Wybory (1998)

MOŁDAWIA PO WYBORACH (1998)

Mimo upływu ponad dwu miesięcy od wyborów parlamentarnych w Mołdawii nadal nie udało się utworzyć nowego rządu. Przyczyną kryzysu jest konflikt między różnymi odłamami postkomunistów, na które rozpadła się nomenklatura w okresie przebudowy. Obóz demokratyczny, z powodu własnej słabości, może jedynie kibicować tej rywalizacji.

Spośród 104 mandatów, aż 40 zdobyli tradycyjni komuniści, których z dala od foteli rządowych chcą utrzymać zarówno walczące o władzę grupy nomenklatury, jak też antykomuniści. Koalicja rządowa musi zatem połączyć pozostałe trzy ugrupowania parlamentarne; Konwencję Demokratyczną dysponującą 26 posłami, Ruch na rzecz Mołdowy Demokratycznej i Prosperującej z 24 i Partię Sił Demokratycznych z 11 mandatami. To ostatnie ugrupowanie, kierowane przez Valeriu Matei, można z grubsza porównać do Unii Wolności.

Główny konflikt dzieli Konwencję Demokratyczną oraz Ruch na rzecz Mołdowy Demokratycznej i Prosperującej, ugrupowanie nomenklatury stanowiące instrument władzy prezydenta Piotra Luczinskiego (Petru Lucinschi), byłego I sekretarza KC KP Mołdawii.

Konwencja Demokratyczna jest sojuszem dość księżycowym, gdyż łączy antykomunistyczny Front Ludowy, kierowany przez Iurie Roszkę oraz Partię Odrodzenia i Pojednania Mirczy Snegura, byłego II sekretarza (do spraw ideologii) KC KP Mołdawii i pierwszego prezydenta niepodległej Mołdawii.

Na początku lat dziewięćdziesiątych narodowy komunista Snegur wyeliminował Front z udziału we władzy. Podczas gdy Front dążył do połączenia Mołdawii z Rumunią, Snegur opowiadał się za odrębną państwowością i sojuszem z Rosją.

Po wyborach prezydenckich w 1991 roku, Snegur kontynuował walkę z Frontem, spychając go na margines polityczny. Jego sojusznikiem w tej akcji był Piotr Luczinski, wybrany w 1993 roku przewodniczącym Swietu. Razem prowadzili politykę prorosyjską i umacniali związki Mołdawii z WNP. W 1995 roku doszło jednak między nimi do konfliktu i kolejne wybory prezydenckie wygrał Luczinski. Zepchnięty do opozycji Snegur, zmienił front i zawarł sojusz z Frontem. Z powodu własnej słabości antykomuniści byli zmuszeni przyjąć ofertę części narodowej nomenklatury.

Zgodnie z aktualną umową koalicyjną przewodniczącym parlamentu został Dumitru Diacov, leader Ruchu i człowiek prezydenta Luczinskiego. W zamian stanowisko premiera miało przypaść Valentinowi Dolganiucowi, przedstawicielowi antykomunistycznego Frontu, wchodzącemu w skład Konwencji. Lucziński nie chcąc do tego dopuścić, mianował premierem swego człowieka, który poprzednio był już szefem rządu, Iona Ciubuca, na co zezwalała mu Konstytucja. Ponadto prezydent zażądał dla swoich nominatów MSZ i Ministerstwo Bezpieczeństwa, które miały również przypaść Konwencji Demokratycznej.

Luczinski, w dążeniu do ograniczenia udziału we władzach Konwencji Demokratycznej, szantażuje koalicję rządową rozpisaniem przedterminowych wyborów, jeśli jego warunki nie zostaną przyjęte. Z kolei Roszca i Snegur grożą, iż będą głosowali przeciw votum zaufania do rządu narzuconego przez prezydenta. Umożliwiło by to jednak Luczinskiemu rozpisanie nowych wyborów. Liczy on więc, że albo będzie to krok zbyt ryzykowny dla Konwencji i ostatecznie zmusi ją do przyjęcia podyktowanych warunków, albo nowe wybory będą bardziej korzystne dla jego ugrupowania. Prezydentowi pozostaje też gra z tradycyjnymi komunistami; razem z Ruchem dysponowaliby oni 64 mandatami. Luczinski może więc użyć groźby sojuszu z nimi jako kolejnego straszaka na Konwencję.

Autor publikacji