Zamachowcy na Dzindzicia

KONIEC MAFII ZEMUŃSKIEJ

Zabójstwo premiera Serbii Zorana Dzindzicia stało się punktem zwrotnym w walce z mafią czyli byłą policją polityczną Slobodana Miloszevicia. Do momentu zamachu władze demokratyczne tolerowały dawnych ludzi Miloszevicia, a nawet używały ich jako sojuszników w swych rozgrywkach wewnętrznych. W walce z premierem Dzindziciem federalny prezydent Kosztunica nawiązał sojusz nie tylko z byłą komunistyczną nomenklaturą ale również otaczał się ludźmi z tajnych służb Miloszevicia. Swoimi doradcami uczynił obecnie aresztowanych Rade Bulatovicia i Ace Tomicia, byłego naczelnika wojskowej służby wywiadu.

Po śmierci premiera podporządkowana MSW policja rozpoczęła operację „Szabla”, w ramach której aresztowano ponad tysiąc osób, głównie członków jednostki specjalnej „czerwonych beretów”, zwanych też klanem Zemuńskim od miejsca zamieszkania wielu funkcjonariuszy. Po obaleniu Miloszevicia jednostki nie rozwiązano tylko w styczniu 2002 roku podporządkowano ją rządowi Serbii. „Czerwone berety” tolerowano choć wszyscy wiedzieli, iż ciąży na nich odpowiedzialność za zbrodnie w Bośni i morderstwa polityczne dokonywane na polecenie Miloszevicia i jego żony Miry Marković. Ze strony Dzindzicia „czerwonym beretom” groziło wydanie Trybunałowi Haskiemu, ale otoczenie Kosztunicy zapewniało ich, że nie mają się czego bać, gdyż „są patriotami”. Jednostka specjalna zajmowała się również handlem narkotykami; teraz odkryto w jej magazynach 665 kg heroiny.

W czasie operacja „Szabla” zabito jednego z szefów klanu Zemuńskiego Duszana Spasojevicia ps. „Sziptar”, natomiast drugi dowódca, były żołnierz Arkana, Milorad Luković ps. „Legija”, zdaniem premiera Serbii Żivkovicia, ukrywa się nadal w kraju, a to on ma wiedzieć kto ze świata polityki stoi za zamachem. Bulatović i Tomić utrzymywali kontakt z Legiją i Sziptarem.

Mimo upadku Miloszevicia nie wyjaśniano wielu zabójstw politycznych i dopiero zamach na Dzindzicia w „cudowny sposób” przyspieszył działania policji. Teraz aresztowano nareszcie Rade Markovicia, od 1998 do 25 stycznia 2003 naczelnika Służby Bezpieczeństwa Państwowego (SDB), czyli policji politycznej i wykonawcy mordów politycznych dokonywanych na zlecenie małżeństwa Miloszeviciów. W szczególności Marković odpowiedzialny jest za zabójstwo czterech działaczy opozycyjnego Serbskiego Ruchu Odnowy na szosie ibarskiej oraz niezależnego dziennikarza Slavka Curuvije i byłego prezydenta Serbii Ivana Stambolicia, a nawet byłego sojusznika Miloszevia, Żeljka Raznatovicia ps. „Arkan” odpowiedzialnego za ludobójstwo w Bośni. Jednym z ostatnich zamachów była likwidacja 7 lutego 2002 r. Pavle Bulatovicia, federalnego ministra obrony.

Ivan Stambolić był do maja 1986 roku szefem Związku Komunistów Serbii i reprezentował orientacje gorbaczowowską. Reformy miał realizować wychowanek Stambolicia, Slobodan Miloszević. Gdy Stambolicz został prezydentem Serbii swoje dotychczasowe stanowisko powierzył Miloszeviciowi, ale ten dokonał wolty i we wrześniu 1987 roku usunął z kierownictwa zwolenników Stambolicia, a później jego samego oraz rozpoczął politykę budowy „Wielkiej Serbii”, co zakończyło się licznymi wojnami i ludobójstwem. Stambolić od 1987 r. był zdecydowanym przeciwnikiem nacjonalizmu Miloszevicia. 5 członków „czerwonych beretów” otrzymało po 20 tys. marek każdy od „Legiji” za zamordowanie Stambolicia 25 sierpnia 2000 roku. Według przyjaciół zabitego zgodził się on kandydować z ramienia opozycji we wrześniowych wyborach prezydenckich przeciwko Miloszeviviowi i w ten sposób przypieczętował swój los. Rozkaz zabójstwa wydało małżeństwo Miloszeviciów. Obecnie za Mirą Marković rozesłano listy gończe, ale od 23 lutego przebywa ona bezpiecznie w Moskwie. Przeciwko tej wersji przemawia fakt, iż w momencie zabójstwa Kosztunica był już kandydatem opozycji. Możliwe, iż Miloszević bardziej obawiał się swego dawnego opiekuna niż Kosztunicy.

Śledztwo wskazuje, że klan Zemuński finansował Vojislava Szeszelja i jego ekstremistyczną Serbską Partię Radykalną, a nawet że razem planowali zabójstwa polityczne. Dlatego mówi się teraz o delegalizacji partii, jako odpowiedzialnej za „inspirację polityczną” zamachu. Na razie nie wiadomo jednak nadal kto był faktycznym zleceniodawcą zabójstwa Dzindzicia, a samo śledztwo używane jest jako instrument wewnętrznej walki politycznej między Partią Demokratyczną Dzindzicia i Demokratyczną Partią Serbii Kosztunicy, który właśnie przestał być prezydentem federalnym w związku z likwidacją Jugosławii, a stanowiska prezydenta Serbii nie zdołał uzyskać z powodu niskiej frekwencji wyborczej.

W odpowiedzi na zarzuty Partii Demokratycznej, iż Kosztunica tolerował byłą policję polityczną i nie rozmontowywał systemu Miloszevicia, działacze Demokratycznej Partii Serbii oskarżyli wicepremiera Serbii i wiceprzewodniczącego Partii Demokratycznej, Czedomira Jovanovicia, iż przed dwu laty pośredniczył w zwolnieniu z więzienia wodza klanu Zemuńskiego, „Sziptara” oraz utrzymywał z nim kontakty. Informacje te zdementował jednak minister policji Serbii Duszan Mihajlović.

Kosztunica oskarża rząd Serbii o przekształcanie uzasadnionej akcji policyjnej w zagrożenie dla wolności obywatelskich i praw człowieka. Premier Serbii Żivković zapowiedział już, iż stan wyjątkowy zostanie zniesiony w końcu kwietnia.

Autor publikacji
INTERMARIUM