8. Przeciw szowizmowi wobec NKWD

J. KWIECIŃSKI

Przeciw szowizmowi wobec NKWD

Na zebraniu założycielskim Ruchu - Akcji ADAM MICHNIK stwierdził:

„W Akcji Demokratycznej - chcę wierzyć - nie będzie miejsca dla szowinizmu, który potrafi twierdzić, że główną wadą komunistycznej dyktatury totalitarnej było nie to, że była totalitarna, tylko to, że była przyniesiona do Polski przez Rosjan czy Żydów, czy Niemców czy cyklistów.”

Nigdy nie mieszaliśmy naszego antykomunizmu z antyrosyjskością, toteż w pierwszej chwili gotowi byliśmy przyklasnąć Michnikowi. Z pewnością nie zastanowiła się też głębiej nad powyższym oświadczeniem sala, przyzwyczajona do górnolotnej demagogii mówcy.

Tymczasem powyższe sformułowanie to credo lewicy opozycyjnej od początku jej powstania, credo polegające na twierdzeniu, że zło zaczęło się w Polsce w 1948, a nie w 1944 roku. Stanowi też przykład skrajnego nadużycia w posługiwaniu się pewnymi sformułowaniami. Ponadto, przynajmniej dla piszącego te słowa, jest to stwierdzenie wręcz niesłychane a nawet SKANDALICZNE.

Ni mniej ni więcej - Michnik twierdzi, że Związek Sowiecki, Armia Czerwona i NKWD mieli tyle wspólnego z narzuceniem Polsce bolszewickiego systemu, co przysłowiowi cykliści. Sugeruje najwyraźniej, że komunizm zniewolił Polskę w wyniku „rewolucji wewnętrznej”.

Teza ta stanowi nadal podstawę alibi intelektualistów piszących całe lata ody na cześć Stalina (a także, co warto przypomnieć, Kutuzowa). Twierdzą oni, że nastąpiło u nich zauroczenie, owocowała naiwna wiara w system sprawiedliwy społecznie, że w całym świecie intelektualiści dokonywali wówczas lewicowego zwrotu.(1)

Te łatwe tłumaczenia, podtrzymywane obecnie przez Michnika, świadomie przechodzą do porządku nad faktem, że „system totalitarny” zaistniał w Polsce tylko i wyłącznie przez zajęcie Polski przez obcą armię i sowiecką policję polityczną, które umożliwiły objęcie władzy swym agentom i zaprowadzenie tutaj bolszewizmu.

Zachowanie się intelektualistów nie było więc tylko błędem polityczno-ideowym, intelektualną pomyłką, przejawem „ukąszenia heglowskiego”, ale ZDRADĄ i narodowym ZAPRZAŃSTWEM. Także i dziś antybolszewizm, antysowietyzm zrównuje Michnik z nacjonalistyczną antyrosyjskością. Używa też określenia „szowinizm”. Cóż ono znaczy?

Szowinizm - skrajny nacjonalizm, wyrażający się w ślepym uwielbieniu dla własnego narodu, w nienawiści i pogardzie dla innych.

(Słownik wyrazów obcych)

Sprzeciw, walka, protest, niezgoda na mordy, zamykanie w pohitlerowskich obozach, rozstrzeliwania, wywózki Polaków w roku 1944, 1945, 1946, 1947 dokonywane przez stalinowską policję polityczną i ich agentów - stanowią dla Michnika karygodny przykład („potrafią twierdzić”) ślepego uwielbienia własnego narodu i pogardy dla innych.

Chęć uwolnienia się od wciąż trwającego uzależnienia od Sowietów to dla Michnika przykład „skrajnego nacjonalizmu”.

Twierdzisz, że „wad”" systemu był jego sowiecki charakter - jesteś szowinistą. Uważasz, że przyniosła go Armia Czerwona i NKWD, czyli siły obcego państwa - rusofobem. I co na to powiedzieć? Chyba tylko to, by wszyscy zauroczeni Michnikiem, wsłuchiwali się w to co głosi, zanim poprą jego credo, jego partię, jego ideologię.

W jednym ze swych grafomańskich esejów Michnik pyta dramatycznie, nawiązując do komunistycznej powieści – „Co zrobimy z Polską: popiół czy diament”? Nie chodzi o żaden „diament”, żadne cudo, ale o normalną, zwykłą Polskę, której wierność, tradycja, patriotyzm nie będą, za „Prawdą” i „Libération”, przyrównywalne do szowinizmu.

Przypis:

(1) Wbrew Brandysowi nie sądzimy, by określenie „hańba” było tu za mocne. Uważamy, że jest ono za słabe. Autorzy peanów na część cichej pracy towarzyszy z UB nie zdobyli się nigdy na wypowiedzenie słowa „przepraszam” wobec tych, których usiłowali kiedyś zdeprawować. Do dziś roztkliwiają się NAD SOBĄ, a postawa „nie będę bił się w piersi”, „nie żałuję tego doświadczenia” - jest wśród nich powszechna. Przy braku żalu i szczerości, atakowanie za sprawiedliwe słowa Zbigniewa Herberta i domaganie się „chrześcijańskiego przebaczenia” oznacza popełnianie kolejnego grzechu. Z dzisiejszą postawą nieskurszonych twórców literatury haniebnej identyfikują się ludzie z kręgów „Gazety Wyborczej”, uznając ją za część swego dziedzictwa (nie jest to dziedzictwo wszystkich Polaków), natomiast głos najwybitniejszego żyjącego poety polskiego nazywają „histerycznym”.

Cóż, „Bądź wierny, kiedy uznasz, że na to czas” - to też jakaś dewiza.

Contra 1988-1990