CZY PO BĘDZIE IMITOWAĆ ROSJĘ

Polskę i Rosję różni zasadniczo pozycja oligarchii państwowej i businessowej. W Rosji Putin przy¬wrócił władzę państwa i podporządkował oligarchii państwowej businessową. Fakt, iż obie wywodzą się z KGB i nomenklatury, nie ma tu znaczenia. Państwo złączone przede wszystkim z dwoma koncernami – Gazpromem i Rosnieftem kontroluje gospodarkę i każdy przedsiębiorca, nie mogąc być pewnym jutra, wykona wszelki rozkaz władzy, przyjmie każde obciążenie, w tym również socjalne. Ludzie Putina kontrolują całą gospodarkę jako ojcowie chrzestni, ale stojąc na czele państwowych koncernów lub sprawując funkcje administracyjne. To oni decydują o wysokości łapówek, udziałów i zysków, które muszą oddawać im zwycięzcy przetargów.

Urzędy i nominacje są kupowane za udział w zyskach, które można osiągnąć na danym stanowisku. Fundusze inwestycyjne i znane z początków transformacji spółki nomenklaturowe pasożytują na gospodarce państwowej, ale ich żywot zależy od decyzji władz. Tak więc oligarchia opiera się na urzędnikach i menedżerach, a nie właścicielach sprywatyzowanych koncernów.

W Polsce na odwrót, to aparat państwowy jest na usługach bezpieczniackiego businessu. Państwo jest słabe, rozszarpywane i służy jedynie do drenażu zasobów obywateli. Urzędnicy państwowi pracują dla oligarchów i zależą od ich łaski, a nie zmuszają ich do podzielenia się zyskami osiąganymi z pasożytowania na budżecie. Likwidacja finansowania partii z budżetu spowoduje, że partyjni urzędnicy staną się służbą na oligarchicznych dworach. Niepartyjnych urzędników po prostu nie będzie, gdyż partia rządząca zależeć będzie od ich wpłat. Warunkiem mianowania stanie się zatem podział korzyści osiąganych na danym stanowisku, również z łapówek, z partią, dla której liczba mianowanych urzędników decydować będzie o zasobności partyjnej kasy. Owe korzyści osiągane na danym stanowisku zależeć zaś będą od spełniania życzeń oligarchów.

Ta zasadnicza różnica między Centrum a peryferią musi pozostać, gdyż silna oligarchia państwowa, nawet kolaborancka i gotowa zawsze sprzedać interes Polski, stwarzałaby zbyt duże niebezpieczeństwo w wypadku kryzysu systemu (lata 2005–2007) i zmniejszałaby skuteczność kontroli i powiązań businessowych w obecnych warunkach. Kontrola ta odbywa się przede wszystkim na poziomie businessowym, gdzie wspólne interesy spajają transakcje, takie jak sprzedaż sektora energetycznego Rosji, co ma dać dochody z pośrednictwa, a później obsługi firm imperialnych. Państwo jest kontrolowane przez Centrum od wewnątrz. Dlatego musi ograniczyć się do roli administrowania powierzonymi sobie terenami zależnymi.

W krajach wasalnych Rosja od sprawującej władzę oligarchii w zamian za opiekę i prawo do pozostawiania sobie części pobierania jarłyku z własnego narodu wymaga lojalności i reprezentowania interesów rosyjskich na zewnątrz. Jak ujął to trafnie Bartłomiej Sienkiewicz: Polsce (czytaj: sprawującej władzę bezpieczniackiej oligarchii) opłaca się być narzędziem interesów Rosji w Europie.

Demokracja Potiomkinowska

Polska jako państwo wasalne stara się skopiować ten sam typ demokracji fasadowej, którą zastosowano w Rosji. Jest on dobrze osadzony w tradycji komunistycznej i dlatego podoba się zsowietyzowanej większości ludności obu krajów. Prawdopodobnie dlatego spośród innych wariantów imitacji ustroju demokratycznego wybrano właśnie ten. Polacy będą wreszcie szczęśliwi, że już się nie dzielą i wszystkie partie mówią to samo. To jest pluralizm upragniony nad Wisłą.

Po ostatnich wyborach w Dumie znalazły się cztery partie. Putinowska Jedna Rosja posiada 315 mandatów (70 proc.), a ze swoimi dwoma stronnictwami klientowskimi, Liberalno-Demokratyczną Partią Rosji mającą 40 deputowanych (8,9 proc.) i Sprawiedliwą Rosją liczącą 38 posłów (8,4 proc.), dysponuje 87,3 proc. głosów w Dumie Koncesjonowanej opozycyjnej partii komunistycznej pozwolono zdobyć 57 mandatów (12,7 proc.). System ten tworzono kilka lat, posługując się z jednej strony naciskami, represjami i socjotechniką, które doprowadziły do wyeliminowania opozycji, a z drugiej strony powołano partie klientelistyczne. LDPR Żyrinowskiego pozostała w spadku po pluralizmie tworzonym przez KGB na potrzeby pierestrojki Gorbaczowa. Teraz ma odpowiadać na zapotrzebowanie prawicowe. Oczywiście w realiach polskich słuszna partia dla prawicy nie może być nacjonalistyczna, podczas gdy w Rosji nacjonalistyczną być musi.

Dla lewicy założono Sprawiedliwą Rosję. Jest ona pozostałością stronnictwa Ojczyzna (Rodina), które powołano, gdy myślano jeszcze o systemie dwupartyjnym, tzn. dwu partii kontrolowanych przez Centrum, tworzących pluralizm na miarę rosyjskich potrzeb. Lud jednak woli jedność. Może system jednopartyjny byłby najlepszy, ale jest zbyt mało wizerunkowy. Agentura rosyjska na Zachodzie musi przecież wskazywać na demokratyzowanie się Rosji.

Koncesjonowani komuniści w tym systemie są zbyt słabi, by cokolwiek zrobić samodzielnie, a jednocześnie potrzebni do kanalizowania niezadowolenia. Mają więc monopol na krytykę władzy.

Czyż projekt prawicowej PJN i lewicowego ruchu Palikota nie jest kopią rozwiązania rosyjskiego, nawiązującą jednocześnie do FJN (PZPR–ZSL–SD)? SLD sprowadzone do 12 proc. ma odgrywać dokładnie taką samą rolę jak partia Ziuganowa. Różnica polega jedynie na tym, iż rosyjskie państwo służb stworzyło w 2001 r. Jedną Rosję, podczas gdy w Polsce służby powołały partię, która opanowała państwo. Efekt jest jednak ten sam.

Jedynym ciałem obcym dla systemu jest PiS. Dlatego trzeba go podzielić, skolonizować, rozbić i unicestwić.

W Rosji wyeliminowano jakąkolwiek opozycję z przestrzeni politycznej, wprost wydając zakazy uczestnictwa w wyborach. W Polsce co rusz słychać wezwania do delegalizacji PiS i szuka się pretekstów. By jednak go zdelegalizować, najpierw trzeba go osłabić.

W Rosji eliminowano opozycję z mediów i wreszcie fałszowano wybory. Masowo wydawano talony pozwalające głosować poza miejscem zamieszkania. W Polsce po prostu to rozwiązanie skopiowano, choć wprowadzano tańszy wariant, gdyż zamiast skupywać talony od biedoty po 300 rubli sztuka, zastosowano kserokopiarki.

Przed nami jeszcze jedno rozwiązanie, jak w sam raz na najbliższe wybory; wożenie autobusami młodzieżówki Platformy po okolicy, by młodzi ludzie mogli głosować do woli przy cichej akceptacji komisji wyborczych.

Jednocześnie z likwidacją opozycji podporządkowano administracji tzw. wertikal własti, czyli oś pionową władzy. Jeszcze w 2004 r. zlikwidowano samodzielność regionów i gubernatorów w praktyce wyznacza Centrum. Wystarczy też uznać daną jednostkę za tzw. federalny podmiot Rosji, by mera mianował prezydent, jak to się stało ostatnio w wypadku Moskwy. Przewodniczących rad miejskich wybiera się tylko spośród deputowanych, którzy mogą ich odwołać. Likwidacja bezpośrednich wyborów gubernatorów uderzyła w samodzielność lokalnej oligarchii, uzależniając ją od Centrum. W rezultacie mamy obecnie deputowanych i gubernatorów wyznaczanych przez państwowe koncerny Gazprom i Rosnieft. Miejsce na liście wyborczej Jednej Rosji kosztuje w zależności od korzyści, jakie można osiągnąć na stanowisku deputowanego.

Procesy te wraz z przekształcaniem się PO w partię władzy nieuchronnie będą następowały również w Polsce, gdyż pozostawanie poza tą partią będzie oznaczało stanie się celem dla prokuratury, sądów i mediów, a więc wybór kogokolwiek spoza partii władzy będzie niekorzystny dla danego miasta czy województwa.

Rola Mediów

Media w tym systemie są narzędziem kontroli opinii publicznej. W tradycyjnie etatystycznej Rosji media po prostu przejęło państwo, bezpośrednio lub za pomocą związanych ze sobą firm, które przejęły kontrolne pakiety akcji w spółkach medialnych. W Polsce media państwowe starano się skutecznie zniszczyć, gdyż ich rolę i dochody muszą przejąć koncerny prywatnych oligarchów zgodnie z zarysowaną różnicą strukturalną między oboma systemami. Czy przyjaciele Putina kontrolują telewizję, czy telewizja wyznacza, kto będzie premierem, w obu wypadkach skutek polityczny jest jednak ten sam. Dziennikarze zostali zastąpieni przez funkcjonariuszy propagandy reżymowej.

Kilka miesięcy temu podjęto w Polsce próbę kontrolowania Internetu pod pretekstem walki z chamstwem, nienawiścią, rasizmem itp. Jak zwykle akcję rozpoczęto od uruchomienia kampanii przez agenturę medialną. Wobec sprzeciwu na razie likwidację wolności słowa w Internecie w sposób bezpośredni zawieszono.

Schemat tego działania wypracowano wcześniej w Rosji. Wprowadzono w życie ustawę zakazującą ekstremistycznych wypowiedzi. Co jest ekstremizmem, decyduje oczywiście władza.

W Polsce nie ma na razie potrzeby likwidacji fizycznej dziennikarzy, takich jak Paul Chlebnikow czy Anna Politkowska, wystarczają bowiem represje sądowe i finansowe.

Wróg wewnętrzny i zewnętrzny

Rola wroga wewnętrznego w systemie totalitarnym znana jest już od czasu „2 Minut Nienawiści” do Goldsteina u Orwella. W Rosji tradycyjnie tę funkcję pełni „gnijący Zachód”, któremu Rosja się nie podporządkowuje i „wstaje z kolan”.

W Polsce też mieliśmy już walkę ministra Sikorskiego z dyktatem USA. Na szczęście obecnie Waszyngton zrobi wszystko, by Polska sama podporządkowała się Rosji, więc Sikorski już nie musi zmagać się z amerykańskim imperializmem. Stale jednak słyszymy, jak to nie damy się zwasalizować USA, będziemy samodzielni wobec Waszyngtonu, co innego oczywiście Rosja. Spróbowalibyśmy nie wierzyć w jej dobre intencje.

W Rosji opozycję wyeliminowano jako wroga wewnętrznego. Założony w 2004 r. putinowski młodzieżowy ruch „Nasi” przedstawia się jako faszystowska. W Polsce walka z faszyzmem ma na celu eliminację PiS. Partia ta i Jarosław Kaczyński zostali wykreowani przez bezpieczniackie media na wrogów publicznych, których eliminacja leży w interesie narodu.

Piar i korupcja

Gdy urzędnicy Kremla kradną zbyt ostentacyjnie, Centrum wysyła specjalistów od PR, którzy przekonują ludność, iż urzędnicy się dla niej poświęcają. Ludność wierzy, a kto nie wierzy, tym zajmuje się prokuratura i sądy. Do złudzenia przypomina to rozwiązanie problemu „afery hazardowej”.

Podobnie jak w Polsce, korupcja oficjalnie nie istnieje. W Rosji nie ma nawet już kogo karać za walkę z nieistniejącą korupcją. Pod tym względem rządy Tuska dokonały znacznego postępu, masowo represjonując urzędników państwowych za brak tolerancji wobec korupcji (90 proc. pracowników zostało zmuszonych do odejścia z CBA).

Nieistniejąca korupcja stała się w Rosji podstawowym mechanizmem władzy, a handel wpływami, nadużycia i powszechne rozkradanie metodą rządzenia. Wyroki sądowe są do kupienia; stawka wynosi od 3 do 60 tys. dolarów. Oficerowie MSW sprzedają swoje usługi firmom prywatnym, np. podsłuchiwanie telefonów kosztowało do niedawna 1,5 tys. dolarów miesięcznie. Milicjanci biorą udział w rajdach przeciwko firmom. By przejąć firmę, wystarczy kupić prokuratora i ekipę MSW, a sfałszują dokumenty i wszystko załatwią „legalnie”, chyba że jej właściciel zapłaci więcej lub jest wyżej postawiony.

W Polsce trzeba było dotąd dokonywać dość skomplikowanej operacji z udziałem banku, urzędu skarbowego, policji i prokuratury. Teraz będzie prościej.

Większość skrytobójstw nie ma podłoża politycznego, lecz businessowe. W tym sensie Polska jest jeszcze zacofana.

Konsekwencje wasalizacji

Rozkład państwa, który jest warunkiem utrzymania rosyjskiej kontroli, będzie postępował, a w powstającą próżnię wleje się rosyjskie państwo kryminalne. Oczywiście nie w sposób formalny, ale poprzez swoje firmy, bezpieczniacke klany i wpływy. Oznacza to, iż powtórzy się sytuacja z czasów PRL, kiedy największe straty wywołał antyrozwojowy system narzucony Polsce przez Sowiety. Modernizacja państwa rozumiana nie jako parady pederastów i ich związki wychowujące młodych adeptów rozmaitych „-filii”, likwidacja Kościoła oraz upowszechnianie relatywizmu moralnego, lecz jako tworzenie nowoczesnych instytucji stanie się niemożliwa. W kraju podległym strukturze przestępczej będzie też utrzymywało się zacofanie technologiczne, a oligarchiczne struktury zablokują rozwój społeczny. Taki stan musi spowodować masową emigrację najbardziej mobilnych i energicznych grup społecznych. Emigracja stanowi zawsze alternatywę oporu, gdyż daje szybkie i bezpieczne rozwiązanie.

Autor publikacji
Ubekistan
Źródło
Nowe Państwo nr 12 (51)/2010