Ustrzeżmy się przed wasalstwem

„Jeżeli wygra linia Donalda Tuska, Polska wejdzie w sferę wpływów Rosji i Niemiec” – z Jurijem Szczerbakiem, członkiem Rady Koordynacyjnej Komitetu Obrony Ukrainy, rozmawia Józef Darski.

Rząd polski powinien myśleć o tym, jak zachować partnerstwo z Ukrainą, nie bacząc na to, że obecnie na Ukrainie jest u władzy prorosyjski reżym Janukowycza.

W Unii Europejskiej istnieją siły, które w zasadzie rozumieją, co się dzieje, chociaż w całości Unia gotowa jest podporządkować się Rosji, a NATO skłonne jest zaprosić Rosję do swojej organizacji.

W sytuacji, gdy Ukraina stanęła wobec niebezpieczeństwa utraty niepodległości i sprowadzenia do statusu wasala Rosji, jakie znaczenie mają dla niej wybory prezydenckie w Polsce i ich wynik?

Wybory w Polsce mają duże znaczenie dla Ukrainy, ponieważ powstało wrażenie, że ekipa Donalda Tuska przyjęła koncepcję europejską i będzie wszystkimi siłami pomagać Rosji w jej dążeniu do utworzenia osi Paryż – Berlin – Warszawa – Moskwa. Dlatego z pewnym niepokojem siły społeczne Ukrainy obserwują wypadki rozgrywające się w Polsce po tym, jak prawicowa część polskich polityków zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem. Pan Jarosław Kaczyński może, rzecz jasna, zastąpić Lech Kaczyńskiego, ale czy tak się stanie? Dlatego uważamy, że jest to punkt zwrotny historii Europy.

Europa idzie obecnie drogą antyamerykańską, co wynika z szeregu decyzji rządów takich krajów jak Niemcy i Francja, tak samo jak rządu polskiego, który będzie przywiązywał coraz mniejsze znaczenie do Ukrainy, uważając, iż przeszła ona w sferę wpływów Rosji.

Trzeba jednak powiedzieć, iż jest to bardzo niebezpieczna droga, gdyż przejście Ukrainy w sferę dominacji i wpływów rosyjskich tworzy wielkie zagrożenie dla niepodległości Polski, dlatego że będzie zwiększał się nacisk na Litwę, kraje sąsiednie, w tym na Ukrainę, ale szczególnie na Polskę. I tu rząd polski powinien zastanowić się, jak w tej skomplikowanej sytuacji postępować wobec Ukrainy.

Z punktu widzenia Warszawy odnosi się wrażenie, że ekipa Baracka Obamy nie tylko porzuciła Polskę i Ukrainę, ale wręcz oddała je Rosji, widocznie licząc na korzyści w Azji Zachodniej. Jaki jest zatem sens prowadzenia polityki proamerykańskiej, jeśli oznacza ona posłuszeństwo wobec Rosji, czyli to samo, co tworzenie wspomnianej przez Pana osi i to bez żadnych korzyści?

Mamy takie samo wrażenie, a co więcej; USA porzuciły Polskę, ale nadal pozostaje ona w sferze NATO, natomiast Ukraina znajduje się w sferze wpływów rosyjskich i to jest ogromny błąd z geopolitycznego punktu widzenia. To nawet nie błąd, a zbrodnia administracji Obamy i spodziewamy się, że podczas następnych wyborów do Kongresu, które odbędą się w listopadzie tego roku, demokraci utracą większość w Izbie Reprezentantów, a w wyborach stanowych większość wśród gubernatorów. Spodziewamy się, że doprowadzi to do pewnej równowagi w polityce zagranicznej USA, która prowadzona przez Obamę poniosła całkowite fiasko, gdyż nie rozwiązał on żadnego problemu z wyjątkiem podpisania z Rosją układu o ograniczeniu zbrojeń strategicznych.

Pod znakiem zapytania stoi kwestia, czy Obama zostanie wybrany na drugą kadencję. Trudno jest mówić o roli Stanów Zjednoczonych w świecie, który tak szybko się zmienia. Stany Zjednoczone faktycznie zrezygnowały z roli leadera, a to ich od razu skazuje na izolację.

Jeśli Amerykanie zrezygnowali z popierania takiego wiernego sojusznika jak Polska, to jest to bardzo zły znak i faktycznie USA nie będą miały w Europie żadnego poparcia. Już nasila się nacisk na usunięcie broni jądrowej z Europy, ewakuację wojsk amerykańskich, itd. Przy takiej polityce Stany Zjednoczone znajdą się w końcu na wyspie izolowanej ze wszystkich stron, sam na sam z Rosją i z Chinami, które będą zagrażać ich interesom.

Koncepcja sojuszu Polski ze Stanami Zjednoczonymi Obamy nie jest jednak aktualna, gdyż one tego sobie nie życzą. Nic na to nie poradzimy, skoro Obama oddaje nas Rosji.

Rząd polski powinien myśleć o tym, jak zachować partnerstwo z Ukrainą, nie bacząc na to, że obecnie na Ukrainie jest u władzy prorosyjski reżym Janukowycza, ale sądzę, że mimo to rząd ten nie może ignorować porozumień z Polską. Dlatego myślę, że tylko w drodze nie odrzucana tego reżymu, ale włączenia go do jakichś wspólnych spraw, trzeba w jakiś sposób zachować pozycję partnerstwa z Ukrainą, choć w tych złożonych warunkach.

Rząd Obamy nie jest wieczny, zmienią go, przyjdą inni ludzie. Obecnie rząd polski powinien mieć jasną strategię zarówno w sprawie rozwoju stosunków z Moskwą, jak i z Kijowem. Niestety, są ludzie w Europie, którzy uważają, że jeżeli Moskwa zdominuje Kijów, to nic się nie stanie, będzie szara strefa bezpieczeństwa i dlatego sądzą, że mogą ignorować Kijów. To jest absolutnie błędna polityka.

Unia Europejska chce jednak, aby Polska podporządkowała się Rosji i przestała przeszkadzać w polityce prorosyjskiej starej Europy. Polska musi się więc liczyć ze sprzeciwem Unii wobec jakichkolwiek prób prowadzenia samodzielnej polityki z Warszawy.

W Unii Europejskiej istnieją siły, które w zasadzie rozumieją, co się dzieje, chociaż w całości Unia gotowa jest podporządkować się Rosji, a NATO skłonne jest zaprosić Rosję do swojej organizacji, chociaż nie wszyscy zgadzają się, by miała ona prawo weta np. w sprawie dyslokacji baz NATO w Bułgarii. Dawanie Rosji prawa weta w kwestiach wszystkiego, co dzieje się na kontynencie Europejskim, jest polityką zgubną. Dlatego rząd polski i polityka polska powinny być konsekwentne. Oczywiście, polityka powinna być pragmatyczna, ale nie może być do tego stopnia ugodowa, tak że Polska utraci swobodę działania w ramach Unii i NATO.

W Polsce nie rządzi prezydent, tylko premier i rada ministrów, a więc ewentualne zwycięstwo wyborcze Jarosława Kaczyńskiego nie spowoduje, że kraj nagle przestanie służyć interesom Rosji i poprze siły niepodległościowe na Ukrainie, ponieważ bieżącą politykę będzie nadal wyznaczał Donald Tusk i Platforma Obywatelska.

Wiem, że rząd ma większy wpływ na politykę niż prezydent Polski, ale jeśli wygra Jarosław Kaczyński, w co wierzę, to wtedy będzie chociaż jakiś rodzaj równowagi. Będzie istniało skrzydło bardziej umiarkowane i pragmatyczne oraz skrzydło bardziej zorientowane narodowo braci Kaczyńskich. Jeżeli tak się stanie, to przynajmniej Polska pozostanie samodzielnym członkiem Unii Europejskiej i NATO. Jeżeli wygra linia Donalda Tuska, Polska wejdzie w sferę wpływów Rosji i oczywiście Niemiec, które przystaną na to z wielką radością. Dziś nie możemy przecież powiedzieć, że Niemcy są najlepszym sojusznikiem Polski. Powstanie sytuacja, w której Ukraina stanie się przedmiotem, a nie podmiotem polityki międzynarodowej i będzie członkiem bloku rosyjskiego, a Polska będzie sferą buforową między Rosją i Europą.

Niemcy stawiają na Tuska jako przeciwwagę dla polskich dążeń do prowadzenia samodzielnej polityki w ramach Unii, mającej bronić naszych interesów narodowych, a nie podporządkowywać je partnerstwu niemiecko-rosyjskiemu. Tusk korzysta więc, żeby milczeć, i przyjmuje w nagrodę ordery oraz pochwały, natomiast przeciwko PiS-owi organizowana jest nagonka na szczeblu unijnym. Stara Europa bowiem nie chce, by ktokolwiek jej przeszkadzał w polityce uległości wobec Rosji.

To jest całkowicie zrozumiałe, ponieważ jest to w ich interesie. Nie mogą być lojalni wobec Rosji, a tu między nimi i Rosją leży taka „twarda wyspa” jak Polska z jakimiś doktrynami i prawami. Wiem, że oni będą popierać Tuska.

Nawet jeśli Polska i siły niepodległościowe na Ukrainie prowadziłyby wspólną politykę, to musiałyby przeciwstawić się Rosji i Niemcom i to bez poparcia USA.

Każdy kraj wybiera swą drogę. Wątpliwe, by można było mówić o wspólnej polityce Polski i Ukrainy w obecnej sytuacji, gdy władzę sprawuje Janukowycz. Polska powinna jednak pamiętać o istnieniu niepodległej Ukrainy i reagować na próby pozbawienia jej niezależności i suwerenności, gdyż leży to w jej interesie.

Nie mam zamiaru dawać rad rządowi polskiemu, który sam jest odpowiedzialny za swoją politykę, przede wszystkim przed swoim narodem, ale uważam, że w tej sytuacji, jeśli Polska ustawi się bokiem do Ukrainy, to później może utracić o wiele więcej.

Z kim mielibyśmy współpracować na Ukrainie i w jaki sposób?

Na Ukrainie powstaje teraz opozycja wobec reżymu Janukowycza. Nie można powiedzieć, że jest ona zjednoczona, gdyż poszczególne ugrupowania sprzeczają się między sobą. Przedstawiciele partii opozycyjnych mogliby spotykać się w Polsce i wyrażać swoje poglądy, zwracając się do polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Najważniejsze, by nawiązać dialog między tymi siłami na Ukrainie, którym nie jest obojętna kwestia niepodległości, oraz społeczeństwem polskim i polskimi organizacjami obywatelskimi. Bardzo ważne, by mieć możliwość wyrażania swoich poglądów w Warszawie i zapoznać z nimi społeczeństwo polskie, nawiązać kontakty z przedstawicielami społeczeństwa polskiego, którym Ukraina nie jest obojętna. Właśnie powstał Komitet Obrony Ukrainy, w skład którego wszedł Blok Tymoszenko i inne partie oraz organizacje społeczne. Sądzę, że jego głos będzie ważki. Najważniejsze, by został on usłyszany na początku w Polsce, a potem w Europie.

--------------------------------------------------------------------------------
Jurij Szczerbak (ur. 1934) – z zawodu dr epidemiologii, ukraiński pisarz, polityk i dyplomata, należał do ruchu tzw. szestydesiatnyków, w okresie pieriestrojki był jednym z założycieli stowarzyszenia ekologicznego „Zełenyj Swit” („Zielony Świat”) i pierwszym przewodniczącym Partii Zielonych Ukrainy (1990-1992), następnie przejętej przez oligarchów; w rządzie koalicyjnym minister ochrony środowiska i członek Narodowej Rady Bezpieczeństwa Ukrainy (1991-1992), ambasador w Izraelu (1992-1994), USA (1994-1998) i Kanadzie (2000-2003), doradca prezydenta Leonida Kuczmy (1998-2000), w grudniu 2009 r. był współzałożycielem Rady ds. Polityki Zewnętrznej i Polityki Bezpieczeństwa, członek Rady Koordynacyjnej Komitetu Obrony Ukrainy (od 10 maja br.). Z twórczości literackiej Jurija Szczerbaka przetłumaczono na język polski dwa zbiory prac: „Mała drużyna piłkarska” i „Czarnobyl”.

10 maja 2010 r. powstał Komitet Obrony Ukrainy, którego celem jest zjednoczenie opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej w obronie niepodległości państwa zagrożonej polityką prezydenta Janukowycza. Na czele Rady Koordynacyjnej Komitetu stanął pisarz i poeta Dmytro Pawłyczko, a w jego skład weszli przedstawiciele organizacji społecznych i partii politycznych w tym Bloku Julii Tymoszenko, „Ludowej Samoobrony”, Reformy i Porządku, Ludowego Ruchu Ukrainy. Poza Komitetem pozostał b. prezydent Wiktor Juszczenko i b. kandydat w ostatnich wyborach prezydenckich Arsenij Jaceniuk.

--------------------------------------------------------------------------------

Autor publikacji
Wywiady
Źródło
Nowe Państwo 5(51)/2010