MIĘDZY INTERESEM A NAPRAWĄ KRZYWD

Należy rząd PO krytykować za klękanie przed Rosją i orientację antyukraińską, ale uznając niepodległość Kosowa gabinet Tuska postąpił słusznie, choć być może kierował się mylnymi przesłankami.

Zasady

Uznanie niepodległość Kosowa przez Polskę można rozpatrywać na płaszczyźnie wyrównania krzywd i sprawiedliwości oraz naszego interesu państwowego. W pierwszym wypadku wypada przypomnieć historię, która nie jest mocnym punktem politologów. W 1912 roku na konferencji londyńskiej gdy ustalano granice Albanii, Kosowo zostało przyłączone do Serbii a nie do Albanii, mimo że zamieszkiwała je większość albańska, nie dlatego że tak było słusznie, sprawiedliwie itp., ale ponieważ taki był wynik marchandażu ówczesnych mocarstw. Interes narodów i prawo do samostanowienia wówczas się nie liczyły. Gdyby zwyciężyły żądania rosyjskie (serbskie), do Serbii włączono by nie tylko Kosowo ale i Szkodrę z dostępem do morza i dziś Serbowie by twierdzili, że bez tego miasta ich państwo będzie ofiarą unijnej polityki antyserbskiej. Gdyby zwycięstwo odniosły Austro-Węgry i Włochy, Kosowo w całości zostałoby włączone do nowopowstającej Albanii. Wytyczenie granic Albanii było więc wyłącznie wynikiem kompromisu między mocarstwami a nie żadnych praw historycznych czy narodowych. Komuniści rozważali nawet w czasie wojny odstąpienie Kosowa Albanii pod warunkiem jej przyłączenia się do Jugosławii.

Kosowo odgrywało wielką rołę w ciągu ostatnich 20 lat jako instrument nacjonalistycznej polityki serbskiej, której celem było utrzymanie się komunistów serbskich przy władzy. Komuniści zaadoptowali propagandę przedwojennych nacjonalistów i stąd te opowieści, iż Serbia nie może istnieć bez cerkwi w Kosowie. Polska jakoś istnieje bez kościołów w Wilnie i Lwowie i się z tym pogodziła, choć kiedyś na kresach Polaków było więcej niż Serbów w Kosowie.

Interesy

Rozpatrzmy kilka argumentów na rzecz przymusowego wcielenia Kosowa do Serbii lub utrzymywania w nieskończoność okresu przejściowego.

Jeśli nie poprzemy Serbii wpadnie ona w objęcia Rosji. Serbia, zwłaszcza znaczna część jej społeczeństwa od dawna jest w obozie rosyjskim. Uznanie Kosowa dowiedzie, że Rosja nic nie przyniesie Serbii, więc nie opłaca się na nią liczyć. To Serbowie muszą wykazać, że porzucają nacjonalistyczne mrzonki i chcą być w Europie. Uznając proamerykańskie Kosowo osłabiamy zwolenników sojuszu z Rosją. Jeśli Serbowie się zmienią, w nagrodę powinniśmy poprzeć przyłączenie do Serbii Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegowinie, co aktualnie oznacza zgodę na ogłoszenie jej niepodległości.

Wieczny konflikt

Serbowie nie pogodzą się z utratą Kosowa, więc krwawy konflikt będzie trwał nadal. Albańczycy jednak również nie pogodzą się z przynależnością Kosowa do Serbii, a wziąwszy pod uwagę, iż obecnie stanowią 95 proc. (przed wojną 70-80 proc.), będą walczyli nadal. Wojna będzie trwała. Ostatnie zamieszki Serbii były organizowane przez władze. Ich celem była nie tylko demonstracja siły ale przede wszystkim uzyskanie dobrej pozycji przetargowej do słusznej rewindykacji Republiki Serbskiej.

Tak jak niepodległość Kosowa powinna być krokiem do połączenia z Albanią i naprawienia błędnych decyzji z 1912 roku, podobne prawo należy przyznać Serbom w sztucznym tworze państwowym Bośni i Hercegowiny finansowanym przez Unię. Nie można zmusić narodów, które tego nie chcą, do wspólnego życia.

Pozbycie się Albańczyków (Kosowa) jest korzystne dla Belgradu, gdyż zapobiega w przyszłości przekształceniu Serbii w państwo dwunarodowe i federalne. W Kosowie istnieje okręg zamieszkały przez Serbów na północ od Kosowskiej Mitrowicy. Ta część powinna przejść do Serbii, natomiast między serbskimi enklawami w Kosowie a doliną Bujanovac-Preszewo zamieszkałą przez Albańczyków powinna nastąpić wymiana ludności. Podział Kosowa przewidywał już 10 lat temu Dobrica Ćosić, ojciec komunistycznego nacjonalizmu serbskiego. Gotowe doń są elity polityczne, które poprzez szantaż rozlewem krwi usiłują uzyskać dogodną pozycję wyjściową do negocjacji.

Słaba gospodarka

Kosowo nie ma żadnej fabryki, ani podstaw ekonomicznych niepodległości i będzie musiało być utrzymywane przez dotacje Unii. Jako część Serbii również będzie utrzymywane przez Unię. Taki stan rzeczy jest właśnie teraz. Brak choćby jednej fabryki (oprócz rozlewni Coca Coli w Tiranie) jakoś nie powoduje, iż kwestionowane jest istnienie Albanii bądź wielu krajów afrykańskich.

Oddanie Kosowa Serbii lub zachowanie stanu zawieszenia będzie jedynie zwiększało siłę mafii. Kosowo w Serbii oznaczać będzie, że reprezentantem Albańczyków będzie wyłącznie mafia. Byłoby to powtórzenie skutków prohibicji. Niepodległość natomiast umożliwi wywarcie nacisku na mafię by się zdemobilizowała. Niestety, mafię może okiełznać tylko mafia, bo innej realnej siły społecznej tam nie ma. Jeśli ktoś chce walczyć ze społeczeństwem klanowym oddając je pod kontrolę innego państwa, to osiągnie jedynie niebywałe wzmocnienie więzi nieformalnych, Od władz państwowych, nawet jeśli wywodzą się z mafii, będzie można żądać i wymóc likwidację np. handlu narkotykami.

Muzułmanie

Uznanie niepodległości Kosowa oznacza poparcie dla muzułmańskiej enklawy w Europie. Albańscy muzułmanie nie są jednak fundamentalistami i jeśli chcemy wyhodować europejskich muzułmanów, to Albańczycy mogliby by stanowić ich wzorzec. Ponadto religia nie jest cechą tożsamości narodowej Albańczyków tak jak np. muzułmańskich Bośniaków, ponieważ Albańczycy należą do dwu religii: muzułmańskiej i chrześcijańskiej, a chrześcijanie dzielą się na prawosławnych i katolików. Mała grupa albańskich katolików mieszka też w Kosowie. Małżeństwa mieszane są na porządku dziennym, co w krajach islamu jest zakazane i pociąga za sobą przymus konwersji.

Krytycy

W obozie antypisowskim decyzję rządu Tuska krytykują przedstawiciele orientacji prorosyjskiej, ponieważ utożsamiają oni interes Rosji z polityką nacjonalistów serbskich, o czym ci ostatni usiłują zresztą wszystkich przekonać. Należą do niej tak różne siły jak LiD i „Wyborcza” z jednej, a tradycyjnie prorosyjski LPR z drugiej. Taktyka na wyczekanie w kręgach propisowskich wywołana jest dążeniem do kontrowania polityki PO. Ta decyzja rządu była jednak słuszna choć być może wynikała z mylnych przesłanek, np. chęci podlizania się Niemcom, zainteresowanym w uznaniu niepodległości Kosowa. Polityka zagraniczna PO jest jednak wystarczająco katastrofalna by można było w niej znaleźć cele ataku. Jeśli Polska chce włączyć się czynnie do polityki bałkańskiej, powinna uznać prawo Albańczyków do połączenia Kosowa z Albanią i Republiki Serbskiej z Serbią.

Autor publikacji
Polityka zagraniczna
INTERMARIUM
Źródło
Gazeta Polska Nr luty 2008