62. Nowy mit

MEDIA

Nowy mit

Próbowano stworzyć nowy mit. Wybitny demokrata St. Bratkowski wraz z bliskimi ideowo kolegami starał się wmówić wszystkim, iż wznowiony tygodnik "Po prostu" jest „kontynuacją linii (Po prostu) z lat 1956-57, (linii wolnościowej i antykomunistycznej)” (podkr. Contra).

Starsi przypominali sobie wszakże, że chociaż ówczesne „Po Prostu” było odświeżające i niezwykłe na tle prasy z okresu „błędów i wypaczeń”, to tyle miało wspólnego z wolnością i antykomunizmem, co z Marsjanami.

Była to trybuna prawdziwych (w odróżnieniu od nieautentycznych i naznaczonych „błędami i wypaczeniami”, żarliwych rewolucjonistów (łącznie z Jerzym Urbanem), pragnących budowy socjalizmu właśnie – „prawdziwego”.

Na łamach pisma prowadzono walkę na dwa fronty - z dogmatycznymi stalinowcami i tzw. klerykalizmem (wszystkim co jest nie-socjalistyczne). Artykuły pisane były z lekka tylko poprawioną nowomową. Był to rodzaj rewizjonistycznego bełkotu, dziś całkowicie już nie do strawienia.

Starania p. Bratkowskiego („prasa polska była już wolnościowa - po 1955, 1956 roku”) mogły wszakże zmylić młodszych. Tylko starsi, na podstawie podobnych twierdzeń mogli zorientować się łatwo, co p. Bratkowski NADAL rozumie pod pojęciem „wolności” i „demokracji”, nie mówiąc już o „antykomunizmie”.

Próba zmylenia opinii rozciąga się zresztą i na dzień dzisiejszy. R. Turski („Redaktor”) twierdził, że wznowione „Po Prostu” nie będzie pismem lewicowym, skądże. Ono będzie, otwarte i pluralistyczne - zapewniał.

Mit nie ostał się długo. To co na łamach nowego „Po Prostu” wyczyniać zaczęli Redaktor, St. Bratkowski, A. Małachowski i inni musiało otworzyć oczy wszystkim, poza ślepymi - z wyboru lub kalectwa.

Neobolszewicki (choć oczywiście antystalinowski, antytotalitarny, „dobry” jak Bucharin, „otwarty” jak Zinowiew, styl i takież metody - krańcowo dogmatyczne, dziko nietolerancyjne, rychło wylazły na wierzch. (Myślimy oczywiście o stylu i metodach odpowiednich na rok 1990). No i - obłuda.

Zajęto się między innymi demaskowaniem przeszłości tych, którzy (tak jak Orwell, Koestler, Revel, Besançon, Silone, Burnham, Chambers, Dos Passos i tylu innych) od wspomnianych metod i stylu NAPRAWDĘ odeszli. Czynili i czynią to ludzie, którzy przy spieriestrojkowanej formie „idei” jak najbardziej pozostali. Ot tacy, jak St. Bratkowski, który na jesieni 1980 r. pisał: „Poza nami komunistami niech każdy ma prawo do swoich własnych socjalistycznych motywacji”. (podkr. Contry)

Oto miara antykomunizmu Bratkowskiego. I miara jego recepty na wolność: od-do, od przekonań socjalistycznych jednego typu, aż do przekonań socjalistycznych typu innego.

Rok 1981 spędził Bratkowski w bliskości ideowej do „struktur poziomych w PZPR”. Jeszcze w listopadzie 1981 r. po wielkim osobistym nieszczęściu (usunięcie z PZPR), tworzył organizację mającą stać „pośrodku” - między samorządową „Solidarnością” a ostro nacierającym reżimem.

Po 13 grudnia został sumieniem narodu, znalazł się w czołówce opinion makers społeczeństwa absolutnie antykomunistycznego i głęboko różnorodnego. Tak to dziwnie wypadło, nie tylko z Bratkowskim.

Podziemna „Solidarność”, a potem ObKomy, były zresztą dla Bratkowskiego syntezą owych najróżniejszych nurtów socjalistycznych (a sporo ich jest - poza tymi, które ujawniły się w 1981 r. w PZPR, jeszcze nurt katolicko-socjalistyczny, nurt oparty na kooperatywach socjalistycznych, nowym socjalistycznym myśleniu gospodarczym oraz jeszcze inne). Takiej „jedności” i „obywatelskości” był piewcą. Nic dziwnego, że dzisiaj się pieni i wścieka. Jak całe PO PROSTU.

J. K.

P . S.

Czy trzeba dodawać, że Bratkowski jest członkiem - założycielem różnych sojuszy i akcji n/r demokracji. DEMOKRACJI. A jakże.

Najbardziej chamski publicysta

Jest nim p. Aleksander Małachowski, będący również, dzięki Wałęsie posłem, a także znanym, między innymi z telewizji, humanistą.

W swym wcieleniu publicystyczno-politycznym p. Małachowski prezentuje oblicze proste i wyraziste: każdy, kto nie zgadza się z linią polityczną p. Małachowskiego to - kanalia, szubrawiec lub chory umysłowo. Red. Małachowski obrazowo opisuje ten fakt. Na wyjątkowo demagogiczny charakter wystąpień p. Małachowskiego zwróciła już uwagę Redakcja paryskiej „Kultury”.

We wcieleniu humanisty p. Małachowski promieniuje szczególnym ciepłem, niezwykłą dobrocią i zrozumieniem bliźnich.

P. Małachowski jest niezwykle reprezentatywnym uosobieniem etosu socjalistycznego.

Contra 1988-1990