10. Lustracja

Jednym udowodniono, inni się wypierają

Dumny jestem z mej działalności - stwierdził z trybuny parlamentarnej Christo Smolenow, jeden z 23 ujawnionych byłych agentów komunistycznej bezpieki w Bułgarii.

Po siedmiu latach walki o lustrację, 22 października 1997 roku poczyniono nareszcie mały krok naprzód. Minister spraw wewnętrznych Bogomil Bonew odczytał nazwiska kilku posłów i wyższych urzędników państwowych, którym

komisja MSW mogła udowodnić współpracę z byłym VI Zarządem Głównym Bezpieczeństwa Państwowego, czyli odpowiednikiem polskiej SB. Wymienieni mogli następnie ustosunkować się do tego zarzutu.
Agenci ujawnieni

Sam Smolenow, obecnie poseł w klubie Demokratycznej Lewicy (postkomuniści), zajmował się inwigilacją inteligencji w latach 1983-1988. Smolenow twierdzi, że od czasu przystąpienia do Komitetu Obrony Ekologicznej Ruse nie miał już związków z policją polityczną. Rzecz jednak w tym, że ów komitet powstał z inspiracji partyjnych i policyjnych zwolenników Gorbaczowa w Bułgarii i miał dać początek opozycji typu okrągłego stołu.

Inni posłowie lewicy do niczego się nie przyznawali. Kiedy Todor Katadinow zaprzeczył stwierdzeniom komisji, wówczas minister Bonew odczytał jego donos na kolegów opowiadających dowcipy o X zjeździe BPK.

W sumie ujawniono 5 byłych agentów wśród postów postkomunistycznych i 4 spośród deputowanych turecko-muzułmańskiego Ruchu Praw i Swobód, co jak zobaczymy, dla nikogo nie było niespodzianką. Ahmed Dogan, szef partii, przyznał się, że dla bezpieki pracował tylko do 1984 roku, a jego zastępca Osman Oktai byt dumny ze swego stopnia pułkownika i pracy dla Bułgarii. Okazało się też, że Yunal Lűtfi został oficjalnie wyłączony z agentury dopiero w roku 1992. Dogan i Lűtfi otrzymywali za swą pracę wynagrodzenie.

W kilka dni później prywatny kanał telewizji tureckiej EnTiVi w programie Paszport sugerował możliwość powiązań miedzy grupą czterech przywódców Ruchu i Ali Agcą; mieliby oni służyć jako łącznicy między Bezpieczeństwem Państwowym a zamachowcem.

Ze sprawującej władze antykomunistycznej Unii Sił Demokratycznych znalazł się na liście tylko jeden poseł oraz jeden wysoki urzędnik państwowy. W przeddzień sesji parlamentu podał się natomiast do dymisji wiceminister transportu. A jak przyzna sam Bonew, w ostatniej chwili skreślono z listy dwa nazwiska.

Bułgarski Blok Biznesu - niewielkie ugrupowanie stworzone przez komunistów w celu rozbicia głosów niekomunistycznych - mogło pochwalić się aż trzema byłymi współpracownikami bezpieki.

4 współpracowników odnaleziono w Wyższej Radzie Sądowniczej, a jednego w urzędach podlegających Radzie Ministrów (zastępca szefa Poczt i Telegrafów). W kategorii członków rady nadzorczej Banku Narodowego i w dyrekcjach banków o większościowych udziałach państwa - dwu, w tym dyrektora Banku Pocztowego.

W Radzie Ministrów, Prokuraturze i sadach Administracyjnym i Kasacyjnym nie ujawniono nikogo. Lista 23 jest jednak daleka od prawdy, gdyż pierwotnie zawierała ona 93 nazwiska na około 500 osób objętych sprawdzeniem. W tym miejscu musimy jednak cofnąć się do początków walki o lustrację.

7 lat walki o lustrację

Jeszcze w grudniu 1990 roku parlament podjął uchwałę o ujawnieniu nazwisk posłów - współpracowników VI Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego, tj. policji politycznej. Pominięto natomiast pięć pierwszych zarządów czyli wywiad i kontrwywiad cywilny oraz wojskowy i wywiad naukowo-techniczny. Komuniści, którzy w rządzie koalicyjnym kontrolowali sektor bezpieczeństwa, przejęli cały proces, dzięki czemu udało się zamienić go w farsę. W kwietniu 1991 roku odczytano w parlamencie listę nazwisk, w większości bez znaczenia. W prasie zaczęły się natomiast ukazywać listy współpracowników różnych zarządów, w tym głównych aktorów pierestrojki i obalenia komunizmu.

Jednym z podstawowych punktów programu Unii Sił Demokratycznych stało się przeprowadzenie lustracji. Kiedy w lutym 1992 roku Unia zwyciężyła w wyborach, zaczęto składać rozmaite projekty, ale z działaniem zwlekano z powodu oporów w szeregach samej Unii, jej sojusznika, turecko-muzułmańskiego Ruchu Praw i Swobód oraz negatywnej postawy niekomunistycznego prezydenta Żeliu Żelewa.

Latem 1992 roku odłożono rozpatrywanie ustaw na jesień, a tymczasem zwolennicy Żeliu Żelewa, w tym osoby zagrożone ujawnieniem, dokonały rozłamu w Unii zaś Ruch Praw i Swobód przeszedł od koalicji parlamentarnej z Unią do opozycji wobec niej i sojuszu z komunistami. W wyniku tego pod koniec roku pierwszy antykomunistyczny rząd Filipa Dymitrowa został obalony w scenerii przypominającej wydarzenia z czerwca 1992 roku w Polsce, kiedy byli agenci komunistycznej bezpieki wspólnymi siłami obalili rząd premiera Olszewskiego by uniemożliwić lustrację.

Ahmed Dogan poprowadził Ruch do koalicji z komunistami, odpowiedzialnymi za politykę antytureckich represji z lat 1984-1988, zwaną wówczas procesem odrodzenia narodowego, kiedy to zabito 48 osób, zaś setki aresztowano i skazano za odmowę przyjęcia nazwisk bułgarskich i wyrzeczenia się narodowości tureckiej. Doganowi nie przeszkadzało nawet, że postkomuniści nadal odmawiali Turkom praw mniejszościowych i grali kartą antytureckiego nacjonalizmu.

Wkrótce okazało się, iż zwrot dokonany przez szefa Ruchu Praw i Swobód nie był przypadkowy, lecz miał na celu unikniecie lustracji. Byli pracownicy bezpieki zeznali, iż Ahmed Dogan, pseudonim Sawa, był przygotowywany przez wiele lat przez wywiad bułgarski do zadań na terenie Turcji. Wielokrotne przetrzymywanie go w wiezieniu miało stworzyć mu legenda dzięki której mógłby po wyemigrowaniu do Turcji przeniknąć do tamtejszego wywiadu lub kontrwywiadu. Kiedy nadeszła pieriestrojka, zmieniono mu zadanie i polecono zorganizować i kontrolować ruch turecki w Bułgarii. Prawie cale kierownictwo tej partii składało się z byłych agentów bezpieki

Kiedy w kwietniu 1997 roku Urna Sił Demokratycznych wygrała zdecydowanie wybory i do utworzenia rządu nie potrzebowała już poparcia Ruchu Praw i Swobód, zgodnie z przedwyborczymi obietnicami doprowadziła do uchwale 30 lipca 1997 roku Ustawy o ujawnieniu byłych funkcjonariuszy i agentów VI Zarządu Głównego Bezpieczeństwa Państwowego wśród parlamentarzystów i wyższych urzędników państwowych. Nie była to wiec jeszcze ustawa lustracyjna, zakazująca zajmowania stanowisk publicznych byłym funkcjonariuszom i agentom bezpieki; Ustawodawca nie przewiduje automatycznej dymisji ujawnionych. Szef Bułgarskiej Partii Socjalistycznej już ogłosił, iż jego klub udzieli moralnego poparcia posłom-agentom. Natomiast Unia zażądała od swego posła ustąpienia bądź wystąpienia z klubu, zaś urzędnicy państwowi podali się do dymisji zaraz po ujawnieniu ich współpracy z bezpieka.

Wprawdzie nowy prezydent Petyr Stojanow oświadczył: Podpisałem ustawę bez wahania i weszła ona w życie 9 sierpnia 1997 roku, ale już 11 sierpnia, na wniosek 52 postów komunistycznych, wspomaganych przez deputowanych Ruchu Praw i Swobód oraz Bułgarskiego Bloku Biznesu, Sąd Konstytucyjny zaczął rozpatrywanie jej zgodności z Ustawą Zasadniczą.

Okaleczona ustawa

Postkomuniści starali się zablokować ustawę, a przynajmniej ograniczyć jej działanie, twierdząc, iż dostęp do dokumentów byłego Bezpieczeństwa Państwowego nie jest w ogóle zgodny z Konstytucja. Na tydzień przed sesja parlamentu klub Lewicy Demokratycznej próbował jeszcze raz odsunąć jej termin, składając propozycje rozmaitych poprawek, a przede wszystkim włączenia do komisji przedstawicieli wszystkich ugrupowań parlamentarnych, ale jego wnioski zostały odrzucone.

Ostatecznie osiągnięto tyle, że 22 września Sąd Konstytucyjny w starym składzie (nowi sędziowie zostali zaprzysiężeni dopiero 10 dni później) zakazał ujawnienia nazwisk funkcjonariuszy i agentów VI Zarządu, których nazwiska zachowały się tylko w kartotece lub których teczki nie zachowały się w stanie kompletnym.

W tej sytuacji minister Bonew przyznał: nie mogę ogłosić prawdy. Według szefa MSW, akta niszczono najpierw w 1990 roku, a po powtórnym dojściu komunistów do władzy oczyszczali oni wybiórczo teczki swoich byłych agentów. W praktyce wiec pozostawili dossier, które były im wygodne; ludzi bez znaczenia albo osób i tak już spalonych. Zniszczono 80% archiwaliów okręgowych zarządów MSW i potowe zasobów centralnych MSW.

Zdaniem Bonewa, nad teczką Dogana wywiad pracował intensywnie w 1992 roku. Warto przypomnieć, że wówczas szefem wywiadu był komunista Brigo Asparuchow, człowiek prezydenta Żelewa, który dążył do obalenia rządu Unii Sił Demokratycznych Filipa Dymitrowa.

Przewodnicząca klubu parlamentarnego Unii Sił Demokratycznych Ekaterina Michajłowa uważa, że brakujące teczki są w prywatnych rękach i byli funkcjonariusze bezpieki mogą manipulować politykami. Ustawa z 30 lipca przewidywała przekazanie po roku dokumentów bezpieki do Archiwum Państwowego.

Unia zdecydowała się w końcu na przyjęcie rozwiązania niemieckiego. Już 15 tys. Bułgarów czeka w kolejce na możliwość zapoznania się ze swymi aktami, a pierwsi, uprzywilejowani uczynili to 18 listopada. Obiecuje się też taka nowelizacje ustawy, która pozwoliłaby na utworzenie stałego organu do badania i rekonstrukcji składu osobowego agentury oraz rozszerzenie lustracji na funkcjonariuszy i współpracowników wszystkich Zarządów Głównych Bezpieczeństwa Państwowego.

Ten ostatni punkt jest niezwykle istotny z dwu względów. W wywiadzie zewnętrznym, przy realizacji wspólnych przedsięwzięć lub « usługówek », pracowało wielu oficerów sowieckich, zarówno na terenie Bułgarii, jak i poza jej granicami. Przykładowo, zabity przed rokiem byty premier Aleksander Lukanow byt funkcjonariuszem GRU.
Bułgarski FOZZ

Firmy handlu zagranicznego, np. INKO, stworzone przez wywiad naukowo-techniczny w celu obejścia amerykańskiego embarga na technologie wojskowe, wyprowadziły z Bułgarii wiele milionów dolarów. Sumy te posłużyły następnie byłym funkcjonariuszom Bezpieczeństwa Państwowego, głównie wywiadu i kontrwywiadu, oraz przedstawicielom nomenklatury do utworzenia firm prywatnych, działających zagranicą i w Bułgarii. Zdaniem Unii, tak powstały prawie wszystkie grupy finansowe w Bułgarii.

W 1986 roku podjęto decyzje o tworzeniu joint ventures w Anglii i RFN. W styczniu 1987 roku Żiwkow pisemnie wydał polecenie zakładania spółek m.in. w Szwajcarii, a w 1989 roku, na miesiąc przed upadkiem komunizmu, wydano instrukcje o przejęciu przez Bezpieczeństwo Państwowe gospodarki finansami owych firm. Nie zapominajmy też, że część z nich była wspólnymi przedsięwzięciami bułgarsko-sowieckimi.

Unia Sił Demokratycznych chciałaby teraz odzyskać chociaż część sum przełanych wówczas z kasy państwowej na prywatne konta w bankach zagranicznych. Wiadomo, iż ważną rolę w tym procederze odgrywał Litimpeks Bank z siedzibą w Bejrucie.

W 1992 roku związany z Żelewem szef Narodowej Służby Wywiadowczej Brigo Asparuchow miał przeprowadzić kontrole 12 byłych firm zarządzanych przez oficerów wywiadu. Niestety owe 12 teczek zaginęło, a Asparuchow przeczy jakoby miał je w ręku.
Drogą czeską

Posłowie Unii i centrowego Związku Narodowego złożyli cztery projekty lustracyjne, w tym jeden dekomunizacyjny, przewidujący zakaz piastowania stanowisk publicznych dla byłych członków nomenklatury partyjnej, oraz projekt deklaracji Georgi Panewa o uznaniu Bułgarskiej Partii Komunistycznej za ,,organizację przestępczą". Podpisało go 50 postów. Żądają oni uznania kierownictwa BPK za odpowiedzialne za celowe niszczenie tradycyjnych wartości cywilizacji europejskiej, moralny upadek państwa, nadużywanie wychowania, oświaty, nauki i kultury, oraz niszczenie środowiska naturalnego.

Zdaniem Panewa, droga do pojednania narodowego winna prowadzić przez publiczne przyznanie się do winy, przyjęcie za nią odpowiedzialności i poniesienie kary przez przywódców komunistycznych.

Postkomunistom udało się wprawdzie opóźnić lustrację o siedem lat i na razie stępić jej ostrze oraz oczyścić archiwa z informacji o swoich najcenniejszych współpracownikach, ale raz uruchomionego procesu nie będą już w stanie zatrzymać, a nawet ryzykują jego radykalizacje.

Autor publikacji
INTERMARIUM