbejdżanem.

Rosjanie zajęci w Czeczeni i na Północnym Kaukazie nie będą mieli już sił i środków by kontrolować rozwój wydarzeń na południu. Utrata zaś Kaukazu Południowego w dalszej perspektywie ułatwi jedynie wyzwolenie się również jego północnej części. Obecne działania nie są więc ostatnią wojną kaukaską, po której znów zapanuje na tym terenie pax russica, jak sobie to wyobrażają w Moskwie, lecz raczej środkiem końca panowania rosyjskiego.

Przegrana rosyjska na Kaukazie będzie musiała wywołać ogromny kryzys polityczny w samej Rosji, wzmocni anarchię i na zasadzie reakcji tendencje narodowo-socjalistyczne oraz dążenia do rewanżu. Oznacza to, że Rosja pozostanie słabym, chorym ale i niebezpiecznym mocarstwem regionalnym w pobliżu polskich granic. Jeżeli Zachód będzie chciał osiągnąć jakąś stabilizację na terenach WNP, będzie więc musiał roztaczać swoją kontrolę na coraz to nowych peryferiach, ograniczając wpływy rosyjskie nie tylko na Kaukazie, ale również w Azji Środkowej (tu może dojść do rywalizacji z Chinami) i nawet na Białorusi. Będzie to jedyna recepta odsunięcia od świata zachodnego państwa rządzonego przez nieobliczalne klany.

Autor publikacji
ROSJA
Źródło
Gazeta Polska 2000