5. Niepodległość - podległość

(Inf. pras. PAP): Pogrzeb ofiar NKWD w lesie turzańskim.

Kierująca śledztwem i pracami poszukiwawczo-ekshumacyjnymi ofiar zbiorowych mordów dokonanych przez NKWD późnym latem 1944 r. w lesie turzańskim k. Sokołowa Młp. na więźniach obozu w Trzebusce - prok. H. Solarewicz z Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich i Stalinowskich w Rzeszowie - poinformowała o podjęciu 18 bm. decyzji w sprawie pogrzebu ekshumowanych szczątków.

Postanowiono. iż wspólny pogrzeb ofiar NKWD odbędzie się w najbliższą niedzielę, 24 bm. - początek o godz. 16.00 - pogrzeb zostanie poprzedzony uroczystą mszą. (PAP).

Obok sprawy ujawniania wreszcie miejsc masowych grobów pomordowanych jeńców Armii Czerwonej, polskich ofiar państwa sowieckiego, którą jak wiemy „bada KGB” coraz częściej wychodzą na jaw także inne zbrodnie tego typu. Odbywa się to zwykle w taki sposób: ujawnienie, ogłoszenie tego faktu, uroczystości pogrzebowe i kościelne.

Jeśli miejsce zbrodni odkryto na terytorium nie leżącym w granicach Polski, dodatkowo występuje zaznaczany choćby pośrednio element uznania dla „otwartości” obecnych władz państwa sowieckiego. I co dalej? Ano, nic zgoła.

Bo przecież wiadomo, że są to ofiary „stalinowskiego NKWD”, przeto ani państwo sowieckie jako takie, ani następcy Stalina i NKWD w tym państwie, nie są za nic odpowiedzialni ani do czegokolwiek zobowiązani. Bo oni się odcięli. A nawet szlachetność wykazali, bo ujawnili.

Często dokonuje się też manipulacji polegającej na tym, że podkreśla się fakt, iż w miejscach kaźni dokonanych przez kolejne odmiany NKWD, pochowane są również ofiary będące obywatelami sowieckimi. Ma to dowodzić swoistej wspólnoty losów i krwi!

Tymczasem, ludobójstwo popełnione na obywatelach obcego państwa, a przejawy wewnętrznego terroru danego reżimu tudzież zwyczaj uznawania dokonanych niegdyś mordów za coś w rodzaju tragicznej prehistorii - to dwie zupełnie różne sprawy. Gdyby podobnie podchodzić do wszystkich zbrodni tego typu, to po stwierdzeniu, że zbrodni na Polakach (i nie tylko Polakach) dokonało „hitlerowskie Gestapo i SS” - należałoby sprawę definitywnie zamknąć. Od Niemców zaś nie wymagać, nie żądać, nie spodziewać się i nie oczekiwać w związku z tym absolutnie niczego.

Wszak Hitler dawno nie żyje, SS nie ma, działalność Gestapo została potępiona, Niemcy się odnowili, a w dodatku są to demokratyczne a nie tylko spieristrojkowane Niemcy ...

Trzeba jednak zrozumieć „nasz rząd”: od Niemców żądać łatwo, natomiast wysuwanie postulatów pod adresem drugiego najeźdźcy wymaga pewnych cech politycznych i cech charakteru, których ów rząd nie posiada. Posiadać je może, i posiadać będzie tylko rząd Niepodległej Rzeczpospolitej.

(k)

Dotychczasowe stanowisko „naszego rządu” wobec ujawnienia przez Sowietów masowych grobów jeńców ze Starobielska i Ostaszkowa cechuje skandaliczny brak godności i honoru. Wrażenie to pozostanie już na stałe, niezależnie od tego, na ile ów rząd swe przyszłe stanowisko skoryguje.

Już na wiele tygodni przed czerwcem, podczas pobytu przedstawicieli Komitetu Katyńskiego w Sowietach, tamtejsi sowieccy historycy i archiwiści dziwili się niezmiernie opieszałości „naszego” rządu. Mówili o potrzebie wystosowania przezeń natychmiastowego oficjalnego démarche i podjęcia jak najszybszych działań na najwyższym szczeblu. Stwierdzali, że zachodzi groźba zniszczenia przez KGB podstawowych dokumentów. Potwierdzali fakt, iż już od lat mieszkańcy okolic Charkowa natrafiają w ziemi na orzełki polskie. „Nasz rząd” nie zrobił nic.

Po czerwcowym ujawnieniu miejsca zbrodni pod Charkowem, dokonanym zresztą w sposób całkiem nieformalny, dowiedzieliśmy się! że KGB (kontynuatorka NKWD) „prowadzi śledztwo”. Przez pięć dni „nasz rząd” milczał.

Wreszcie zwrócił się na szczeblu konsularnym „z prośbą” (słowa „pokorna” jednak nie użył) o dopuszczenie polskiego obserwatora (liczba pojedyncza). Konsulom pokazano więzienie. Oświadczono też, że cała dokumentacja „została zniszczona” (zapewne przez Berię), a śledztwo „będzie niebawem zakończone”. Nie wiadomo nawet, czy pod Charkowem znajdują się ciała wszystkich ofiar - istnieją poważne poszlaki, że obozy w Starobielsku i Ostaszkowie były, przed zbrodnią, rozparcelowane. Dopiero po oświadczeniu Katyńskiej Komisji Historycznej, kierowanej przez p. Jacka Trznadla, „nasz rząd” zaczął wspominać dyskretnie o tym, że obecność przedstawicieli PCK i polskich specjalistów podczas ekshumacji byłaby raczej wskazana. Po ujawnieniu miejsca pogrzebania przynajmniej części jeńców z Ostaszkowa ambasador „naszego rządu” w Moskwie, tow. Ciosek, podjął podobno także jakieś kroki.

Wszystko prowadzone jest nadal w sposób niezwykle dyskretny i powściągliwy - zapewne w oczekiwaniu na kolejne teczki, które łaskawie wręczą kiedyś przywódcy sowieccy.

Niewątpliwie nie jest to koniec całej sprawy. Jest wysoce prawdopodobne, że z uwagi na rosnące oburzenie społeczne „nasz rząd” podejmie z czasem bardziej stanowcze działania, a pani rzecznik wygłosi z tej okazji patriotyczną tyradę.

Nie zmieni to naszej oceny postępowania „naszego rządu” w tej sprawie, postępowania dobrze oddającego jego charakter i oblicze.

(t)

Przyznajemy, że przytoczone przykłady podległości dotyczą spraw najbardziej spektakularnych, budzących największe emocje. Nawet nie próbowaliśmy dotknąć problemów podległości strukturalnej, na przykład (ale absolutnie nie tylko) gospodarczej. Polacy są instynktownie wyczuleni na te sprawy. Toteż choćby premier, jego ministrowie i rzecznicy codziennie zaklinali się i przysięgali w telewizji, że Polska jest niepodległa - nic to nie zmieni.

To jest coś, co się czuje. Polacy dobrze będą wiedzieć, kiedy to się stanie. O ile się stanie.

(k)

Contra 1988-1990